Jak widzicie pierwszy na pazurkach wylądował żółty lakier Lemax z wczorajszej notki. Czemu ten? Bo chyba to najmniej lubiany przeze mnie kolor. Po dwóch warstwach widać delikatnie białe końcówki. Pierwsza warstwa nie kryje, ale druga (grubsza) dobrze wyrównuje kolor. Efekt? Błyszczący, delikatny pastel z czarnymi drobinkami. Może nie jest to moje marzenie, ale wygląda całkiem fajnie :) Schnie całkiem sprawnie, chociaż mogłoby być lepiej. Na zdjęciach efekt bez topu, na odżywce podkładowej. 


Ja zostawiam Was z żółtkiem, a sama uciekam do kina na Elizjum :) Trzeba korzystać póki bilety w kinie tańsze!

Marmurek spełnia Wasze oczekiwania? Ja jestem bardzo ciekawa pozostałych kolorów, ale pierwsze wrażenia zdecydowanie na plus!


Obsługiwane przez usługę Blogger.