Jeśli jeszcze o nim nie słyszałyście o kremie Effaclar Duo + z La Roche-Posay, to znam jedno sensowne wytłumaczenie. Wasza skóra jest bezproblemowa, czego serdecznie zazdroszczę! Moja niestety regularnie raczy mnie przetłuszczaniem strefy T, wysypem paskudztw na linii rzuchwy, rozszerzonymi porami i średnio zachęcającym stanem ogólnym. Jak z tym wszystkim poradził sobie Effaclar Duo +?
Bardzo dobrze, a właściwie tak, jak jeszcze żaden krem do tej pory. Co miało się wykluć na twarzy, wykluło się, a kolejne niedoskonałości pojawiały się głównie po szaleństwach kulinarnych :) Skóra uspokoiła się na tyle, że dręczyły mnie jedynie zmiany związane z cyklem miesięcznym. Pory były wyraźnie zmniejszone. Nieźle prawda?
Największa obawa związana z przesuszeniem skóry się nie spełniła - pamiętajcie tylko o tym, żeby zrównoważyć działanie Effaclaru dobrym kremem nawilżającym na dzień/noc, w zależności od tego, w jakiej kombinacji bardziej będzie Wam odpowiadał. Ja aktualnie używam go na noc, na dzień funduję mojej skórze coś odżywczo-nawilżającego i nie mam problemów z suchymi skórkami czy przesuszonymi miejscami na twarzy.
Z czym więc krem sobie nie poradził? Z wydzielanym przez moją skórę sebum. Nadal niestety solidnie się świecę, a ostatnio moja skóra nadrabia stracony (?!) czas... Co do rozjaśnienia zmian czy przebarwień po starych niedoskonałościach, to cudownego uzdrowienia nie zauważyłam, ale przynajmniej nowe paskudy przechodzą bez echa. Reszta jest delikatnie jaśniejsza, ale też nie mam takich 'pamiątek' dużo, więc krem nie mógł za bardzo się wykazać.
Techniczna strona kremu również mi odpowiada - wygodne opakowanie z nakrętką, precyzyjnym dziubkiem i miękką tubą, którą można maltretować do ostatniej kropli kosmetyku. Szata graficzna raczej skromna, typowa dla tej linii La Roche-Posay, zapakowana oczywiście w biało-niebieski kartonik. Konsystencja kremu lekka, żelowo-kremowa. Szybko się rozsmarowuje, wchłania i jest naprawdę wydajna. Do zapachu jestem już tak przyzwyczajona, że ciężko mi w nim wyczuć cokolwiek charakterystycznego. Na pewno nie jest wyczuwalny na skórze. Cena kremu uzależniona jest od miejsca zakupu - najmniej zapłaciłam za niego 35zł, najwięcej... 47zł? Warto szukać okazji, chociaż nie jest tak źle, jeśli weźmiemy pod uwagę dobrą wydajność i 40ml pojemności.
Skończyłam wlaśnie trzecie lub czwarte opakowanie i moja cera potrzebuje przerwy. Zauważyłam, że Effaclar Duo + już tak dobrze nie radzi sobie z oczyszczeniem i napadami wyprysków, do których coraz częściej dochodzi (mam już na oku kilku podejrzanych). Dlatego na jakiś czas znika z mojej kosmetyczki, ale jeśli nie znajdę dobrego następcy - zaproszę go ponownie do mojej pielęgnacji :)
Miałyście okazję używać tego kremu? Sprawdził się u Was?
pozdrawiam
Adrianna
Nigdy nie stosowałam ich produktów
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji, ale też nie mam takiej cery, natomiast podeślę wpis komuś, kto pytał o coś na zmiany trądzikowe.
OdpowiedzUsuńAha, te na linii żuchwy mogą być wynikiem problemów hormonalnych.
U mnie właśnie w okolicach miesiączki lub połowy cyklu się pojawiają ;) Ale też od podpierania twarzy, paskudne przyzwyczajenie i ciężko z tym walczyć...
OdpowiedzUsuńkocham <3 niestety pierwsza wersja tego kremu była bardziej matująca, ale sporo osób narzekało na nadmierne wysuszanie skóry, dlatego trochę zmienili jego skład nad czym cały czas ubolewam
OdpowiedzUsuńZ pierwszą wersją niestety nie miałam okazji się zapoznać i już zaczynam żałować :) Z drugiej strony może to i lepiej, że nie mam za czym tęsknić.
