Pamiętacie mój ambitny plan oszczędnościowy? Nie powiódł się. Uległam na całej linii... ale! Ja się wcale nie poddaję - są przecież inne okazje, inne miesiące i nowe wyzwania. Dlatego dziś ze spuszczoną głową pokazuję Wam co kupiłam zgodnie z listą i oczywiście spoza niej. A post z moim wrześniowym planem prawie-doskonałym znajdziecie tutaj.



Zakupy z listy poszły mi bardzo dobrze. Na początek trafiłam na promocję pianki do golenia Isana z aloesem (4zł), więc dam jej ostatnią szansę, a potem grzecznie wrócę do ulubionej z Venus. Matujący top z My Secret miałam już dawno w planach, ale wiecznie go nie było na półce... Kiedy już kupiłam okazał się kompletnym niewypałem i zastąpił go świetny matujący top z Lovely. Sól do kąpieli stóp o zapachu bursztynu to oczywiście BeBeauty z Biedronki (ok. 4zł). Antyperpirant Adidas (ok. 12zł/Rossmann). Ostatni zakup to Eveline Push-up, superskoncentrowane serum modelujące do biustu (ok. 15zł/Super Pharm). Chciałam coś z Palmersa, ale czekam na konkretną promocję :)

A teraz przejdźmy do porażek miesiąca, czyli... LAKIERÓW. Jednak nałogowiec, to nałogowiec...


Absolutnie niezbędny, klasyczny duet z Orly, czyli black out i white out (17,99zł+przesyłka). Promocje w Naturze skusiły mnie jedynie na jeden lakier za zawrotną kwotę 2zł, czyli Essence 06 ticket to the show. O dwóch piaskach pisałam już w osobnych postach i wszystkich śpiochów zapraszam na słaczowanki lakieru My Secret i Essence. W drogerii Sekret Urody natknęłam się limitowaną edycję lakierów Coral i chwyciłam za numer M04 (5zł), oraz na serię lakierów Golden Rose - Carnival i wzięłam jeden na próbę, w kolorze 09 (9zł). 


Korektor do brwi już od dawna za mną chodził, a ten z Eveline art scenic kupiłam za całe 6zł (dzięki G. za cynk :*) i jestem z niego bardzo zadowolona :) Jak pewnie pamiętacie z M. testowałyśmy regenerujący krem do rzęs, który spektakularnych efektów nie dał, ale... Tusz jakby lepiej wyglądał, więc opcja ze szczoteczką w tym aktywnym serum L'biotica wydaje się być idealna (10zł w Superpharm). No i dwie pomadki Maybelline Color Whisper, które znalazłam w Naturze za 17zł - do wyboru zostały ze 4 kolory, ja capnęłam 220 lust for blush i 160 rose of attraction. Jestem gotowa do posta o nich, czekam tylko na dobre warunki do zdjęć. Z kolorówki udało mi się jeszcze kupić cień w kremie Maybelline Color Tattoo w kolorze permanent taupe. Oczywiście nie udało mi się znaleźć żadnego, w którym ktoś by nie moczył palucha... Chyba tester był mniej używany od niektórych słoiczków.


Cena na do widzenia i do koszyka wpadł odprężający kosmetyk Tołpy - krem-serum do masażu (17zł/Rossmann), więc żal było nie spróbować. No i odkupiony peeling do stóp z Palomy, o którym pisałam już tutaj


Jak wiecie dobrodziejstwo Balea otworzyło mi się pod domem, więc jak mogłam nie kupić :) Żel pod prysznic w mocno wakacyjnym zapachu i przyjemnie odświeżający szampon do włosów z rosmarynem i melisą (6zł i 6,50zł). 


U Frambuesy udało mi się wygrać bułgarski krem do rąk z różą, ale w swoim nieskończonym gapiostwie z drogerii przytargałam jeszcze krem do spierzchniętej skóry dłoni, łokci i pięt z Iwoniczanki (ok. 7zł).


Kolejna wygrana to moja pierwsza świeczka YC o zapachu z jesiennej kolekcji november rain. Serdecznie dziękuję za możliwość spróbowania Sylluni :)


Pojawiła się u mnie również zimowa kolekcja wosków YC, z dołączonym słodko-słonym karmelem :) Jestem bardzo ciekawa całej piątki (6zł/sztukę plus przesyłka na www.goodies.pl).


Teraz trochę mniej świeczkowo, ale dalej w kategorii zapachowej. Uwielbiam zapachy Mexx i zazwyczaj znajduję wśród nich coś dla siebie W tym roku udało mi się wypatrzeć na promocji letnią edycję (20ml/48zł) i to wielkość idealna do torebki :) No i ten zapach, eh... Drugi zapach to Playboy, play it... spicy - w promocji za 50ml zapłaciłam 39zł. Nie poraża trwałością czy zapachem, ale całkiem nieźle na mnie pachnie. 

Sporo się tego zebrało - rozproszone po domu nie wyglądało tak przerażająco... A co z listą zakupów na październik?


Pozdrawiam, A




Obsługiwane przez usługę Blogger.