O ile kwietniowe denko było raczej skromne, tak w maju poszło mi już o niebo lepiej :) Powrót do starej formy motywuje do zużywania i pisania Wam o tych lepszych, ciekawszych, a czasami totalnie nie udanych kosmetycznych przygodach. Zapraszam na post z majowymi zużyciami.
B A L E A, I S A N A, L P M , O R G A N I Q U E
Na prowadzenie wśród kąpielowych ulubieńców ulubieńców wyszedł żel pod prysznic La Petit Marseillais, o zapachu pomarańczy i grejpfruta. O ambasadorskiej paczce już pisałam i zdania nie zmieniam - jestem zakochana w tych zapachach!
Żele pod prysznic Balea pojawiają się w moich denkach regularnie, ale szerzej Wam chyba o nich nie wspominałam. Dlaczego? Bo są to poprostu świetnie pachnące, dobrze myjące żele bez większych ochów. Wersja ananasowo-kokosowa Paradise Beach z letniej kolekcji limitowanej również taka była.
Sporym zaskoczeniem za to był dla mnie żel pod prysznic Isana Fitness. Świetny, bardzo odświerzający zapach i przyjemna, jogurtowa konsystencja oraz niska cena skłaniają do ponownego zakupu :)
Wykończyłam również kolonialną piankę do mycia ciała Organique (o wersji pomarańczowej i cukrowej już pisałam). Nie wiem, czy kupiłabym ją ponownie sobie, ale mężczyźnie - na pewno.
P E T A L F R E S H, A L T E R R A, I S A N A, K H A D I
O duecie Petal Fresh pisałam Wam już w poście o pielęgnacji włosów. O ile winogronowa odżywka do ostatniej kropli była świetna, tak cytrusowy szampon nawilżający pod koniec opakowania powodował szorstkość i sztywność włosów... Nieładnie.
Wykończyłam też walające się po kosmetyczce miniaturki szamponu Isany 7 ziół i odżywki z granatem Alterra. Szampon jest dobry od czasu do czasu, ale do codziennego użytku u mnie się nie sprawdza, a o odżywce pisałam już tutaj i chętnie jeszcze do niej wrócę.
Z mojej nieuwagi na zdjęciu zabrakło olejku do włosów stymulującego wzrost Khadi. Byłam z niego bardzo zadowolona, ale w czerwcu planuję zakup olejku Ikarov. Może taka zmiana wyjdzie moim włosom na dobre, bo do Khadi mam wrażenie już się przyzwyczaiły. Jednym słowem - robił co miał robić, ale na długie olejowanie u mnie się nie nadawał, bo nieco obciążał włosy i skórę głowy. 3-4 godziny wystarczyły, żeby skóra głowy się uspokoiła i włosy wyglądały zdrowo.
G A R N I E R, T O Ł P A, I S A N A, E T R E B E L L E
Garnier, płyn micelarny 3w1 do cery normalnej i mieszanej - usuwa makijaż, oczyszcza, przywraca równowagę. Gdybym miała wybór, do oczu używałabym wersji różowej, a do twarzy zielonej. Płyn dobrze oczyszcza skórę twarzy, ale moje oczy niestety podrażnia. Powrotów nie planuję.
Tołpa Botanic, krem rewitalizujący i uelastyczniający biały hibiskus 30+. Wygładza drobne zmarszczki, nawilża, uelastycznia. Miałam nadzieję, że będzie to lekki, nawilżający krem na dzień, który nieco doda mojej skórze napięcia (w pozytywnym znaczeniu!). Niestety, jest to tak nijaki krem, że nie widziałam sensu o nim pisać. Na początku był naprawdę niezły, ale z czasem brakowało mi nawilżenia, a zaczęło się mocniejsze przetłuszczanie skóry... Nie dla mnie.
Isana, plasterki na wypryski z kwasem salicylowym. Pierwszy listek, czyki 12 sztuk za mną :) Dobry ratunek, chociaż jeśli spodziewacie się natychmiastowej pomocy - szukajcie czegoś innego.
