Patrzcie uważnie i unikajcie jak ognia, jeśli nie lubicie zapachu starej, stęchniętej szminki do ust. Rozumiem, że kosmetyki naturalne nie zawsze pachną pięknie (np. tymiankowy żel Sylveco), ale jeśli mówimy o kosmetykach do ust... ciężko taki zapach znieść. A o czym mówię dokładnie?
Gdzie? Stara Mydlarnia. Co? ECOreceptura, kosmetyki z serii Vitamin C SKIN NOURISHING, a dokładnie cukrowy peeling do ust z masłem shea. Efekt? ŁÓJ na ustach, który trzeba zmyć mydłem, a do tego wyjątkowo nieznośne właściwości zapachowe. 11zł za małe, dobrze rokujące składem i konsystencją opakowanie, które okazało się prawdziwym potworkiem. Próbowałam dać temu kosmetykowi szansę kilkukrotnie, ale każde użycie kończyło się tak samo. Usta może i były gładsze, bo w tej twardej, wazelinowatej konsystencji zatopionych jest sporo drobinek cukru, które robią, co mają robić. ALE! Obrzydliwy zapach, paskudne uczucie tłustej warstwy na skórze, której niczym nie można zmyć - radzi sobie z nią dopiero kilkukrotne zmycie warg zwykłym mydłem w kostce lub tarcie wacikiem z płynem micelarnym. Na pewno nie jest to dobre dla naszych warg i mocno je wysusza. I może gdyby nie ten zapach, to jakoś zniosłabym ten 'tłusty efekt', ale starej pomady pod nosem nie jestem w stanie ścierpieć.
A tutaj dla ciekawych skład i zapewnienia producenta.
Kosmetyk naturalny, ale dlaczego taki paskudny?
Może jestem przewrażliwiona, a może to naprawdę paskudny peeling do ust.
Nie mam już ochoty go używać, a rzadko się tak szybko poddaję.
Miałyście okazję go poznać? :)
pozdrawiam
Adrianna
To ja już wolę wymieszać sobie sama taki peeling z trzech składników... :)
OdpowiedzUsuńJa też wolę, ale ciekawość zwyciężyła i przytargałam takie 'cudo' do domu. Ostatni raz ;)
OdpowiedzUsuńfaktycznie wygląda na bubel.. Rzadko stosuję peelingi do ust, ajk już się za coś wezmę w przyszłości to na pewno nie będzie to ten produkt :)
OdpowiedzUsuńTego peelingu nie znam, ale seria ogólnie dobrze mi znana. Krem do twarzy i mikrodermabrazję uwielbiam. Wczoraj kupiłam serum, za wcześnie na opinię ale pachnie identycznie jak krem - mi się podoba...
OdpowiedzUsuńNie wiem niestety jak pachnie krem czy reszta serii, ale to to pachnie jak stara szmina...
OdpowiedzUsuńPopieram! Już lepiej ukręcić własny peeling, niż tracić 11zł na tego śmierdziela.
OdpowiedzUsuńuu szkoda, że taki z niego smrodek ;) Ja od tygodnia mam peeling do ust z Lusha o zapachu gumy balonowej i to jest uczta dla nosa ;)
OdpowiedzUsuńMiałam ten peeling i faktycznie pachniał obłędnie :) To przy Lushu jest klejący i śmierdzący ulep. Ale niestety cena peelingu Lush jest czterokrotnie większa.
OdpowiedzUsuńja miałam kilka niefajnych produktów ze starej mydlarni i jakoś teraz mnie do niej nie ciągnie:(
OdpowiedzUsuńDobrze, że nie miałam z nim styczności :)
OdpowiedzUsuńNie ciągnie mnie jakoś specjalnie do tych kosmetyków, może za mało się ich na blogach pokazuje i pokus brak :) Ale tego koszmarka na długo zapamiętam.
OdpowiedzUsuńNie miałam do czynienia jeszcze z kosmetykami Starej Mydlarni. Po Twojej recenzji będę unikać tego peelingu.
OdpowiedzUsuńLepiej wybrać coś innego, jeśli masz taką możliwość :) Albo skorzystać z kuchennego asortymentu.
OdpowiedzUsuńO rany jaki bubel wyprodukowali. Nie dość, że śmierdzi, to go jeszcze zmyć trudno. Brrr...
OdpowiedzUsuńNie znam i nie mam już ochoty poznać ;)
OdpowiedzUsuńJa bardzo lubię peelingi do ust Pat&Rub. Trochę drogie, ale bardzo wydajne i co najważniejsze naprawdę świetne ;)
Nie miałam okazji go używać i po tej recenzji będę unikać :) Ze względu na zapach chyba nawet bym go nie zbliżyła do ust :/
OdpowiedzUsuńJest ciężko, niestety. Miałam naturalne masło shea, ale nigdy tak nie pośmiardywało. Na początku myślałam, że kosmetyk jest nieświeży, ale data na opakowaniu wskazuje listopad tego roku, więc to chyba jego urok.
