Broniłam się przed tym postem, ale chyba czas najwyższy odpuścić :) Przecież nie podpisuje cyrografu, tylko pokazuję Wam co mi po zakupowej części głowy chodzi, prawda? A chodzi tego trochę, nie powiem. Staram się trzymać wszelkie ochotki w ryzach, ale niektóre z nich są mi jakby bliższe. Jeśli jesteście ciekawe jak wyglądają - zapraszam na post.
W Lolicie Lempickiej zakochałam się już prawie dwa lata temu i właśnie tyle towarzyszy mi zapach, który oczarował mnie jako pierwszy (Lolita Lempicka, w niebieskim jabłku ze złotym ogonkiem). Czas najwyższy na zmiany! W aurę jesiennych nosowych chciejstw doskonale wpisuje się za Si Lolita - obwąchałam ją na wszystkie możliwe strony i tak, musi być moja. Z pewnością zamówię ją online na stronie iperfumy.pl, bo lepszej okazji cenowej do tej pory nie znalazłam.
Kwaśna jesień mi się marzy! Dlatego do swojej pielęgnacji chciałabym włączyć kwasy. Jeśli tak jak ja nie macie doświadczenia w temacie, serdecznie polecić mogę filmiki Nissiax83 o kwasie azelainowym (powyżej) oraz kwasach PHA. Częściowo chciejstwo się już spełniło, bo tonik z glukonolaktowem 10% ze strony e-naturalne jest już u mnie, a w tym miesiącu jeszcze chciałabym kupić Skinoren w kremie lub żelu, ewentualnie Acne-Derm. Poczekam jeszcze troszkę i zobaczę, jak moja skóra przyjmie tonik, a potem będę działać dalej.
- źródło -
To takie dość ostrożne marzenie zakupowe, o którym mówię z dużą dozą niepewności. Większe inwestycje kosmetyczne w tym roku mogą wyjść bardzo różnie, a ta jest największą z nich. Mam tu na myśli pędzle Zoeva z serii bambusowej, czyli Zoeva Bamboo Luxury Set Vol. 2. Długo nie mogłam się na żadne konkretne zdecydować, aż w końcu przeglądając internety postawiłam na bambus. Mam nadzieję, że jak już wyskoczę z 2,5 stówki, to będę z tego skoku zadowolona. Pędzle (i nie tylko!) marki ZOEVA dostaniecie oczywiście na stronie Minti Shop.
Ostatnie chciejstwo to jesienne odświeżenie lakierowego pudełka. Od kilku już sezonów marzy mi się Bordeaux od Essie i tak odkładam ten zakup sama nie wiem dlaczego. Po premierze jesiennej kolekcji włączyło mi się również chciejstwo na kostkę miniatur, ale nijak ma się to do mojego lakierowego ograniczenia i porządków w pudełku ;) Dlatego decyzja ostateczna musi jeszcze poczekać. Ale chyba mimo wszystko skłaniam się w stronę samotnego, winnego Essiaczka.
Jak widzicie nie ma tego dużo i myślę, że moje lista jest jak najbardziej do zrealizowania :) Ciekawi mnie jeszcze kilka kosmetyków, ale w poście przedstawiłam te rzeczy, do których jestem najbardziej przekonana, a ich brak boleśnie odczuwam w swojej kosmetyczce (tak, to już objaw chorobowy). Pielęgnacyjnie również mam kilka typów, ale one pojawiać się u mnie będą wraz z denkami poprzedników.
A Wam co się marzy nad kubkiem pysznej, gorącej herbatki?
pozdrawiam
Adrianna