Etre Belle, kolagenowo-aloesowa maska odbudowująco-nawilżająca. Nie jestem fanką masek w płacie i ta również mnie do nich nie przekonała. O ile działanie miała świetne, tak leżenie plackiem z zimną, wilgotną szmatką na twarzy mnie nie odpręża. Ale efekty bardzo na plus! Skóra nawilżona, gładka i elastyczna na kilka kolejnych dni.
N U X E, E M B R Y O L I S S E, R E V L O N
O balsamie w słoiczku Nuxe Reve de Miel słyszał chyba każdy i opinie są mocno podzielone. To jeden z tych kosmetyków, które albo się kocha, albo nienawidzi. Ja kocham, ale napiszę Wam o nim więcej, jeśli przetrwa ze mną kolejną zimę. Tej sprawdził się idealnie, ale może dała mu fory :)
Miniatura BB kremu Embryolisse z SPF 20 trafiła do mnie w pudełku JOYbox i gdyby nie cena, skusiłabym się na pełnowymiarowe opakowanie. Krycie ma słabe, ale ładnie ujednolica cerę i dla mnie idealnie sprawdza się na co dzień. Trafił nawet do ulubieńców, więc coś jest na rzeczy.
Podkład Revon Nearly Naked miał być wybawieniem dla mojej mieszanej skóry. Satynowe wykończenie, lekkość i naturalny efekt mocno zachęcały do wypróbowania. O ile zimą wszystko było w porządku, tak wiosną podkład na mojej skórze wyglądał źle. Zaraz po nałożeniu jest bardzo widoczny, przypudrowany wygląda jeszcze gorzej. Jeśli dam mu czas do 'przegryzienia' się z moją skórą i sebum, jest o niebo lepiej, ale... zaczynam się bardzo szybko świecić i nie jest to na pewno satynowe wykończenie. Bez przypudrowania zaczyna się ścierać, przypudrowany wygląda jak ciastko. Technicznie nakłada się dobrze, kolor 110 ivory jest bardzo jasny, na mojej skórze nawet lekko różowy. Na razie mam serdecznie dość takiej makijażowej nagości.
Iiii zapomniałam jeszcze o zużytym masełku cytrynowym do skórek Burt's Bees, ale zachwalałam je już tutaj, więc zachęcam do klikania i czytania :)
Iiii zapomniałam jeszcze o zużytym masełku cytrynowym do skórek Burt's Bees, ale zachwalałam je już tutaj, więc zachęcam do klikania i czytania :)
WYRZUTKI MIESIĄCA:
NIVEA CARE. Krem ten dostałam do testów po wypełnieniu internetowej ankiety. Obietnica odżywienia bez uczucie lepkości, szybkie wchłanianie i formuła idealna dla każdego typu skóry, również pod makijaż brzmi świetnie, prawda? Fakty są takie, że krem pachniał bardzo przyjemnie, szybko się wchłaniał i był naprawdę lekki. Zero świecenia, a skóra wyglądała zdrowo i była nawilżona. Niestety trzeciego dnia zobaczyłam, że w okolicach rzuchwy dzieje się naprawdę źle. Podskórne gule, zaskórniki, a na nosie mocno rozszerzone pory. Nie było innej przyczyny, więc odstawiłam ten krem i z pomocą Effaclaru Duo+ oraz plasterków Isana na wypryski wracam do normalności. Moja mama kremem jest zachwycona, ja już do testów nie wrócę.
STARA MYDLARNIA, PEELING DO UST. Wszystko o tym paskudztwie zostało już powiedziane, więc odsyłam Was do posta.
Jeśli dobrnęliście do końca posta, to serdecznie Wam gratuluję!
