Właśnie skończyłam przygodę z lakierami OPI z kolekcji jesiennej i na usta ciśnie się tylko jedno stwierdzenie - duże rozczarowanie. Kolory wtórne, jakość poniżej oczekiwań. Mam wielki sentyment do tej marki, ale muszę oddać słuszność Essie, która według mnie o głowę bije OPI na jakość i kolorystykę jesiennej kolekcji. Lakiery OPI są wyjątkowo rzadkie i nagminnie zalewałam nimi skórki... Z utrzymywaniem się na paznokciach również nie jest za dobrze. Co do kolorów wiadomo, ile gustów tyle opinii, więc zapraszam na krótki przegląd kolorów :)

Na widok tej czerwieni zaświeciły mi się oczy - idealna, jesienna, ciekawa, czyli first date at the golden gate. Niestety, mimo aż 3 warstw paznokieć jest pokryty kolorem nierównomiernie, co może nie jest widoczne od razu, ale jednak jest. Wysycha jak na taką ilość warstw całkiem szybko, niestety efekt na paznokciu jest daleki od ideału... Wielka Szkoda nr I. 


Znacie lakiery z niemieckiej kolekcji Every Month is Oktoberfest czy German-icure? Ja znam i śnią mi się po nocach. San Francisco miało wypuścić kolejny podobny lakier, czyli muir muir on the wall, jedyny pozytyw tego zestawu. Nie jest może idealny, bo brakuje mi tych winnych refleksów, ale patrząc na resztę... zawsze mogło być gorzej :) Dwie warstwy dają pełne krycie, lakier wysycha sprawnie. Kolor to niby czekoladowy brąz, ale dzięki drobinkom wydaje się być raz bardziej złotym, raz bardziej karmelowym ciemnym brązem.

Jeśli jesteście zainteresowane lakierem Muir Muir... to znalazłam dość podobny kolor na bardziej dostępnej cenowo półce i postaram się go niedługo pokazać :) 

In the cable car-pool lane to przyjemny, ciemny fioletowy krem w odrobinę wiśniowej odsłonie. Podoba mi się, ale mam zbliżony odcień lakieru Catrice, który jest dużo łatwiejszy w obsłudze i kosztuje o wiele mniej. Mimo dwóch warstw paznokcie nie są równomiernie pokryte kolorem, widać przebijającą płytkę, co przy tak ciemnym odcieniu wydawało mi się wręcz niemożliwe. Wielka Szkoda nr II.


Peace&love&OPI to odpowiednik lakieru z kolekcji Essie, For the twill of it. Niestety efekt na paznokciu jest dużo słabszy, mieniące się kolory są płaskie, a w lakierze znalazłam jakieś dziwne farfocle? No to już mnie do szału doprowadziło, bo malowanie płytki do najłatwiejszych nie należy (rzadki lakier, smugi). Żuczek z niego słaby, chociaż pierwsze wrażenie robił odrobinę lepsze. Wielka Szkoda nr III. 


Tak właśnie zakończę moją przygodę z miniaturami OPI i szybko do nich nie wrócę... Może to wina lakierów, a może tylko moich zdolności (lub bardziej ich braku). Ja w każdym razie czuję się mocno zawiedziona.
Macie inne zdanie na temat tych lakierów? Chętnie poczytam o tym w komentarzach. 

pozdrawiam, A


29 Comments

  1. Rzeczywiście wyglądają niespecjalnie - oglądając kolory ma się wrażenie, że wszystko to już gdzieś było. Mogli się bardziej postarać :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. już na zdjęciach promocyjnych miałam podobne odczucia, ale potem trochę z sentymentu zamówiłam set i jak widać, szkoda kasy...

      Usuń
  2. Prawdę mówiąc, podzielam Twoje wrażenia. Muir Muir... to jedyna sztuka, która zwróciła moją uwagę.
    Kolekcja Germany była wyjątkowo udana. Kilka pozycji z niej mam na swojej liście <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja chyba zostawię sobie zakup kilku perełek z niemieckiej kolekcji na okres świąteczny :) teraz żałuję, że wzięłam ten zestaw, zamiast jednego.

      Usuń
  3. pierwszy jest spoko :)
    reszta nie dla mnie :(
    pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. gdyby nie to, że tragicznie się nakłada - byłby czerwienią idealną na jesień :)

      Usuń
  4. Podoba mi się ten 2, choć jak sądzę wielu osobom taki kolor nie przypadłby do gustu ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja uwielbiam takie kolory :) wszystkie ciemne z połyskiem, drobinkami lub innymi przyjemnościami :)

      Usuń
  5. Nie znam lakierów OPI. Te prezentują się dość średnio :/ Szkoda, że się zawiodłaś.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja się mocno zawiodłam i póki co mocno ograniczę swoje chciejstwa związane z tą marką :)

      Usuń
  6. Peace&love&OPI chyba najlepszy - jak dla mnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. jest niezły, ale lepsza jest ta benzynka w wydaniu Essie :)

      Usuń
  7. No powiem tak, dupy nie urywa, Essiakowa czwórka prezentuje się dużo bardziej atrakcyjnie :D

    OdpowiedzUsuń
  8. kolory kompletnie nie z mojej bajki :(
    w ogóle jesienne to mało kiedy mi pasują, smutne i ciemne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. a ja właśnie takie lubię, chociaż powyższy zestaw jest smutny nie tylko z powodu kolorów :)

      Usuń
  9. ten ostatni benzyniaczek jest prześliczny :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Jestem nudziarą i najbardziej podoba mi się In the cable car-pool lane, przypomina mi Essie Bahama Mama :)

    OdpowiedzUsuń
  11. kurczę, myślałam, że czerwień lepiej wypadnie :<

    OdpowiedzUsuń
  12. ten fiolet wpadający w wiśniową czerwień jest przecudny:P lubię takie kolory na paznokciach;)ps. dziękuję, również pozdrawiam, no i zostaję na dłużej;)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten ostatni w buteleczce rewelacja! A na paznokciu już tak średnio.. szkoda..

    OdpowiedzUsuń
  14. miałam jeden lakier opi ale oddałam bratowej mi jakoś nie za bardzo dobrze się nimi maluje... Te kolorki co pokazujesz zupełnie nie moje....

    OdpowiedzUsuń
  15. Faktycznie szału nie robią, nawet Muir Muir, który początkowo przykuł moją uwagę, lekko rozczarowuje :(

    OdpowiedzUsuń
  16. Lubię OPI. Nawet bardzo :D bo to moja wielka miłość ale niestety w ostatnim czasie firma nie wypuściła nic nowego, nic świeżego poza piaskami.
    Co do jakości? tak jak każda marka są słabsze i lepsze odcienie/formuły. Nie ma firmy idealnej w każdym calu :D Możn trafić tylko na jednostki które spełniają takie kryteria.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pewnie, że nie ma idealnej :) ale dla mnie to trochę za droga zabawa w sensie trafię, lub nie na lakier dobrej jakości. na poziomie kilkunastu złotych jakoś łatwiej to przychodzi :)

      Usuń

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.