Uwielbiam peelingi do twarzy :) Moja skóra jest mało delikatna, z chwilowymi przebłyskami, że jednak coś może ją podrażniać. Od lat używam mocnych, mechanicznych peelingów z małymi, gęstymi drobinkami zatopionymi w żelu. Taka konsystencja odpowiada mi najbardziej. Dlatego chętnie sięgnęłam po kosmetyk Alverde, peeling do twarzy z ekstraktem z pereł i alg morskich. Zapraszam na recenzję :)


Opakowanie: peeling znajduje się w miękkiej, tradycyjnej tubie zamykanej na zatrzask. Dzięki przezroczystym ściankom można kontrolować zużycie kosmetyku, a materiał jest miękki i zużyłam kosmetyk do ostatniej kropli bez rozcinania opakowania. 
Konsystencja i aplikacja: tutaj peeling ma pierwszego minusa - jest potwornie rzadki! Najczęściej sięgam po peelingi żelowe, ale lubię takie naładowane drobinkami i gęstawe. Ten, w formie delikatnej galaretki uciekał między palcami i nakładałam go sporo, żeby "poczuć" efekt. Może przy delikatnej skórze lepiej by się sprawdził, ale moja potrzebuje porządnego złuszczenia. 


Wydajność: niezła, chociaż 50ml i taka konsystencja nie wróżyły nic dobrego. Biorąc pod uwagę niską cenę, jest całkiem w porządku. Gdyby jeszcze działał... 
Zapach: lekko alkoholowy, delikatnie cytrusowy? Taka zimna, orzeźwiająca nuta - miałam już kosmetyk o takim samym zapachu, ale nie mogłam go sobie przypomnieć. Po chwili wpadłam na to, że przypomina mi żel do stóp z Avonu o limonkowym zapachu. O ile na stopach jeszcze jako tako się spisywał, tak w okolicach nosa jest specyficzny.
Działanie: kosmetyk ma w sobie niebieskie, widoczne na zdjęciu powyżej drobinki, których jest stosunkowo niewiele. Ma również drobny pył w dużo większej ilości, który dopiero przy mocnym masowaniu (wręcz tarciu) daje jakikolwiek efekt. Dla mnie zdecydowanie za słaby... Używałam go czasami zamiast żelu czy mydła do twarzy, bez szkody dla skóry co drugi dzień. Plusem jest to, że nie zapychał i na początku nie wysuszał mojej cery. Dopiero kiedy zużyłam ponad połowę opakowania zauważyłam, że po użyciu delikatne ściąga. To mogę wybaczyć, ale braku porządnego efektu starcia naskórka już nie. Dobre oczyszczenie to za mało, żeby nazwać kosmetyk peelingiem - prędzej żelem peelingującym. Na pewno do niego nie wrócę.
Dostępność i cena: kosmetyki Alverde są dostępne jak wszystkie dobrze wiecie w drogeriach DM. Peeling ten kosztował niecałe 2 euro, dokładnie 1,95 i tyle właśnie jest wart. 

skład i słowo od producenta:


zdjęcie można powiększyć, klikając w nie

Znacie ten peeling? Może u Was się sprawdził?
Ja na pewno do niego nie wrócę, ale wrażliwców nie zniechęcam - jeśli alkohol Wam nie przeszkadza.

pozdrawiam, A

ps. Przepraszam za przestój na blogu, ale przyjechała moja mama i musimy nadrobić zaległości :) Postaram się w najbliższych dniach częściej do Was wpadać, ale nic nie obiecuję. 


23 Comments

  1. Nie znam tego produktu, póki co jakoś nie mogę się przekonać do Alverde

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja bardzo lubię szampony i odżywki, więcej z pielęgnacji ponad ten peeling nie miałam okazji używać. olejek z paczulą średnio się u mnie sprawdził, ale mam w zapasach jeszcze masło, więc może ono zawładnie moim sercem :)

      Usuń
  2. Nie znam, ale też wolę mocniejsze peelingi.
    D.