W nagrodę możecie mi powiedzieć, jak Wam w maju poszło zużywanie :)
pozdrawiam
Adrianna
Duże denko ;) kilka kosmetyków mnie zaciekawiło ;)
OdpowiedzUsuńFajny tytuł :)
OdpowiedzUsuńRzeczywiście sporo się kąpałaś;) Ja również zużyłam ten żel zBalea, ale w kwietniu - pasował mi zapach i fajowy kolor :) Ten płyn z Garniera nie przypasował mojej cerze, to na pewno przez alkohol denaturowany w składzie. A krem BB z Joyboxa próbowałam ze dwa razy, koloru praktycznie nie daje żadnego, ale fakt - fajnie ujednolica skórę, coś jakby silikonowa baza :)
U mnie też sporo kąpielowych, ale zrobię denko dwumiesięczne tym razem:)
OdpowiedzUsuńPod puder bardziej kryjący ten krem BB jest dla mnie w sam raz :) Na co dzień więcej mi nie trzeba. Moja skóra chyba nie jest tak wrażliwa, jeśli chodzi o alkohol, ale przygody z tym płynem już nie potórzę. Żele Balea są fajne, ale potrafią się znudzić.
OdpowiedzUsuńTrochę się nazbierało :)
OdpowiedzUsuńJa takich gigantów nie lubię pisać, więc wolę zużycia miesięczne :)
OdpowiedzUsuńGratuluję denka :)
OdpowiedzUsuńJa też polubiłam tego Joyboxowego maluszka z Embryolisse i maskę z Etre Belle (mi nie przeszkadza siedzenie z mokrą szmatką na twarzy). U mnie zużycia zdecydowanie mniejsze od zakupów, bo maj był dla mnie miesiącem bez zakupów :)
OdpowiedzUsuńJa ile razy postanawiam sobie miesiąc bez zakupów, tyle razy łamię postanowienie :P WIęc zobaczymy co przyniesie czerwiec.
OdpowiedzUsuńaktualnie mam micela z Garniera, ale różową wersje
OdpowiedzUsuńMi udało się pierwszy raz. Prawie - bo wydałam grosik na tusz do rzęs :) Grzechem byłoby nie skorzystać:)
OdpowiedzUsuńSpore denko Kochana. :) Poza żelami pierwszymi żelami nic nie miałam.:)
OdpowiedzUsuńja dopiero zaczynam zbierać opakowania na moje pierwsze denko :)
OdpowiedzUsuńżele pod prysznic mamy podobne :)
pozdrawiam serdecznie
Marcelka Fashion
:)
Jest i denko! Tyle zużyć ;) Szkoda tego płynu micelarnego z Garniera, gdyż jest naprawdę dobry :) szkoda, że ta Tołpa nie do końca się sprawdziła, a wydawać by się mogło, że to będzie kosmetyk idealny ;) Ja w maju też zużyłam to i owo, ale akurat niewiele mi się pokończyło - taki miesiąc ;) Pozdrawiam serdecznie! No i mam nadzieję, że godni następcy już znalezieni dla zdenkowanych ;) Miłego dnia! :) Megly (megly.pl)
OdpowiedzUsuńładne denko :)
OdpowiedzUsuńPolecam piankę z Organique ale grecką bądz mleczną :D a mężczyźnie afrykę! :D uwielbiam je ;)
OdpowiedzUsuńAfryka to nie moje klimaty :) Piankę grecką i mleczną miałam, dobrze wspominam.
OdpowiedzUsuńTeż mam takie miesiące, że kilka rzeczy się kończy, ale denka nie widać :) Nadrobisz w przyszłym! Garnier trochę mnie zawiódł tym, że do wersji do mojej skóry dorzucił jedynie alkohol - składowo nic się nie różni od wersji różowej poza tym jednym składnikiem i to dość wysoko. Tołpa to już drugi czy nawet trzeci krem do twarzy, który mi nie podpasował, albo był byle jaki, więc chyba kolejnych prób nie będzie. O ile kremy pod oczy lubię, tak do twarzy się nie sprawdzają. Pozdrawiam i życzę udanego tygodnia!
