Patrząc na to, co we wrześniu zasiliło moje podwórko, post o kosmetycznym minimalizmie powinien zostać skasowany. Na szczęście wielość rzeczy spowodowana jest tylko częściowo przeze mnie, więc i wyrzuty sumienia są jakby mniejsze :) Poszczęściło mi się w tym miesiącu trzykrotnie w rozdaniach blogowych, niespodziankę sprawiła mi również moja dziewczyna. No i... w sumie ten post pojawił się już po tym, jak miałam całą pielęgnacyjną furę kosmetyczną u siebie, więc... Winny się tłumaczy, zapraszam na post!


Od pielęgnacyjnego skoku w bok do serii Ziaja z liśćmi manuka, moja cera nadal nie jest w stanie dobrym (w bardzo dobrym chyba nigdy nie była). Korund działa coraz mniej spektakularnie, więc pomocy będę szukać w peelingu enzymatycznym z minerałami morskimi i ekstraktem z papai Perfecty (11,99zł/Rossmann). Próbuję również nocą przemycić mojej skórze bogatszą pielęgnację w postaci olejku marula z Mincera (21zł, Sekret Urody), ale z marnym skutkiem. Coś mi aktualnie zapycha linię rzuchwy i nie mogę znaleźć winnego... Ciągle używam kremu zwalaczającego niedoskonałości Effaclar, La Roche-Posay (wygrana u Sylluni), ale paskudztwa mają się mimo wszystko dobrze. Coś mi szkodzi, ale nie wiem co, więc pewnie niedługo poczęstuję je mydłem aleppo z 12% zawartością oleju laurowego. Trzymajcie kciuki!


Kosmetyki z drugiego zdjęcia to typowe uzupełnienie zapasów, no może za wyjątkiem borówkowego masełka do ust Nivea (10.99zł/Rossmann), o którym chyba każdy już słyszał. Jak dla mnie jest świetne, pomijając białą krechę na ustach rano, jeśli użyję grubszą warstwę wieczorem :) Ale zapach i właściwości pielęgnacyjne to same plusy. Eliksir z jedwabiem Wibo zgluciał i już mi się przejadł, więc postawiłam na odźywkę z ceramidami do paznokci z bruzdami Delia (7,99zł Sekret Urody). Nie jestem z niej do końca zadowolona i chyba czas na jakiś większy wydatek w tym temacie (jakieś sugestie?). Miałam odkupić top coat Essie, ale wydarzyła się promocja w Super Pharm na Sally Hansen i tak trafił do mnie za 17,99zł top Insta Dri. Zobaczymy czy wypadnie lepiej niż GTG. Na koniec mój łup miesiąca czyli maskara Gosh Catchy Eyes (26zł/Sekret Urody). Spodobała mi się ta szczoteczka, chociaż tak długo się przed nią broniłam. 

***

Kolejna wygrana paczka z firmą Seboradin przyleciała do mnie od Blonregeneracji. W skład zestawu z rumiankiem i naftą kosmetyczną, dedykowanemu włosom blond wchodzi balsam, szampon i lotion. Jeszcze grzecznie czekają na użycie, ale jestem bardzo ciekawa zarówno marki, jak i samego działania kosmetyków, Miałam z nimi styczność lata temu, kiedy Seboradin był o wiele mniej znany. Czas pokaże, co się zmieniło :)

Jak widzicie na poniższym zdjęciu, jesienną pielęgnację moich kończyn sponsoruje Biedronka. Po pierwszym spotkaniu z intensywnie nawilżającym balsamem do stóp 'oliwa z oliwek i kwasy owocowe AHA' szybko wróciłam po drugie opakowanie. Krem jest naprawdę dobry jak na swoją cenę - poniżej 3zł. W podobnej cenie otrzymacie peeling do stóp, również marki BeBeauty. Będąc ostatnio w Bierdonce mama wrzuciła do koszyka musujące tabletki do kąpieli rąk z mocznikiem Body Club (3,99zł). Zobaczymy co z tego będzie, bo przekonana nie jestem - sam zapach lekko odrzuca, bo kojarzy mi się ze szpitalnymi inhalacjami, na które kiedyś chodziłam. 


***

Ostatni koszyk to szaleństwo włosowe! :) Pod koniec sierpnia trafiłam na promocje z sklepie Skarby Syberii w której obkupiłam się wkosmetyki Planeta Organica. Były one przecenione, a do tego wysyłka była darmowa i tak za 4 poniższe produkty zapłaciłam niecałe 60zł. Zdecydowałam się na balsam marokański do wszystkich rodzajów włosów, który miałam już okazję używać oraz ajuwerdyjską złotą maskę 'gęstość i wzrost włosów'. Wybrałam również fiński szampon do włosów osłabionych i wrażliwej skóry głowy oraz turecki hammam wzmacniający do wszystkich rodzajów włosów. W grudziąckim Sekrecie Urody w ręce wpadła mi polecana maska Love2Mix Organic z efektem laminowania (22,98zł). Z poniższych dobrodziejstw używałam jedynie ostatniej maski i początek był cudowny, niestety później coś się popsuło... Ale nie przesądzajmy zakończenia w połowie opakowania :) Jedno muszę jej przyznać - pachnie cudownie!


Uwierzcie, że byłam szczerze zdziwiona, że tyle się tego nazbierało... No ale przyjęłam na klatę fakt, że nad minimalizmem trzeba pracować nadal :) Pocieszam się tym, że sporo rzeczy zużyłam, kilka też znalazło nowy dom. Rachunek pewnie kolejny raz wyjdzie na zero. 

Znacie powyższe kosmetyki? A może coś szczególnie Was zainteresowało?

PS. Wiem, że ostatnio mam duże zaległości na Waszych blogach, za co bardzo przepraszam. Przyszły tydzień wcale nie będzie lżejszy, więc nadrabiać będę sama nie wiem kiedy, ale... obiecuję wpadać w każdej wolnej chwili :) 

pozdrawiam, A


Obsługiwane przez usługę Blogger.