Lubię posty denkowe - to taki oczyszczający, miesięczny moment podsumowań. Ale strasznie denerwuje mnie składowanie pustych opakowań, które zamieszkują pod łóżkiem. Miejsce niby dobre, nikomu nie przeszkadza, ale mnie wewnętrznie irytuje ;) Są miesiące, kiedy zdenkuję całą furę kosmetyków, ale są też takie, kiedy jest ich dosłownie kilka. I tak znajdująć kompromis wpadłam na pomysł "piątki do kosza". Pięć to dobra liczba - opakowania nie będą wypełzać z mojego denkowego kartonu, a Wy nie zaśniecie czytając post z taką ilością tekstu. Mam nadzieję, że ten pomysł do Was trafi. Ja już pierwszą porcję denek wyprowadziłam spod łóżka do kosza i szykuję miejsce na kolejną. Zapraszam :)




Jak widzcie najszybciej zużywam kosmetyki pod prysznic. Pierwszym z nich jest idealny na lato żel pod prysznic Alverde o zapachu mięty i bergamotki. Nie mam pojęcia jak pachnie bergamotka, ale ten żel to dla mnie zapach cytrynowego balsamu do ciała The Body Shop. Miałam go co prawda dawno, dawno temu, ale wspominam bardzo dobrze. Jeśli lubicie cytrnową mambę, to na pewno znacie ten zapach. Cytryna zapewnia świeży, owocowy zapach, a mięta dodatkowo chłodzi - nie martwcie się jednak, bo nie ma jej tam dużo. Latem świetnie orzeźwia i pobudza nawet takiego śpiocha jak ja. Z minusów żel pieni się średnio i jest mało wydajny, co jestem w stanie zrozumieć ze względu na 'naturalne' zapędy kosmetyku. Biorąc pod uwagę cenę 1,45e za 250ml jest nieźle i chciałabym spróbować innych opcji zapachowych przy kolejnej okazji. 

*****

Żel pod prysznic Balea malina i trawa cytrynowa trochę mnie rozczarował. Miałam okazję używać mydła do rąk o tym zapachu i dlatego skusiłam się na żel, niestety według mnie te zapachy się od siebie różnią. Żel jest mniej 'owocowy' i bardziej kremowy, taki nieokreślony. Zużyłam, ale nie było to dla mnie najprzyjemniejsze spotkanie z zapachami Balea. Technicznie żele Balea są w porządku - kosztują niewiele, dobrze się pienią, nie wysuszają i nie podrażniają mojej skóry. Wybór zapachów jest naprawdę duży i przy każdej okazji zwożę kilka sztuk do domu. Za 0,55e dostajemy 300ml kosmetyku. 




Nie jestem fanką peelingów w tubie. Kojarzą mi się z rzadką konsystencją i niewielkimi drobinkami, które nic nie robią. Ale peeling pod prysznic grejpfrut i rabarbar od Isany pozytywnie mnie zaskoczył. Za 200ml zapłacimy ok. 4zł i radzę się spieszyć, bo jest to edycja limitowana! Peeling Isana to żaden szalony zdzierak. W żelowej konsystencji zatopiona jest jednak ilość mniejszych oraz większych drobinek pozwalająca na porządne wyszorowanie ciała. Minusem jest na pewno wydajność, bo jeśli potrzebujecie mocniejszych wrażeń, kosmetyku zużyjecie za jednym razem sporo. Ogromnym plusem jest zapach - owocowe, orzeźwiające połączenie rabarbaru z grejpfrutem, które skradło lato! W czasie upałów Isana wydawała mi się jedynym ratunkiem przed roztopieniem. 

*****

Kolejnym prysznicowym umilaczem jest żel z perełkami olejku Balea z brzoskwinią i jaśminem. Połączenie kwiatów z owocami trafia do mnie prawie zawsze, więc tutaj nie mogło być inaczej :) Nie było ani za słodko, ani za świeżo. Żel mogłabym śmiało porównać do podobnego produktu Nivea - był nieco rzadszy, ale dawał kremową pianę i uprzyjemniał każdy prysznic. Na pewno nie wysuszał mojej skóry, która po użyciu była gładka i odświeżona, a do tego pachnąca. Te żele są chyba nieco droższe od standardowych, ale na pewno warto się nad nimi zastanowić w czasie zakupów w DM. Szkoda tylko, że wybór zapachów jest tak niewielki. Za 250ml zapłacimy 0,95e.




Jeśli znacie i lubiecie zapach truskawkowej mamby (tak, znowu mamba!) to balsam iced strawberry dream od Treacle Moon Wam sie spodoba. Przyjemność dla nosa naprawdę duża, bo zapach utrzymuje się na skórze jeszcze jakiś czas po nałożeniu. Nie spodziewajcie się jednak tej 'prawdziwej' truskawki, lecz chemicznej, lekko poziomkowej siostry. Z pielęgnacyjnego punktu widzenia balsam dawał raczej wrażenie nawilżenia, które znikało przy kolejnej kąpieli. Zaraz po nałożeniu skóra była gładka i przyjemna w dotyku, pokuszę się nawet o stwierdzenie miękka. Konsystencja bardzo lekka, aksamitna, dobrze się rozprowadzała i nieźle wchłaniała - przy grubszej warstwie bieliła jednak skórę, więc jeśli kosmetyków do ciała używacie obficie, trzeba się z tym liczyć. Miniaturowe opakowanie okazało się bardzo wygodne, pompka działała do ostatnich kropli. Koszt to ok. 1e za 60ml w drogeriach DM. Nie kupię tego kosmetyku ponownie, bo nie spełnia moich oczekiwań, ale miniaturowe opakowanie było przyjemnym skokiem w bok.



Bardzo DM'owe denko się zrobiło, wybaczcie. Znacie powyższe kosmetyki?

pozdrawiam
Adrianna 


Leave a Reply

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.