OdpowiedzUsuńja niestety bardzo tęsknię a już zdążyłam zużyć kilka opakowań tej nowej:))
OdpowiedzUsuńla-roche Posay często ratuje z opresji :D
OdpowiedzUsuńSporo o nim czytałam, ale ja akurat nie mam problemowej cery i nigdy nie miałam go w rękach :)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie on. Widać Twoja cera już się do niego przyzwyczaiła. Szkoda, zę tak się dzieje.
OdpowiedzUsuńU mnie totalnie sie nie sprawdza. Wysypuje mnie po nim, a pi Skinorenie czy kwasie migdalowym nie;)
OdpowiedzUsuńJa też robię przerwy w stosowaniu Duo, ale kiedy zaczynam używać ponownie - działa rewelacyjnie. Jak dla mnie niezastąpiony i stosuję go regularnie, tzn zawsze mam w szufladzie. U mnie rozprawia się ze wszystkim -pryszczami, zaskórnikami, przebarwieniami oraz sebum. Oby nigdy go nie wycofali ;)
OdpowiedzUsuńUżywałam poprzedniej wersji i byłam zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJa z poprzednią styczności nie miałam, chociaż ciekawi mnie jej działanie matujące. Duo + niestety tak na mnie nie działa.
OdpowiedzUsuńNo ja właśnie szczególnych przerw nie robiłam i czas najwyższy na taką :)
OdpowiedzUsuńU mnie znowu kwas migdałowy to podskórne, bolące gule, które nie chcą się pokazać światłu dziennemu i tylko irytują...
OdpowiedzUsuńZatęskni i doceni za jakiś czas :P
OdpowiedzUsuńI oby taka bezproblemowa była zawsze - tego Ci serdecznie życzę!
OdpowiedzUsuńOj tak - dobrze, że jest.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że będzie zadowolona.
OdpowiedzUsuńTo prawda tamta wersja bardzo dobrze matowiła a nie wysuszała przynajmniej nie mnie :)
OdpowiedzUsuńCiekawe czy nowa wersja sprzedaje się lepiej... Może jeszcze wrócą do poprzedniej, albo wypuszczą dwie :) Wtedy wszyscy byliby zadowoleni :D
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie mam problemów z wypryskami na skórze.
OdpowiedzUsuńSkoro nie radzi sobie z sebum to niestety nie dla mnie:/ Ale cała reszta brzmi zachęcająco:)
OdpowiedzUsuńu mnie latem skóra kaprysi pryszczami.. muszę sięgnąć po owe cudo!
OdpowiedzUsuńDla mnie ten krem jest także wybawieniem :), jeśli nic innego nie działa to wiem, że on na pewno mi pomoże :).
OdpowiedzUsuńwww.whitechocolateflower.blogspot.com
Gdy codziennie dbam o cerę jest dobrze. Ale gdy choć raz zapomnę o żelu do mycia od razu to widać...
OdpowiedzUsuńTeż mam ten produkt, ale jeszcze w starej wersji. Sprawdza się dobrze.
OdpowiedzUsuńO, ja tego potrzebuję!
OdpowiedzUsuńAkurat nie mój typ cery :)
OdpowiedzUsuńUżywałam starej wersji, ale nie pomogła mi.. nowa kusi, ale podejrzewam, że byłoby podobnie..
OdpowiedzUsuńNie miałam, nie znam tych produktów. :-)
OdpowiedzUsuńWielka szkoda,że nie niweluję świecenia cery - to moja zmora grr ;)
OdpowiedzUsuńUżywałam go i lubiłam :)
OdpowiedzUsuńjednak później przestawiłam się na Avene - chciałam wypróbować tego "hitu" i ti niestety był błąd :(
teraz używam tańszego - Ziaja z liśćmi Manuka. Działa :)))))) i kosztuje ok 30zł max
Mam go, ale jeszcze w starej wersji i uważam, ze jest świetny.
OdpowiedzUsuńoj widzę że naprawdę sie polubiłaś z tym produktem. pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMiałam ten krem i na pewno jeszcze do niego wrócę :)
OdpowiedzUsuń