Przyszedł czas na kolejny kosmetyk z zestawu, który dorwałam w Super Pharm.
O żelu głęboko oczyszczającym Normaderm możecie przeczytać TU - średnio przypadł mi do gustu.

Ale miałam nadzieję, na dobre działanie tego cudaka:

Normaderm Pro Mat krem nawilżający o długotrwałym działaniu matującym 30ml



Tyle od producenta:


Czytając powyższe zapewnienia byłam skłonna uwierzyć, że będzie to idealny krem dla mojej tłustej skóry.



Opakowanie: wygodna, plastikowa tubka z precyzyjnym aplikatorem - podobnym, jaki możemy znaleźć w kremach pod oczy, np. z AA. Bardzo wygodny, nie ma mowy o wyciśnięciu większej ilości kremu niż jest nam potrzebne (oczywiście o ile wiemy, ile nam potrzeba). Zamknięcie to tradycyjna zakrętka z plastiku, wszystko jak najbardziej w porządku. Całość zapakowana była w dodatkowy kartonik z wszelkimi informacjami.
Konsystencja: delikatna, lekka. Można powiedzieć, że to taki żel-krem, dobrze się rozprowadza i szybko wchłania. Nie jest wyczuwalny na skórze po kilku chwilach od aplikacji.


Wydajność: całkiem dobra, niewiele kremu trzeba aby posmarować całą twarz. Dzięki precyzyjnemu aplikatorowi nie ma problemu z marnowaniem kosmetyku. Za to duży plus.


Zapach: nie wiem, do czego go porównać. Nie jest uciążliwy, lekko wyczuwalny - trochę alkoholowy. Szybko się ulatnia.
Działanie: mogę je podzielić na dwa etapy. Pierwszy - super, krem zmatowił moją skórę i jej nie przesuszył - byłam zachwycona. Pory były czyste, nie miałam problemu z ich zapychaniem. Skóra wyglądała świeżo, krem dobrze zachowywał się pod pudrem w kamieniu. Nie miałam problemu z wysuszeniem skóry - praca sebum uregulowała się, jedynie raz na 2-3 dni używałam kremu nawilżającego na noc. I ta sielanka trwała jakieś 2 tygodnie, po których nastąpił etap drugi... Skóra zaczęła się przetłuszczać już po 2 godzinach, 
do tego policzki były mocno wysuszone, pojawiły się suche skórki. Po umyciu twarzy czułam mocne ściągnięcie, a nałożenie kremu nie dawało żadnej ulgi. Zaczęłam regularnie używać kremu nawilżającego na noc, ale wpadłam w błędne koło - wieczorem nawilżałam, rano wysuszałam. Teraz wróciła przypadłość, która męczyła mnie zeszłej zimy - skóra wokół ust jest wysuszona, mocno ściągnięta i pęka. Nie jestem tego w stanie niczym zahamować. Używałam już wszystkiego i wyjście jest jedno - przetrzymać; nawilżać, złuszczać, nawilżać... Odstawiłam krem Vichy i używam kremu zimowego Pharmaceris (o którym niedługo coś napiszę) zarówno na dzień, jak i na noc. Powoli zaczyna mnie zapychać, więc muszę znaleźć coś lżejszego, ale moja skóra wróciła do siebie i nie ma problemu z przesuszeniem. 
Cena: około 60zł za 30ml, więc warto szukać promocji!

skład dla ciekawskich:

Mam co do niego mieszane uczucia, bo z jednej strony jest świetny, ale tylko w pierwszej chwili...
Potem zaczyna się przesuszenie i mniej przyjemne historie. Może za jakiś czas do niego wrócę, bliżej wiosny,
kiedy mróz i niepogoda nie będą już tak działać na moją skórę twarzy.

A wy jakie macie doświadczenia z kremem Vichy Normaderm?

pozdrawiam, A



5 Comments

  1. Podzieliłabym się opinią, ale unikam marki od czasu kiedy mnie uczulił krem i teraz się już boję...

    OdpowiedzUsuń
  2. Nigdy nie miałam tego produktu. Używam obecnie kremu z Iwostinu, więc Vichy sobie daruję.:p

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam ten krem ale kompletnie się u mnie nie sprawdził, rolował się i nie dawał żadnego efektu, zawiodłam się, szczególnie, że tani nie był.

    OdpowiedzUsuń
  4. a miałam na niego ochotę;( często tak mam że kosmetyk jest fajny tylko w pierwszych dniach stosowania

    OdpowiedzUsuń
  5. ja jestem uprzedzona do tej firmy i omijam ją z daleka.. a próbowałaś jakieś peelingu enzymatycznego na te suche miejsca ? a później może jakiś olej na twarz - z pestek winogron by się sprawdził

    OdpowiedzUsuń

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.