Widząc zapowiedzi promocji w drogeriach Rossmann i Natura miałam w głowie całą listę kosmetyków, które chciałabym kupić. Dodam tylko, że była to niemała lista... Na szczęście po kilku rozmowach z resztkami zdrowego rozsądku udało mi się nie zbankrutować i w zasadzie kupiłam tylko to, co było mi tak naprawdę potrzebne :) Nie udało mi się kupić jedynie cielistej kredki na linię wodną, ale obeszło się bez lamentu pod szafą MaxFactor (a widziałam takie... ciekawe zjawisko). Zapraszam na post :)
T w a r z. Miał być puder z L'Oreal, ale w końcu do koszyka wrzuciłam Maybelline Affinitone w kolorze 03 light beige (15,89zł z 27,29zł) z myślą o lecie i matujący puder sypki z Manhattanu w kolorze 1 natural (15,30zł). Pierwszy już miałam i nie mam koszmarów sennych z nim związanych, a do torebki będzie w sam raz ;) Manhattan chciałam już dawno, ale jakoś nie było okazji. W Naturze kupiłam jedynie róż i był to bardzo nieplanowany zakup, ale róż z Catrice w kolorze 020 Rose Royce wydaje się być tym, czego już dawno szukałam (nie znam ceny).
U s t a. Tutaj było mi się najtrudniej powstrzymać, ale byłam twarda! Dlatego zdecydowałam się na konturówkę do ust Bourjois w kolorze 15 rose precieux (16,83zł z 32,99zł). Czytałam o niej sporo pozytywnych recenzji i pierwsze wrażenie robi bardzo dobre. Kolor naturalny, ładnie wygląda na ustach i jest odrobinę żywszy od mojego naturalnego - nie miałam jeszcze tak ładnej konturówki ;) Nie mam żadnych błyszczyków do ust, więc pokusiłam się o dwa kolory Maybelline Color Sensational 150 pink shock i 420 glorious grapefruit (13,25zł z 25,99zł). Miałam ochotę na inne, ale wybór między czymś obrzydliwie chemicznym, a mega chemiczno-słodkim skutecznie mnie zniechęcił.
O c z y. Wahałam się między wersją klasyczną, a nową odsłoną w fioletowym opakowaniu. W końcu padło na L'Oreal Volume Million Lashes (31,10 z 60,99zł) w klasycznej odsłonie, na fioletową przyjdzie jeszcze czas.
P a z n o k c i e. Większość z Was, które śledzą mój blog powinna być zaskoczona - JEDEN lakier! Ostatnio moje kolorowe buteleczki przeszły kolejne przetasowanie i jest mi z taką ilością o wiele lżej. Dlatego też nie chcę robić kolejnych zapasów, a kolor nr 5 z serii Celebrity Nails Wibo (3,15zł z 6,19zł) zwrócił moja uwagę już jakiś czas temu. Do tego odkupiony, najlepszy jaki miałam żel do skórek Sally Hansen (12,90zł) i oliwka do skórek z Miss Sporty (4,08zł z 7,99zł).
Jak widzicie nie ma tego dużo. Poza powyższymi zakupami do mojej kosmetyczki trafiły jakieś pojedyncze rzeczy, które rozproszyły się już po łazience, więc wrzucę je dopiero do podsumowania miesiąca i Kosmetycznego Związku Zapaśniczego. Ostatnio opuściłam się ze zużywaniem, przyznaję bez bicia... Trzeba nadrobić, żeby pod koniec maja nie było wstydu.
A jak tam Wasze łowy rossmannowe i nie tylko?
pozdrawiam, A