... filmowy gniot niestety! A w roli głównej nie kto inny jak sam Johnny Depp. Eh...
Dziś chciałam Wam powiedzieć o dwóch filmach, które ostatnio zrobiły na mnie niemałe wrażenie. Jak pewnie się domyślacie, było to bardzo skrajne wrażenie. Zapraszam na krótkie wprowadzenie do świata technologii, nowoczesnych komputerów i sztucznej inteligencji za sprawą filmu "Transcendencja" i "Her".
Transcendencja opowiada o (oczywiście) amerykańskich naukowcach, którzy próbują stworzyć komputer obdarzony ludzką inteligencją oraz empatią. Jednych to przeraża, inni zachwyceni są takim postępem technicznym, który pomógłby w wielu dziedzinach nauki. Kiedy doktor Will Cater (Johnny Depp) zostaje zaatakowany przez przedstawiciela organizacji sprzeciwiającej się działaniom naukowców, plan zostaje wprowadzony w życie. Umiera, a jego inteligencja zostaje "przeniesiona" do maszyny o nieograniczonych możliwościach, w której żona doktora (Rebecca Hall) doszukuje się męża, a przyjaciel - wielkiego zagrożenia. Co dzieje się dalej? Przekonacie się podczas seansu :)
Film dla mnie okazał się sporym zawodem. Dość przewidywalny, z wetkniętym niepotrzebnie dodatkowym wątkiem miłosnym, postawił jedno bardzo ważne pytanie: w którym momencie działanie maszyny jest tylko pomocą w tworzeniu czegoś nowego, a kiedy zaczyna być zagrożeniem? Po pojawieniu się napisów nadal nie wiemy czy to co robił Will było dobre, czy przekroczył pewne granice. Czy mógłby istnieć mimo strachu, jaki wywoływał w ludziach? Jestem bardzo ciekawa, jak takie obrazy odbierane są przez zwolenników postępu technicznego. Ja oceniam go jedynie jako filmową fikcję, która mimo sporego potencjału nie przypadła mi do gustu.
Film dla mnie okazał się sporym zawodem. Dość przewidywalny, z wetkniętym niepotrzebnie dodatkowym wątkiem miłosnym, postawił jedno bardzo ważne pytanie: w którym momencie działanie maszyny jest tylko pomocą w tworzeniu czegoś nowego, a kiedy zaczyna być zagrożeniem? Po pojawieniu się napisów nadal nie wiemy czy to co robił Will było dobre, czy przekroczył pewne granice. Czy mógłby istnieć mimo strachu, jaki wywoływał w ludziach? Jestem bardzo ciekawa, jak takie obrazy odbierane są przez zwolenników postępu technicznego. Ja oceniam go jedynie jako filmową fikcję, która mimo sporego potencjału nie przypadła mi do gustu.
O filmie "Ona" wypowiem się już o wiele przyjaźniej. To historia samotnego pisarza Theodora (w tej roli genialny Joaquin Phoenix!) i systemu operacyjnego, który zmienił jego dotychczasowe życie. Po nieudanym związku Theodor wpada w pewnego rodzaju stagnację, wszystko dzieje się obok niego. W pracy pisze listy o uczuciach, których sam nie doświadcza, za i do ludzi, których nie zna. Na każdym kroku towarzyszy mu technologia, komputery są wszędzie co jest wygodne, ale i pozbawione często możliwości doświadczania. Kiedy poznaje nowy system operacyjny - Samanthe - zaczyna oddychać pełną piersią. Czy można wejść w relację z komputerowym tworem? Okazuje się, że tak. I nasz bohater nie jest w tym uczuciu osamotniony.
Jeśli chcecie znać moje zdanie - mam nadzieję, że nie doczekamy takich czasów, kiedy głos z komputera zastąpi nam drugą osobę... Trochę to straszne, trochę dziwne. Obserwujemy jak nasz bohater biega z telefonem po mieście, szepcze czułe słówka i zasypia z głosem 'swojej kobiety' przy uchu. To taka piękna katastrofa. Nie powiem nic więcej, bo film jest naprawdę warty obejrzenia. Jeśli nie zachęca Was sama osoba Joaquin Phoenixa, na ekranie zobaczyć możecie również Amy Adams oraz przez moment Rooney Mare i Olivie Wilde. Za to swym głosem będzie Was uwodzić nie kto inny jak Scarlett Johansson, idealnie wybrana do roli :) Serdecznie polecam!
