Kosmetyki Vichy nie są mi dobrze znane, a ten zakup był zupełnie spontaniczny. 
Przy okazji zakupów w internetowej aptece "dorzuciłam" do koszyka, bo chciałam coś delikatnego do mycia twarzy. 
I tak w moje ręce wpadła pianka oczyszczająca Vichy z serii Purete Thermale. 

informacje z wizaz.pl:

Pianka usuwa zanieczyszczenia, wygładza powierzchnię skóry, przywraca jej świeżość, blask 
i promienny wygląd. Zawiera ekstrakt z drzewa shea o działaniu usuwającym zanieczyszczenia 
oraz wodę termalną z Vichy o właściwościach łagodzących i wzmacniających. 
Odpowiednia do wszystkich typów skóry, nawet do skóry wrażliwej. 
Hipoalergiczna, testowana pod kontrolą dermatologiczną. pH zgodne z pH skóry. 
Nie zawiera parabenów. 





Opakowanie: Wygodne, z pompką która do samego denka nigdy mi się nie zacięła :) 
Plastikowa tuba, przezroczysta więc możemy ocenić ile produktu jeszcze zostało. 
Dość dobrze zabezpieczone przed nieplanowanym rozlaniem w czasie podróży.  

Konsystencja: pianka, to pianka :) Delikatna, puszysta. Dobrze się rozprowadza na wilgotnej skórze.

Wydajność: słaba, albo nie umiem używać kosmetyku o takiej konsystencji. 3-4 pompki wystarczą 
do umycia całej twarzy i lepiej robić to dłońmi, bo według mnie nie współpracuje on z wszelkimi gąbkami 
i innymi czyścikami do twarzy. 

Zapach: delikatny, przyjemny, taki "czysty" - częsty przy kosmetykach do mycia twarzy.




Działanie: pianka samodzielnie używana przy mojej tłustej skórze się nie sprawdziła, trochę za słabo oczyszczała 
i skóra była zanieczyszczona mimo używania jej rano i wieczorem. Dlatego zaczęłam jej używać jedynie rano, 
żeby delikatnie "obudzić" skórę przed nałożeniem kremu itd. Wieczorem używam czegoś mocniejszego,
 aktualnie również kosmetyku Vichy z serii Normaderm. Pianka nie wysuszyła mi skóry i nie zaogniała krostek, 
za co duży plus. Oczyściła cerę i tego właśnie od niej oczekiwałam. Po użyciu skóra była delikatna, gładka 
i rozbudzona. Bardzo mi się ten efekt podobał :) 

Cena: opakowanie, które mam to jedynie 50ml i kosztowało ok. 11zł. 
Ale pełnowymiarowy kosmetyk ma 200ml i kosztuje 60zł (taką informację znalazłam na wizaz.pl). 
To dość sporo, biorąc pod uwagę bardzo średnią wydajność... 
Jeśli trafię na promocję, to kupię albo zainwestuję w małe opakowanie :)

Podsumowanie: fajny kosmetyk, chociaż dla skóry tłustej robi trochę za mało. 
Być może dużo lepiej sprawdziłby się przy skórze wrażliwej, niedotlenionej. 
I takiej, która nie sprawia problemów wychowawczych :) 
Oczywiście o zmywaniu makijażu nie ma mowy, chyba że to wyjątkowo delikatny makijaż. 
Jeśli będę potrzebowała czegoś delikatnie oczyszczającego, dodatkowego - pewnie kupię ponownie :)


Skład dla ciekawskich: Aqua/Water, Dipropylene Glycol, Sodium Laureth Sulfate, Glycerin, PEG-200 Hydrogenated Glyceryl Palmate, Disodium Cocoamphodiacetate, PEG-30 Glyceryl Cocoate, PEG-7 Glyceryl Cocoate, Potassium Chloride, Sodium Chloride, Sodium Glycolate, Phenoxyethanol, Coco-Betaine, Disodium EDTA, Citric Acid, Butylene Glycol, Butyrospermum Parkii Seedcake Extract/Shea Butter Seedcake Extract, Parfum/Fragrance. 


Lubicie pianki do mycia twarzy, czy wolicie konsystencje żelowe?
Pozdrawiam, A


2 Comments

  1. po tym jak mojej siostrze po kremie vichy wyskoczyło na brodzie coś ala opryszczka omijam tą firmę szerokim łukiem..

    a jeśli chodzi o formę produkty do mycia to zdecydowanie wolę żel :P

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, na pewno od stosowania dermokosmetyków wyskoczyło coś a'la opryszczka... pewnie i tak by wyskoczyło.

    OdpowiedzUsuń

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.