Patrzcie uważnie i unikajcie jak ognia, jeśli nie lubicie zapachu starej, stęchniętej szminki do ust. Rozumiem, że kosmetyki naturalne nie zawsze pachną pięknie (np. tymiankowy żel Sylveco), ale jeśli mówimy o kosmetykach do ust... ciężko taki zapach znieść. A o czym mówię dokładnie?




Gdzie? Stara Mydlarnia. Co? ECOreceptura, kosmetyki z serii Vitamin C SKIN NOURISHING, a dokładnie cukrowy peeling do ust z masłem shea. Efekt? ŁÓJ na ustach, który trzeba zmyć mydłem, a do tego wyjątkowo nieznośne właściwości zapachowe. 11zł za małe, dobrze rokujące składem i konsystencją opakowanie, które okazało się prawdziwym potworkiem. Próbowałam dać temu kosmetykowi szansę kilkukrotnie, ale każde użycie kończyło się tak samo. Usta może i były gładsze, bo w tej twardej, wazelinowatej konsystencji zatopionych jest sporo drobinek cukru, które robią, co mają robić. ALE! Obrzydliwy zapach, paskudne uczucie tłustej warstwy na skórze, której niczym nie można zmyć - radzi sobie z nią dopiero kilkukrotne zmycie warg zwykłym mydłem w kostce lub tarcie wacikiem z płynem micelarnym. Na pewno nie jest to dobre dla naszych warg i mocno je wysusza. I może gdyby nie ten zapach, to jakoś zniosłabym ten 'tłusty efekt', ale starej pomady pod nosem nie jestem w stanie ścierpieć. 




A tutaj dla ciekawych skład i zapewnienia producenta. 
Kosmetyk naturalny, ale dlaczego taki paskudny?




Może jestem przewrażliwiona, a może to naprawdę paskudny peeling do ust. 
Nie mam już ochoty go używać, a rzadko się tak szybko poddaję. 
Miałyście okazję go poznać? :)

pozdrawiam
Adrianna


48 Comments

  1. To ja już wolę wymieszać sobie sama taki peeling z trzech składników... :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też wolę, ale ciekawość zwyciężyła i przytargałam takie 'cudo' do domu. Ostatni raz ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Monika Geniec10 maja 2015 18:17

    faktycznie wygląda na bubel.. Rzadko stosuję peelingi do ust, ajk już się za coś wezmę w przyszłości to na pewno nie będzie to ten produkt :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tego peelingu nie znam, ale seria ogólnie dobrze mi znana. Krem do twarzy i mikrodermabrazję uwielbiam. Wczoraj kupiłam serum, za wcześnie na opinię ale pachnie identycznie jak krem - mi się podoba...

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem niestety jak pachnie krem czy reszta serii, ale to to pachnie jak stara szmina...

    OdpowiedzUsuń
  6. Popieram! Już lepiej ukręcić własny peeling, niż tracić 11zł na tego śmierdziela.

    OdpowiedzUsuń
  7. kosmetykovelove.blogspot.com10 maja 2015 18:38

    uu szkoda, że taki z niego smrodek ;) Ja od tygodnia mam peeling do ust z Lusha o zapachu gumy balonowej i to jest uczta dla nosa ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam ten peeling i faktycznie pachniał obłędnie :) To przy Lushu jest klejący i śmierdzący ulep. Ale niestety cena peelingu Lush jest czterokrotnie większa.

    OdpowiedzUsuń
  9. ja miałam kilka niefajnych produktów ze starej mydlarni i jakoś teraz mnie do niej nie ciągnie:(

    OdpowiedzUsuń
  10. Dobrze, że nie miałam z nim styczności :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie ciągnie mnie jakoś specjalnie do tych kosmetyków, może za mało się ich na blogach pokazuje i pokus brak :) Ale tego koszmarka na długo zapamiętam.

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie miałam do czynienia jeszcze z kosmetykami Starej Mydlarni. Po Twojej recenzji będę unikać tego peelingu.

    OdpowiedzUsuń
  13. Lepiej wybrać coś innego, jeśli masz taką możliwość :) Albo skorzystać z kuchennego asortymentu.

    OdpowiedzUsuń
  14. Anita Barbara10 maja 2015 19:58

    O rany jaki bubel wyprodukowali. Nie dość, że śmierdzi, to go jeszcze zmyć trudno. Brrr...

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie znam i nie mam już ochoty poznać ;)
    Ja bardzo lubię peelingi do ust Pat&Rub. Trochę drogie, ale bardzo wydajne i co najważniejsze naprawdę świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie miałam okazji go używać i po tej recenzji będę unikać :) Ze względu na zapach chyba nawet bym go nie zbliżyła do ust :/

    OdpowiedzUsuń
  17. Jest ciężko, niestety. Miałam naturalne masło shea, ale nigdy tak nie pośmiardywało. Na początku myślałam, że kosmetyk jest nieświeży, ale data na opakowaniu wskazuje listopad tego roku, więc to chyba jego urok.