Jeśli chcecie znać moje zdanie - mam nadzieję, że nie doczekamy takich czasów, kiedy głos z komputera zastąpi nam drugą osobę... Trochę to straszne, trochę dziwne. Obserwujemy jak nasz bohater biega z telefonem po mieście, szepcze czułe słówka i zasypia z głosem 'swojej kobiety' przy uchu. To taka piękna katastrofa. Nie powiem nic więcej, bo film jest naprawdę warty obejrzenia. Jeśli nie zachęca Was sama osoba Joaquin Phoenixa, na ekranie zobaczyć możecie również Amy Adams oraz przez moment Rooney Mare i Olivie Wilde. Za to swym głosem będzie Was uwodzić nie kto inny jak Scarlett Johansson, idealnie wybrana do roli :) Serdecznie polecam!
Oba filmy poruszają podobny problem, ale tylko jeden z nich robi to w sposób, który mnie przekonał.
Oglądałyście te obrazy? A może polecicie mi coś zupełnie innego? :)
pozdrawiam, A
Rogaczki w nowym wydaniu- bardzo ładnie:) O Johnny'm wolę pamiętać ze starszych produkcji, teraz jakoś mnie nie zachwyca.
OdpowiedzUsuńDziękuję! :) Mam podobne podejście do ostatnich ról Deppa, ostatnio jakoś średnio trafia...
Usuńnie oglądałam ich jeszcze ;) ale ten pierwszy planowałam ;)
OdpowiedzUsuńJa po zapowiedział byłam pewna, że muszę obejrzeć. A po wyjściu z kina czułam jedynie wielkie rozczarowanie :( Szkoda.
UsuńTen "Ona" zamierzam obejrzeć :)
OdpowiedzUsuńDobry wybór ;)
Usuńona mam w planach zobaczyć :)
OdpowiedzUsuńZ tych dwóch filmów z pewnością postawiłabym na "Her" :)
Usuńwidziałam - trochę może za długi ale mimo wszystko jestem zdecydowanie na tak i podobał mi się - ma głębsze dno :)
UsuńTranscendencja mega, mega mnie rozczarowała, byłam w kinie w środę. Bardzo dobry zwiastun, a film taki gniot...
OdpowiedzUsuńWłaśnie - brawa dla kogoś, kto wyciągnął tak zachęcający zwiastun ;)
UsuńNie oglądałam żadnego z tych filmów. Ale pewnie obejrzę oba:) "Ona" bo wszyscy polecają, a "Transcendencję", bo mam słabość do Deppa, nawet w gniotach:)
OdpowiedzUsuńJa też lubię Deppa, ale niestety w gniotach mnie nie przekonuje... Moim zdaniem nie był to najlepszy wybór, bo o ile aktor świetnie kreuje swoje role, tak tutaj miał mocno ograniczone pole manewru.
UsuńOdradzam, oglądałam Transcendencję - ciągną się jak flaki z olejem, a Depp niestety też nie ma jak się tutaj popisać swoją grą aktorską. Nawet kumpel który go uwielbia na tym filmie po prostu spał....
UsuńTranscendencja kusiła mnie trailerami, ale finalnie odpuściłam i jak widzę dobrze zrobiłam. Szkoda czasu na takie filmy....
OdpowiedzUsuńMam ochotę wybrać się do kina, lecz póki co nic ciekawego nie widzę.
Świetna odmiana na blogu, bardzo bardzo na PLUS. Gratuluję :)
Faktycznie, kino aktualnie niczym nie kusi... No może miałbym jeszcze ochotę na "Casanove po przejściach" :)
UsuńCieszę się, że blog się podoba! :)
Bardzo podoba mi się nowy wygląda bloga.
OdpowiedzUsuńJeżeli chodzi o wspomniane filmy, to żadnego z tych nie widziałam.
Może za jakiś czas obejrzę ten pierwszy ...
Drugi nie kusi w ogóle, gdyż nie cierpię aktora, który gra główną rolę.
Aktualnie siedzimy w serialach i jest nam z tym bardzo dobrze :)
Dzięki serdeczne! ;)
UsuńJa jakoś nie mogę się w serial 'zaangażować' - szybko się nudzę i seriale porzucam po kilku odcinkach...
Nie widziałam tych filmów
OdpowiedzUsuńWszystko jest do nadrobienia :)
UsuńPierwszy film obejrzę choćby dla samego Deep'a :)
OdpowiedzUsuńNo ja właśnie też miałam nadzieję, że Depp się obroni, ale niestety nie...
Usuńkusi mnie Transcendencja ale to chyba ze względu na obsadę i reklamę filmu :)
OdpowiedzUsuńReklama jest świetna, obsada również. Ale to wszystko według mnie :)
UsuńObejrzałam Her i jedno, co mogę powiedzieć to "wow". Zanim się skłoniłam do obejrzenia myślałam, że to jakaś głupia banalna produkcja, ale film mówi o potrzebach każdego człowieka i że tak naprawdę bez innych ludzi ciężko nam żyć. Najbardziej chyba poruszył mnie fragment, w którym Samantha przyznała się, że kocha innych i jest w wielu wirtualnych związkach.