OdpowiedzUsuńTrzymam w takim razie kciuki za Twoje denko! :)
OdpowiedzUsuńRóżową miałam i dobrze się sprawdzała w zmywaniu makijażu, gorzej z tonizowaniem skóry :)
OdpowiedzUsuńPewnie :) Tusz za grosz to świetna inwestycja :P
OdpowiedzUsuńO właśnie się w ten żel Balea zaopatrzyłam :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci podpasuje :)
OdpowiedzUsuńDuzi ciekawych produktów :-)
OdpowiedzUsuńa ja kupiłam niedawno dwa żele Isany po raz pierwszy :) cena 2,50 za sztukę wołała sama za siebie :D kiedys ciekawił mnie ten podkład Revlon, ale boję się cokolwiek próbować po przeprawie z Wake me up :/
OdpowiedzUsuńPięknie Ci poszło! Ja takiej ilości pustaczków nie mogę dorobić się nawet w dwa miesiące ;) Może powinnam się częściej myć?! ;)
OdpowiedzUsuńOdżywkę Petal Fresh mam ogromną ochotę wypróbować, a w przyadku balsam Nuxe tak jak Ty należę do zagorzałych miłośniczek. Świetne zużycia!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię Paradise Beach. ;)
OdpowiedzUsuńJa nigdy nie umiem się zmobilizować do napisania denka :( Może kupię któryś z tych żeli Baela ? W końcu nie dużo kosztują
OdpowiedzUsuńno wow duzo tego :) balei nie miałm jeszcze ;)
OdpowiedzUsuńNie można Ci zarzucić małej ilości kąpieli :D Ja niestety mam w domu prysznic, a jestem wanno-lubem i mogłabym w niej przeleżeć całe popołudnie! Podobają mi się zdjęcia w tym poście, są takie świeżo-wakacyjne :)
OdpowiedzUsuńTeż używam teraz żelu LPM, ale w wersji werbena i cytryna.
OdpowiedzUsuńSpore zużycia :))
OdpowiedzUsuńJak zwykle spore zużycia :D
OdpowiedzUsuńKusi mnie ta odzywka Petal Fresh :)
OdpowiedzUsuńŻele Isany są naprawdę niezłe, a pojawiające się edycje limitowane coraz ciekawsze :) Ja na razie podkładów nie planuję, mam krem BB z Bell i mi wystarcza. Kolejny będzie już podkład mineralny :)
OdpowiedzUsuńJak mówi stare przysłowie - częste mycie skraca życie :D Więc uważaj!
OdpowiedzUsuńJa też mam ochotę na dalszą przygodę z Petal Fresh, ale z drugiej strony kusi Sylveco i Fitomed... A głowa tylko jedna :)
OdpowiedzUsuńNie kosztują, a ich zapachy naprawdę potrafią poprawić humor pod prysznicem :) Jeśli nie masz mega wymagającej lub wrażliwej skóry, warto spróbować.
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mam nadzieję, że jeszcze się w wannie należysz!
OdpowiedzUsuńMi się właśnie skończył...
OdpowiedzUsuńNazbierało się trochę :) Muszę się powoli rozprawiać z zapasami!
OdpowiedzUsuńNieźle mi idzie :P
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że skusi i będzie pasować!
OdpowiedzUsuńBardzo lubię podkład Revlon NN. Mam go w dość ciemnym (170) odcieniu, ale na lato jest dla mnie idealny:)
OdpowiedzUsuńDla mnie niestety na lato zupełnie się nie nadaje... A szkoda.
OdpowiedzUsuńlubię posty "denko" czytać na innych blogach,sama zrezygnowałam z tej serii postów choć nadal jestem zwolenniczką denka ;)
OdpowiedzUsuńlubię tę maseczkę do wlosów z firmy alterra:)
OdpowiedzUsuń