OdpowiedzUsuńKilka razy się już na nie czaiłam, ale te 50zł jakoś przez kieszeń mi nie przechodzi :D Teraz jakoś szczególnie nie potrzebuję, więc zakręcę się wokół nich jesienią.
OdpowiedzUsuńPaskudne są takie warstwy tłuste na skórze... Aż mi się przypomniała bardzo nieudana przygoda z peelingiem Pat&Rub z serii otulającej.
OdpowiedzUsuńSama mam naturalne masło shea i często używam go właśnie do ust, ale zapach mi nie przeszkadza, bo w sumie jest delikatny :)
OdpowiedzUsuńdobrze, że natrafiłam na Twój post, ponieważ zastawiałam się nad zakupem tego peelingu oraz serum do twarzy, teraz już wiem że nie sięgnę po nie
OdpowiedzUsuńmam go i fakt faktem zostawia tłustą warstwę, ale zapachu nie ma tak złego :D
OdpowiedzUsuńMoże mi się trafił jakiś mniej świeży. Dla mnie jest on nie do przejścia ;)
OdpowiedzUsuńNie wiem jak pachnie serum, więc może lepiej sprawdzić w sklepie, jeśli masz taką możliwość.
OdpowiedzUsuńTutaj niestety nie jest delikatny, a jak dłużej się nim zaciągam, tak czuję jakiś sztuczny klej do tapet...
OdpowiedzUsuńja tez trafiłam na bubel z tej serii a mianowice serum z wit C odór alkoholu w nim zabija
OdpowiedzUsuńOj, szkoda... Ja chyba póki co odpuszczę sobie szperanie w Starej Mydlarni.
OdpowiedzUsuńJak widać każda firma ma swoje wpadki. Pat&Rub miałam masło orzeźwiające tylko. Było ok :)
OdpowiedzUsuńMasło z tej otulającej serii (miałam też krem do rąk) było świetne. Tylko ten peeling taki ulep.
OdpowiedzUsuńWidać peelingi to newralgiczne kosmetyki, na których łatwo się przejechać :)
OdpowiedzUsuńNiestety osobiście nie miałam okazji używać, ale kiedyś miałam na niego ochotę, teraz wiem , że nie warto :)
OdpowiedzUsuńJa nie polecam, ale może komuś się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńO kurcze, mało brakowało a skusiłabym sie na niego. Dzięki za ostrzeżenie!
OdpowiedzUsuńOoo! Dobrze, że informujesz. Ja akurat ze Starej Mydlarni jeszcze nic nie miałam. Jednak co do tego produktu pewnie nie zniosłabym tego zapachu (chyba najgorszy, jaki znam). O bublach też trzeba pisać, żeby przestrzec innych przed nietrafnym zakupem. Pozdrawiam ciepło. Megly (megly.pl)
OdpowiedzUsuńalbo ja mam jakąs starszą wersję, bo mój ma już z dwa lata. Powinnam go wyrzucić już dawno, ale nadal ładnie pachnie :D
OdpowiedzUsuńA fuuuu umęczyłam się czytając sam opis :)
OdpowiedzUsuńNa przyszłość polecam peeling z Lusha: wydajny, przesłodki i pyszny :) No i przede wszystkim działa o niebo lepiej :)
OdpowiedzUsuńNie znam tego produktu i po Twojej recenzji wcale nie chcę tego zmieniać...
OdpowiedzUsuńI ja też :)
OdpowiedzUsuńlubię takie szczere posty :)
OdpowiedzUsuńja juz raz zostalam przez stara mydlarnie podobnie oszukana wiec nie kupuje nic juz :)
OdpowiedzUsuńMocne słowa, to chyba kwestia 'pecha', bo spro osób te produkty chwali ;)
OdpowiedzUsuńAle ciężko się je pisze, przynajmniej mi.
OdpowiedzUsuńMiałam o zapachu gumy balonowej i był fajny, ale cena jest dla mnie trochę za wysoka.
OdpowiedzUsuńA ja męczyłam się pisząc go - takie recenzje jakoś ciężej się zawsze pisze.
OdpowiedzUsuńJa też jakoś specjalnie do tego sklepu nie zachodzę w sprawach kosmetycznych, tylko po woski :) No i tak właśnie capnęłam peeling do ust.
OdpowiedzUsuńNie ma za co :) Lepiej zainwestować w coś innego.
OdpowiedzUsuńSzkoda że się nie sprawdził.
OdpowiedzUsuń