OdpowiedzUsuńZgadzam się - scena rozmowy z Samathą i cisza po pytaniu ile właściwie 'jej ukochanych' jest, była bardzo mocna. Film mimo dość odległego technologicznie świata, trochę przemyca współczesnych problemów. Także Twoje "wow" jak najbardziej rozumiem :)
UsuńŻadnego niestety nie znam :/
OdpowiedzUsuńGłowa do góry - nadrobisz :)
UsuńZacznę od trancendencji, bo ostatnio byłam na niej w kinie i muszę powiedzieć, że mam trochę inną opinię, to prawda, że trochę "ryje mózg". Jako, że studiuję dość bliski do nanotechnologii kierunek to muszę powiedzieć, że film sprawił, że trochę pogłębiło się moje zainteresowanie takimi rzeczami.
OdpowiedzUsuńJa ogólnie bardzo lubię tematykę takich filmów. Centra badawcze/zarazy/ postępy technologiczne itd. Co mogę powiedzieć więcej to fakt, że film był trochę mieszaniną wszystkiego co już było, trochę mnie to zawiodło, jak również to, że już początek filmu zdradza jego zakończenie. Jednak film starał pokazać nam co się stanie jeżeli będziemy zastępować ludzi "postępem technologicznym" i co się stanie jeżeli ten postęp nie będzie po to aby nam pomóc tylko po to aby nas zastąpić. Niestety jest to dość modny temat i są ku temu powody, ponieważ ludzie pracują nad różną technologią, na całym świecie są różne centra badawcze i niestety ludzie mają różne pomysły. Myśle, że odpowiedz na Twoje pytanie "czy było to dobre" była w filmie. To znaczy przynajmniej tak mi się wydaje. Technologia którą stworzył Will dażyła do tego aby wyniszczyć pierwotne stworzenia, wsiąkając w ziemię, będąc w wodzie, w końcu "do końca lata" rozprzestrzeniłoby się to po całym świecie. Doszlibyśmy do momentu kiedy ludzie byliby idealni, niezniszczalni, bez emocji i wszystko byłoby pod kontrolą PINN. Mnie bardziej zastanawia, czy założenie przez Willa siatki w ogródku było formą ochrony przed tym co może się zdarzyć jeżeli ich badania przekroczą granicę...
Transcendencja rozpoczyna się od retrospekcji, którą ja osobiście lubię spotykać w kinie. Nie zawsze zdradza ona fabułę, bieg zdarzeń zawsze może się odwrócić, a wątki i tak zostają niedopowiedziane jak i w tym filmie. Nie byłam przekonana do tego filmu, bo nie przepadam za filmami Sci-Fi, nie myliłam się i tym razem. Film przerysowany i przesadzony. To nie ten moment technologiczny, w którym jesteśmy by takie rzeczy były możliwe i bym ja mogła w to uwierzyć. Film ze strony czysto technicznej, ma ciekawe przejścia, zwroty, psychika bohatera ukazana jest w interesujący i dogłębny sposób, obrazy i grafika również na plus, lecz ja nie widzę w nim nic więcej.
OdpowiedzUsuńNatomiast, co do HER czy ONA jak niektórzy wolą, nie powinnam się wypowiadać. Nie jestem obiektywna, film mnie zachwycił i przeraził jednocześnie, bo wiem, że z moim usposobieniem mogłabym zbłądzić tak samo jak główny bohater. Jeżeli ktoś nie lubi dramatów a raczej melodramatów to polecam obejrzeć, chociaż dla muzyki, która mnie również urzekła.
Zastanawiałam się nad Transcendencją, ale zwiastun powiedział mi wszystko o tym filmie, a Twój opis potwierdził moje przypuszczenia. Her za to na pewno obejrzę. :)
OdpowiedzUsuńNiestety "Transcendencja" jest mocno przewidywalna... Szkoda, bo sam zamysł mi się podobał :)
UsuńJeszcze nie widziałam żadnego.. Ale na ,,Ona" mam chęć od jakiegoś czasu :)
OdpowiedzUsuńPlanowaliśmy z mężem iść na Transcendencję, ale ostatecznie wylądowaliśmy na Godzilli, z czego byliśmy bardzo zadowoleni. Jednakże jako wielcy miłośnicy fantastyki, wpisaliśmy ten film na listę koniecznych do obejrzenia.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam