Po kolejnej porcji ciszy mogę śmiało powiedzieć, że to już koniec przerw. Walka z dostawcą internetu została zakończona powodzeniem i przynajmniej już to nie stoi na przeszkodzie, bym bywała na Waszych blogach częściej :) Mam nadzieję i po raz kolejny proszę o wybaczenie...
Na dobry początek - ulubieńcy. Niewiele się u mnie dzieje w pielęgnacji, mam jakiś słaby okres na kosmetyczne odkrycia. Za to mam kilka produktów, które na stałe wpisały się w mój codzienny obrazek :) Zapraszam!


1. Pat&Rub, otulający krem do rąk - mogę powiedzieć, że jestem zadowolona z 2/3 zestawu, w tym z kremu. Świetnie nawilża i pielęgnuje dłonie, ma wygodne opakowanie i przyjemnie pachnie. Gdyby nie cena na stałe zawędrowałby na moje półki :)
2. Bourjois, tusz do rzęs Volume Glamour - jak wiecie oddana jestem tuszowi Max Factor 2000 kalorii, więc każda zmiana jest dla mnie stresująca... Ale przy tuszu Bourjois mogę śmiało powiedzieć, że takie skoki w bok są jak najbardziej potrzebne. Porządny tusz w przyzwoitej cenie ;) Nie skleja, podkreśla rzęsy i delikatnie je pogrubia, do tego ma ładny kolor czerni, i niczego więcej mi nie potrzeba.
3. Eveline, korektor do brwi art scenic - moje brwi mają bardzo jasny kolor i są niewidoczne bez żadnego podkreślenia. Korektor Eveline pozwala mi na "pokazanie" ich światu, bez większego pieszczenia się przed lustrem (co najmocniej doceniam rano). Kilka ruchów szczoteczką i brwi są zdyscyplinowane na cały dzień. Mam kolor brązowy i dla typowych, urodowych Polek będzie w sam raz.
4. L'Oreal, puder do twarzy match perfection - jest świetny! Wyrównuje kolor skóry, naprawdę dobrze matowi i nie pyli jakoś wyjątkowo. Minusem może być jedynie cena i fakt, że może podkreślać suche skórki... U mnie mimo wszystko stoi bardzo wysoko i jeśli trafię na promocje, na pewno po niego sięgnę. 
5. L'Oreal, balm - produkt do ust, za którym będę płakać w poduszkę... Balm niedostępny na polskim rynku to dla moich ust strzał w 10. Nadaje lekki kolor, nawilża usta i można go aplikować bez lusterka. Jeśli mi się uda, na pewno zrobię zapas :) 
6. Revlon, masełko do ust 025 peach parfait - na początku nasza relacja była bardzo trudna... Nie mogłam przekonać się do koloru, formuły czy chociażby opakowania. Teraz jesteśmy już ze sobą zżyci :) Myślę, że to jeden z produktów, który albo się kocha, albo nienawidzi. Nie wiem czy wybiorę kolejny kolor, ale ten w pełni mnie zadowala.
7. Regenerum, regeneracyjne serum do ust - warta każdej złotówki pomadka ochronna. Od kiedy ją mam, w ogóle nie wyciągam jej z kurtki, bo świetnie pielęgnuje moje wargi. Nie jest uciążliwa czy wyczuwalna na ustach, chociaż ma dość konkretny, słodkawy zapach i smak (nie tak drastyczny jak Carmex na szczęście). 
8. Essie, good to go - było Seche Vite, było Poshe. Ale chociaż Essie nie dorównuje pozostałym produktom w szybkości wysychania, to jest moim stanowczym ulubieńcem! Błysk, wyrównanie powierzchni paznokcia, lepsza trwałość lakieru bazowego i to przy bardzo niewielkim ściąganiu - same plusy. 
9. Wibo, eliksir z jedwabiem - długo szukałam podkładu pod lakier, który nie sprawiałby problemów. Nie spodziewałam się, że znajdę go na półce Wibo za ok. 8zł! Mogę śmiało polecić, bo lakier trzyma się na nim długo, nie odpryskuje i jest świetną barierą między płytką, a kolorową emalią. Solo również wygląda nieźle. 
10. Lolita Lempicka - uwielbiam ten zapach... Na początku było to zauroczenie, a teraz śmiało mogę stwierdzić, że Lolita będzie miłością na lata. Nie jestem dobra w opisywaniu zapachów, więc polecam zasięgnąć nosa w perfumerii. Na zdjęciu mała, torebkowa pojemność, jako towarzystwo dla większej siostry :

Tak wygląda moja złota dziesiątka na przywitanie wiosny :) 
Znacie te produkty? A może polecicie mi jakiegoś swojego ulubieńca, na którego trafiłyście w ostatnim czasie? 

pozdrawiam, A


Obsługiwane przez usługę Blogger.