Myślę błyszczyk i widzę rozlany poza kontur ust kosmetyk, przyklejające się do niego włosy i mało przyjemne uczucie na ustach. O smaku i zapachu nawet nie wspominam, bo czasami mam wrażenie, że producenci motywują nas do diety... I wiem, że pewnie narażam się miłośniczkom tej formy makijażu - wybaczcie Dziewczyny - to zwyczajna zazdrość ;) Poddaję się i nie próbuję już nawet przekonać do błyszczyków do ust, bo mi to nie wychodzi. Ostatnim punktem w tej nierównej walce był błyszczyk Maybelline ColorSensational w odcieniu 150 pink shock.
Kosmetyk koncernu Maybelline zamknięty jest w ładnym, porządnie wykonanym plastikowym opakowaniu. Widać dokładnie kolor, jak i poziom zużycia. Zamknięta w środku standardowa pacynka dobrze nakłada kosmetyk na usta i pozwala na precyzyjne ich podkreślenie. Konsystencja jest lekka, choć wyczuwalna podczas noszenia, nie klei się i mimo półtransparentnej natury zostawia równomierną taflę koloru (przynajmniej na początku). Zapach kosmetyku jak i smak są naprawdę subtelne, za co ogromny plus! Z powyższych kwestii do błyszczydła naprawdę nie mogę się przyczepić.
Z natury jestem osobą wygodną - jeśli coś uprzykrza mi życie, staram się to z niego usunąć lub zamienić. Dlatego też błyszczyki zamieniłam już dawno na szminki :) O ile efekt jaki daje ColorSensational na ustach mi się podoba, tak wychodzenie poza kontur ust, szybkie ścieranie i przebijanie naturalnego koloru już nie. Ja rozumiem, to błyszczyk, ale najwidoczniej nie jest to błyszczyk dla mnie. Przy częstym używaniu zauważyłam delikatne przesuszenie, ale ratunkiem było użycie na noc grubszej warstwy pomadki ochronnej. Podczas noszenia część pigmentu wżerała się w wargi i zostawała pomimo gasnącego połysku, co uważam za plus przy reaplikacji. Ale to i tak nie skłoniło mnie do dłuższego trwania u jego boku :)
Cena błyszczyków zaczyna się od około 17zł w promocji, do nawet 25zł jeśli źle traficie. Warto więc szukać okazji :) Kolor 150 pink shock to w opakowaniu krzykliwy barbie-róż, który nieco traci intensywność na ustach i dzięki zimnemu odcieniowi delikatnie wybiela zęby. Jeśli jesteście zahartowanymi miłośniczkami tej formy makijażu - polecam. Ja jednak zostaję przy sprawdzonych i bardziej trwałych szminkach :)
Cena błyszczyków zaczyna się od około 17zł w promocji, do nawet 25zł jeśli źle traficie. Warto więc szukać okazji :) Kolor 150 pink shock to w opakowaniu krzykliwy barbie-róż, który nieco traci intensywność na ustach i dzięki zimnemu odcieniowi delikatnie wybiela zęby. Jeśli jesteście zahartowanymi miłośniczkami tej formy makijażu - polecam. Ja jednak zostaję przy sprawdzonych i bardziej trwałych szminkach :)
Miałyście okazję używać kosmetyków do ust Maybelline? Macie swoich ulubieńców?
pozdrawiam, A
Ja też jakos nie lubie, mam tylko jeden bezbarwny blyszczyk który mi pasuje;)
OdpowiedzUsuńMi efekt podoba się bardzo, ale już poprawki... klejenie... nie :D
UsuńJa mam dokładnie takie same odczucia odnośnie błyszczyków. Najgorsze są te klejące się do nich włosy, fuj ;)
OdpowiedzUsuńHahahaha, cieszę się, że nie jestem sama :D
UsuńDziwny ten błyszczyk.
OdpowiedzUsuńJa tylko niektóre błyszczyki lubie.
Ja mam tak ze szminkami - jestem wybredna :P
Usuńja jeśli nie kleją się włosy do niego i nie ma brokatu w nim to jestem na tak ;D mam 2 błyszczyki które tak na serio lubię :)
OdpowiedzUsuńBrokatu brak, czysty kolor :) Ale włosy jak chyba do każdego błyszczydła się kleją, chociaż dramatu nie ma.
UsuńJa z kolei wolę błyszczyki od szminek :)
OdpowiedzUsuńKażdy lubi coś innego ;) Mi ten efekt nawilżonych, powiększonych ust bardzo się podoba, ale niestety...
UsuńA ja lubię błyszczyki, mam ukochany, męczony od prawie roku błyszczyk Eveline z olejkiem arganowym. :))
OdpowiedzUsuńFajnie, że masz swojego ulubieńca :) Ja od pewnego czasu zaczęłam doceniać to, że nie muszę szukać bo wiem, że mam swój sprawdzony kosmetyk :)
UsuńMam Sexy Pulp z YR
OdpowiedzUsuńMiałam tusz, ale błyszczyków z tej serii zupełnie nie znam :)
UsuńMoja koleżanka uwielbia tusze z tej firmy
UsuńU mnie sprawdzał się naprawdę dobrze :)
UsuńPodoba mi się kolor tego błyszczyka, ale za błyszczykami i tak nie przepadam ;)
OdpowiedzUsuńJa też nie jestem w stanie ich polubić :)
UsuńMnie kiedyś interesowała pomadka z serii Whisper Lust for Blush ;)
OdpowiedzUsuńU mnie niestety wpadała w lekko chorobowy ton i źle się w niej czułam :(
UsuńFaktycznie kolor jest bardzo ładny, ale też nie przepadam za błyszczykami bo wychodzą za kontur ust :(
OdpowiedzUsuńTeż tego nie lubię - mam wrażenie, że się rozmazują po całej twarzy.
UsuńTego błyszczyku nieznam nie jestem zbyt wielka ich fanka ale polecam blyszczyk od Benefit Hoola swietny ;)
OdpowiedzUsuńNie wydałabym takich pieniążków na błyszczyk :) Co innego szminka :P
UsuńChciałabym je lubić, ale jak na razie też nie trafiłam na taki, który by mi pasował, więc odpuściłam poszukiwania. Może kiedyś :D
OdpowiedzUsuńJa mam jeszcze jedną rzecz, która gdzieś z tyłu głowy się czai :P Ale na pewno nie teraz, tak jak piszesz - może kiedyś :D
UsuńŚwietnie Cię rozumiem ja też miłośniczką błyszczyków nie jestem ;)
OdpowiedzUsuńKażdy lubi coś innego :)
UsuńJa wolę pomadki od błyszczyków :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie!
UsuńA ja błyszczyki lubię :) nawet bardzo! I powiem Ci, że tą ulubioną serię znalazłam na drogeryjnej półce. Piszę tutaj o błyszczykach Essence. Podoba mi się ich gęsta konsystencja, waniliowo-ciasteczkowy zapach i to jak prezentują się na ustach. Już jeden zdenkowałam, za mną już połowa drugiego. Wybieram nudziakowe odcienie z domieszką różu, w takich kolorach czuję się najlepiej.
OdpowiedzUsuńTestowałam ten, o którym dzisiaj piszesz. Niestety, ani kolor ani formuła nie jest dla mnie.
Miałam kiedyś błyszczyk z Essence i nawet mi podpasował, ale... do czasu :) Nie znoszę smaku i zapachu takich kosmetyków, a pomadki zjadam w mniejszym stopniu niż błyszczyki, więc przy nich zostanę.
UsuńNie lubię błyszczyków ;]
OdpowiedzUsuńJa im przede wszystkim nie ufam :D
Usuńojejku, a ja bardzo lubię błyszczyki :D a ten na ustach wyglada świetnie! :D
OdpowiedzUsuńW takim razie zazdroszczę! :D
Usuńja jakoś ostatnio przekonałam się do błyszczyków, wolę je nawet od szminek :)
OdpowiedzUsuńte ma cudowny kolor! :)
Ja się chyba nie przekonam :) Od pierwszej szminki lata temu wiedziałam, że to bardziej 'mój' kosmetyk niż błyszczyk :)
UsuńMiałam taki błyszczyk, ale w innym odcieniu. Ja go nawet lubiłam używać.
OdpowiedzUsuńU mnie żaden się nie sprawdza na tyle, żeby go lubiła :) Lata temu miałam taki arbuzowy z Avonu, ale już go niestety nie ma. Świetny był :)
Usuńładny kolor, ja od błyszczyków tak jak Ty wolę pomadki trwałe, nie tylko, że nie kleją się do nich włosy ale dłużej zostają na ustach
OdpowiedzUsuńTrwałość jest nieporównywalna :)
UsuńMiałam błyszczyk z tej serii i jego formułę/konsystencję wspominam bardzo dobrze. Niestety wybrałam mało urodziwy kolor, który nie do końca współgrał z moim typem urody. Mam ochotę dać mu kolejną szansę, ale tym razem zdecydowałabym się na Glorious Grapefruit. Ten odcień byłby idealny na wiosnę :)
OdpowiedzUsuńJa zazwyczaj celuję w kolory błyszczyków jak kulą w płot - zero wyobraźni, jak będą wyglądać na ustach :D
UsuńOgólnie rzadko sięgam po błyszczyki, a moim ulubionym jest Bobbi Brown. I też nie lubię gdy przyklejaja się przez to włosy do ust :p
OdpowiedzUsuńNa błyszczyki aż tak bardzo nie narzekam, nawet jak się kleją :) Twój podoba mi się przez ten kolor ale jakby mnie wysuszał to bym raczej go rzadko stosowała.
OdpowiedzUsuń