Już jakiś czas szukałam lakieru, który nie byłby ani oczywistym złotkiem, ani bijącym po oczach srebrem. I znalazłam, w idealnym momencie! Lakier Astor z serii Quick&Shine w kolorze hot 502 hot chocolate season udało mi się kupić w aktualnej promocji drogerii Rossmann z rabatem 49%. Standardowo te lakiery kosztują około 12zł i nie wiem czy byłabym skłonna tyle zapłacić.




Essie to moja ulubiona marka lakierów do paznokci i szczerze mówiąc rzadko kusi mnie zakup kolorowej buteleczki w drogerii. Ale Astor kusił skutecznie na kilku blogach, więc zakup uważam za przemyślany. Pierwsze, co zaskoczyło mnie w tym lakierze to wygodny pędzelek, ścięty owalnie i precyzyjny, dzięki czemu dobrze malowało mi się nim przy skórkach. A samo malowanie byłoby dziecinnie proste, gdyby nie konsystencja. Lakier jest niby rzadki, a jednak potrafi się mazać i szybko zastygać na płytce, co powoduje zdzieranie właśnie rozprowadzanej warstwy kolejnymi ruchami pędzelka, więc nie warto się grzebać. Zdaję sobie sprawę, że jest to specyfika wykończenia z którym nie mam na co dzień do czynienia, więc i do malowania musiałam się przyzwyczaić. Ale efekt może wynagrodzić te małe niedogodności ;)




Na paznokciach widzicie dwie warstwy lakieru Astor na bazie Golden Rose Smoothing Base, które pokryłam moim ulubionym topem Insta Dri od Sally Hansen. Producent zapewnia 45-sekundowe schnięcie, ale włożyłabym to między bajki. Po kilku minutach od malowania lakier nadal był gumowy. Z resztą top przepięknie nabłyszczył i wygładził lakier, od czego jestem krótko mówiąc uzależniona. 

W kwestii koloru ciężko mi go jednoznacznie określić czy jest to złoto, czy srebro. W świetle sztucznym wygląda równie pięknie jak w dziennym, co pokazywałam Wam już na instagramie. Lakier Astor to płynny błysk, który wygląda z jednej strony bardzo 'świątecznie' i wyjściowo, a z drugiej nie rzuca się nachalnie w oczy. Mam wielką ochotę połączyć go z bielą i szarością. Nazwa producenta jest więc jak najbardziej na miejscu, bo lakier od razu kojarzy mi się z świątecznym czasem i gorącą czekoladą :)




Przyznaję, że zaraz po pomalowaniu nie byłam przekonana do tego efektu, bo wydawał mi się być zbyt błyszczący i taki... niecodzienny, imprezowy. Ale za dnia wygląda naprawdę ładnie i delikatnie :) Będzie również niezłym kolorem akcentowym przy mniej szalonych odcieniach. Mam zamiar z nim trochę pokombinować i na pewno podzielę się z Wami efektem. 

Spodobał Wam się ten pomysł na jesienną, gorącą czekoladę? 

pozdrawiam
Adrianna 


Leave a Reply

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.