    OdpowiedzUsuń
  18. Kilka razy się już na nie czaiłam, ale te 50zł jakoś przez kieszeń mi nie przechodzi :D Teraz jakoś szczególnie nie potrzebuję, więc zakręcę się wokół nich jesienią.

    OdpowiedzUsuń
  19. Paskudne są takie warstwy tłuste na skórze... Aż mi się przypomniała bardzo nieudana przygoda z peelingiem Pat&Rub z serii otulającej.

    OdpowiedzUsuń
  20. Sama mam naturalne masło shea i często używam go właśnie do ust, ale zapach mi nie przeszkadza, bo w sumie jest delikatny :)

    OdpowiedzUsuń
  21. dobrze, że natrafiłam na Twój post, ponieważ zastawiałam się nad zakupem tego peelingu oraz serum do twarzy, teraz już wiem że nie sięgnę po nie

    OdpowiedzUsuń
  22. mam go i fakt faktem zostawia tłustą warstwę, ale zapachu nie ma tak złego :D

    OdpowiedzUsuń
  23. Może mi się trafił jakiś mniej świeży. Dla mnie jest on nie do przejścia ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Nie wiem jak pachnie serum, więc może lepiej sprawdzić w sklepie, jeśli masz taką możliwość.

    OdpowiedzUsuń
  25. Tutaj niestety nie jest delikatny, a jak dłużej się nim zaciągam, tak czuję jakiś sztuczny klej do tapet...

    OdpowiedzUsuń
  26. ja tez trafiłam na bubel z tej serii a mianowice serum z wit C odór alkoholu w nim zabija

    OdpowiedzUsuń
  27. Oj, szkoda... Ja chyba póki co odpuszczę sobie szperanie w Starej Mydlarni.

    OdpowiedzUsuń
  28. Anita Barbara10 maja 2015 21:20

    Jak widać każda firma ma swoje wpadki. Pat&Rub miałam masło orzeźwiające tylko. Było ok :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Masło z tej otulającej serii (miałam też krem do rąk) było świetne. Tylko ten peeling taki ulep.

    OdpowiedzUsuń
  30. Anita Barbara10 maja 2015 21:55

    Widać peelingi to newralgiczne kosmetyki, na których łatwo się przejechać :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Niestety osobiście nie miałam okazji używać, ale kiedyś miałam na niego ochotę, teraz wiem , że nie warto :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Ja nie polecam, ale może komuś się sprawdzi :)

    OdpowiedzUsuń
  33. O kurcze, mało brakowało a skusiłabym sie na niego. Dzięki za ostrzeżenie!

    OdpowiedzUsuń
  34. Ooo! Dobrze, że informujesz. Ja akurat ze Starej Mydlarni jeszcze nic nie miałam. Jednak co do tego produktu pewnie nie zniosłabym tego zapachu (chyba najgorszy, jaki znam). O bublach też trzeba pisać, żeby przestrzec innych przed nietrafnym zakupem. Pozdrawiam ciepło. Megly (megly.pl)

    OdpowiedzUsuń
  35. albo ja mam jakąs starszą wersję, bo mój ma już z dwa lata. Powinnam go wyrzucić już dawno, ale nadal ładnie pachnie :D

    OdpowiedzUsuń
  36. A fuuuu umęczyłam się czytając sam opis :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Na przyszłość polecam peeling z Lusha: wydajny, przesłodki i pyszny :) No i przede wszystkim działa o niebo lepiej :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Nie znam tego produktu i po Twojej recenzji wcale nie chcę tego zmieniać...

    OdpowiedzUsuń
  39. ja juz raz zostalam przez stara mydlarnie podobnie oszukana wiec nie kupuje nic juz :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Mocne słowa, to chyba kwestia 'pecha', bo spro osób te produkty chwali ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. Ale ciężko się je pisze, przynajmniej mi.

    OdpowiedzUsuń
  42. Miałam o zapachu gumy balonowej i był fajny, ale cena jest dla mnie trochę za wysoka.

    OdpowiedzUsuń
  43. A ja męczyłam się pisząc go - takie recenzje jakoś ciężej się zawsze pisze.

    OdpowiedzUsuń
  44. Ja też jakoś specjalnie do tego sklepu nie zachodzę w sprawach kosmetycznych, tylko po woski :) No i tak właśnie capnęłam peeling do ust.

    OdpowiedzUsuń
  45. Nie ma za co :) Lepiej zainwestować w coś innego.

    OdpowiedzUsuń
  46. Szkoda że się nie sprawdził.

    OdpowiedzUsuń

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.