Przyszedł czas na trzecią maseczkę Montagne Jeunesse, którą miałam w swoich zapasach :) I niestety zakończenie mojej przygody z tą marką, wypada bardzo blado... O truskawce i czekoladzie, która zbierała najwięcej westchnień, mogłyście przeczytać na blogu już wcześniej. Teraz przyszedł czas na jagodowe rozczarowanie. 
Producent swojej maseczce przypisuje działanie głęboko nawilżające, z czym nie mogę się zgodzić. W kosmetyku znajdziemy zmiażdżony owoc jagody i żurawiny, które mają działanie antyoksydacyjne i przeciwstarzeniowe. Dodatkowo olejek z pestek winogron i aloes ukoją naszą skórę, zostawiając ją odświeżoną i nawilżoną. Spore wyzwanie, jak na maseczkę, ale do rzeczy :)


Jak już mówiłam, z głównym zadaniem maseczki niestety nie mogę się zgodzić. Fioletowa, bardzo chemicznie pachnąca papka zaraz po wylądowaniu na mojej skórze zwiastowała kilkanaście minut udręki dla nosa i tak też było. Nie jest to czysto jagodowy zapach, ma w sobie trochę kwasowości i taką perfimuarską nutkę - bardzo drażniącą. Kolor również dziwnie nienaturalny... Konsystencja przyjemna, kremowa, dobrze trzymała się skóry i przyschła tworząc ciężką do zmycia, gumową warstwę. Po zmyciu skóra była zaczerwieniona, pory rozszerzone i na pewno nie oczyszczone. Przez kilka kolejnych godzin moja skóra zaczęła nadprogramową produkcję sebum i efekt jak się pewnie domyślacie był zły - kilka ropnych chwilówek i jedna podskórna paskuda. Można to podciągnąć pod oczyszczanie się skóry po zabiegu, ale... Nie tak oczyszcza się moja skóra :) To reakcja na czynnik zapychający. Czy znalazło się coś pozytywnego? Pod takie działanie można podciągnąć chyba fakt, że skóra była miękka i odprężona, aż za bardzo :) Maseczki Montagne Jeunesse znajdziecie przede wszystkim w drogeriach Natura w cenach od 6-7zł. 

skład dla ciekawskich:

To już ostatnia maseczka jaką miałam z tej firmy i niestety w żadnej z nich nie znalazłam swojego ideału :) Dlatego też na razie nie mam zamiaru do nich wracać. Mam jeszcze kilka nienaruszonych ciekawostek w domu, które dopraszają się o uwage i już czas najwyższy się nimi zająć.

A Wy? Macie swoich maseczkowych ulubieńców, czy wracacie wciąż po sprawdzone kosmetyki?

pozdrawiam, A



32 Comments

  1. Nie miałam :) Ja ciągle szukam swojego ulubieńca ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja tam uwielbiam zieloną Ziaję ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie tak średnio się niestety sprawdza... Wolę zieloną glinkę czystą :)

      Usuń
  3. Żadnych z Twoich maseczek nie miałam ale uwielbiam te maseczki mam oliwkowa, kokosową i taka od razu do nałożenia na twarz. Sa świetne i jak na moj gust nie takie drogie i bardzo wydajne ;) u mnie zawsze jest tak taka maseczka na dwa razy ;) pozdrawiam Monika Ch

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze się obsmarowuje jedną do końca :D Jak nakładam na szyję i dekolt to są w sam raz ilościowo.

      Usuń
  4. Myślałam, że będzie chociaż ładnie pachnieć a tu ani zapachem nie zachwyca ani działaniem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie znalazłam jeszcze ładnego zapachu jagodowego w kosmetykach, żeby nie trącił chemią...

      Usuń
  5. Pamiętam że w H&M był wysyp maseczek ( nie wiem czy one nadal są bo nie odwiedzam tego sklepu jakoś ostanio :D ) i zawsze je kupowałam ! One nie robiły kompletnie nic ! Ale nieziemsko pachniały ♥ i relaksowałam się z nimi na maxa :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahaha :D Wydaje mi się, że nadal są i jest ich całkiem sporo :)

      Usuń
  6. Mam ja w swoim zapasie i teraz nie wiem czy ja użyje bo nie chce mieć kumpli na twarzy :/ o mojej maseczce ulubieńcu już przeczytalas :) jest świetna i wydajna bardzo ,wiec można przymrozycz oczy na cenę Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będę o niej pamiętać przy sprzyjającej okazji :)

      Usuń
  7. To szkoda, że się nie sprawdziła... Ja jej nie miałam, ale truskawkę i czekoladę też bardzo lubię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sam zabieg z czekoladą i truskawką jest przyjemny, ale w działaniu nadal szukam ideału :)

      Usuń
  8. Szkoda, że jednak zawiodła ;]

    OdpowiedzUsuń
  9. Myślałam, że będzie fajna, ale po Twojej recenzji już jej nie kupię.

    OdpowiedzUsuń
  10. Ojoj, szkoda, że się nie sprawdziła :(

    OdpowiedzUsuń
  11. Tej wersji nie miałam - i dobrze :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawiły mnie te maseczki, ale po tej recenzji będę jednak ich unikać :/ Myślałam, że będzie fajniejsza :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Można się skusić, ale nie oczwkiwałabym od nich cudów :)

      Usuń
  13. to przynajmniej wiem, żeby brać albo truskawkę albo czekoladkę ;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Szkoda, że w porównaniu z takimi dobrociami jak wcześniej ta wypada aż tak tragicznie bym rzekła..

    OdpowiedzUsuń
  15. szkoda, że się nie spisała :(
    nie zostało mi nic tylko liczyć na to, że u mnie spisze się lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Od tej sztuki będę się trzymać z daleka. Ma dosyć wrażliwą cerę, więc istnieje duże prawdopodobieństwo, że moja skóra zareagowałaby podobnie.

    OdpowiedzUsuń
  17. ciekawe te maseczki :) jak bym już miała kupić to też truskawkę i czekoladę ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Jeśli chodzi o maseczki to ja leże i kwiczę. Żadna jeszcze mi nie podpasowała :(

    OdpowiedzUsuń

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.