    OdpowiedzUsuń
  3. sama wolę konkretniejsze zdzieraki, ale takie są fajne do bardziej regularnego stosowania, a co kilka dni mocniejsze :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. masz rację :) od kiedy mam korund już nie szukam mocnego zdzieraka. chociaż przybłąkał się jeden niezły, ale jest w fazie testów :D

      Usuń
  4. peeling mechaniczy nie dla mnie - mam zbyt wrażliwą skórę. kiedyś takie stosowałam i denerwowały mnie te drobinki - większość żeli miała ich za mało i nie dawały nic poza porysowaną skórą (bo gdzieniegdzie jakaś zabłąkana drobinka sie trafiła).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. ja od niedawna mam korund i nie znalazłam jeszcze nic lepszego :) nie poradzę ci nic, bo moja skóra jest bardzo odporna i mocno uzależniona od porządnego tarcia. ale zimą, kiedy mam podrażnioną skórę, używam peelingów enzymatycznych, więc dla ciebie na pewno też są w porządku :)

      Usuń
    2. korund totalnie odpada, a szkoda, bo ciekawa jestem efektu. ja zimą w zasadzie nie stosuje żadnych peelingow, bo dopada mnie AZS. ewentualnie czarne mydło savon noir, o którym już u siebie pisałam. działa jak peeling enzymatyczny, pozostawia skórę idealnie gładką i odprężoną. latem skora zaczyna sie przetluszczac wiec w ruch poszedl peeling kawitacyjny, enzymatyczny z owoców tropikalnych (z e-naturalnie, polecam!) i od czasu do czasu bardzo delikatnie szmatka muślinowa (też polecam, wygląda niepozornie ale to ostry zdzierak. na poczatku myślałam że nie działa, a później miałam zdartą skórę na czole, wiec trzeba ostroznie)

      Usuń
  5. Oj nie dla mnie takie myziadełka :) Lubię ostry peeling ;D Polecam brzoskwiniowy Himalaya, mimo tego że nie mam żelowej konsystencji, którą preferujesz.

    OdpowiedzUsuń
  6. też uwielbiam pilingi :) teraz testuje od bingospa błotny , jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam wrażenie, że ostatnio dużo firm wypuszcza na rynek peelingi, które tak naprawdę nic nie ścierają... Szkoda, że Alverde dało ciała :/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dało dla jednych, dla drugich nie :) na pewno dla osób z wrażliwszą niż moja skórą, byłby to kosmetyk idealny, ale... moim zdaniem powinna zostać wprowadzona jakaś skala odnoście mocy ścierania.

      Usuń
  8. uu szkoda, że jest średni :/

    OdpowiedzUsuń
  9. uwielbiam mocne ścieraki, także ten produkt nie jest dla mnie :(

    OdpowiedzUsuń
  10. szkoda, ze średni, bo już kiedyś się na niego napaliłam.

    OdpowiedzUsuń
  11. Lubię ostre zdzieranie, więc Alverde podziękuję.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że nie mam dostępu do Alverde :/

    OdpowiedzUsuń
  13. Lubię ostre zdzieraczki, więc nie dla mnie .

    OdpowiedzUsuń
  14. nie miałam, na razie chyba jednak nie wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Szkoda, że taki średninak :/ Aż wstyd się przyznać, ale nie miałam nigdy żadnego kosmetyku Alverde.

    OdpowiedzUsuń
  16. U mnie najlepiej działają peelingi enzymatyczne, a mechaniczny zostawiam na czoło i linię żuchwy. I tutaj trzymam się sprawdzonego St.Ives. Za jakiś czas sięgnę po Dermalogicę.
    Alverde lubię, lecz specjalnie nie zabiegam o te kosmetyki. Przeszedł mi szał i pozostał niezły zapas, który trzeba zużyć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. St.Ives bardzo pasował mojej skórze, ale strasznie mi się nudzi to wielkie opakowanie :)

      Usuń

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.