Mój ostatni post ze zbiorczymi ulubieńcami pojawił się w... kwietniu zeszłego roku. I nie, nie są to wcale ulubieńcy całego roku! Comiesięczny post z grupką wybrańców byłoby mi pisać ciężko, ale postaram się robić to mimo wszystko częściej niż co kilkanaście miesięcy. A póki co zapraszam Was do zapoznania się z kosmetykami, które ostatnio szczególnie przypadły mi do gustu. Niektóre są ze mną już od jesieni, inne niedawno znalazły swoje miejsce w kosmetycze. Zapraszam!


1. Przez moje ręce przewinęło się kilka kredek do ust, ale dopiero Just Bitten Kissable marki Revlon zagrzała miejsce :) Kolor 001 honey douce to po prostu bardziej intensywny odcień moich ust. Miętowy sztyft przyjemnie się aplikuje i można stopniować efekt - czasami jedynie wklepuję pomadkę opuszkiem w usta, żeby uzyskać jak najbardzien naturalny efekt. Nie odczuwam specjalych właściwości pielęgnacyjnych, ale też kredka nie wysusza mi ust. Nie jest więc to do końca taki kosmetyk jak np. Balm z L'Oreal, ale ma za to dużo trwalszy kolor. Coś za coś ;)

2. Cienie Inglot zastąpiły u mnie paletkę Urban Decay Naked 2 i ze zmiany jestem bardzo zadowolona :) Aktualnie mam dwie piątki, ale już wśród tak małej ilości cieni na prowadzenie wyszły trzy kolory. Pierwszy to połyskujący, brudny róż 160, często nakładany na powiekę solo, palcem lub od połowy powieki, żeby dodać do makijażu nieco koloru. Drugi to idealny matowy, cielisty cień w kolorze mojej skóry, czyli nr 390.Wyrównuję nim kolor powieki aż po linię brwi, Czasami używam tylko tego cienia w zestawie z matowym szarakiem nr 358 w załamaniu. Jak widzicie nie ma tu nic skomplikowanego, bo i moje umiejętności na to nie pozwalają. Kolory na zdjęciu wyszły mocno przekłamane, więc postaram się wrzucić zdjęcie poglądowe na fb.

3. Wybawiciel! Każdej zimy walczę z moimi spękanymi ustami, ale tym razem miodowy balsam w słoiczku Nuxe Reve de Miel pozwolił mi odetchnąć z ulgą. Całą zimę moje usta były nawilżone, odżywione i nie straszne były mi żadne mrozy i chłody. Została mi jeszcze połowa opakowania i na pewno kupię kolejne zimą. Nie jest to kosmetyk idealny z każdej strony, bo zapach i konsystencja nie przypadnie wszystkim do gustu, ale z pewnością warto spróbować, jeśli szukacie czegoś dobrego do ust.

4. Gumki invisibooble zbierają tyle samo pochwał, co negatywnych opinii. U mnie zdecydowanie zaplusowały i z pewnością kupię kolejne! Przy średniej długości, nie za gęstych włosach spisują sie idealnie. 

5. Peelingi Wellsness&Beauty kusiły z każdego bloga, aż zdecydowałam się na wersję z solą morską i oliwą z oliwek oraz zieloną herbatą. Peeling pachnie cudownie, super ściera martwy naskórek i jestem szczerze zaskoczona jego mocą! Na pewno nie poleciłabym go osobom z delikatną skórą, bo może być zbyt intensywny. Ale dla mnie jest w sam raz :) Minus jedynie za to, że nie nawilża, a jedynie natłuszcza skórę, ale to taki szczegół. 

6. Uwielbiam masła do ciała The Body Shop! Czasami trochę się na nie gniewam, ale jak tylko zatęsknię - jestem w stanie im wybaczyć wszystko. Wersja o zapachu vanille brulee trafiła do mnie jako nagroda w rozdaniu i od razu poszła w ruch. Moja skóra po zimie czekała na taką właśnie porcję nawilżenia i pięknego, waniliowo-kremowego zapachu. 

Biorąc pod uwagę prawie roczną przerwę, nie ma tego za wiele. Mam jednak nadzieję, że moi ulubieńcy znaleźli również miejsce w Waszych kosmetyczkach. A jeśli macie o nich zupełnie inne zdanie - czekam na nie w komentarzach :) Przypominam Wam też o małym rozdaniu w różu i czerwieni, na które serdecznie zapraszam - zostało jeszcze trochę czasu. 

Jak Wam mija niedziela?

pozdrawiam
Adrianna 


55 Comments

  1. Masła TBS i balsam Nuxe to moje absolutne hity :) Cienie Inglot również bardzo lubię, więc z przyjemnością przyjrzę się bliżej Twoim ulubionym kolorkom i może zaproszę któryś do swojej kolekcji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Maslo i żel TBS o zapachu vanilli pachnie pięknie i aż chce sie ich używać. A balsam Nux używam na noc, bo w tym wypadku idealnie na mnie działa.

    OdpowiedzUsuń
  3. O cieniach pewnie jeszcze na blogu dokładny post się pojawi, ale póki co wrzuciłam zdjęcia na instagram :) A jakie kolory można znaleźć u Ciebie? :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że i Tobie te kosmetyki przypadły do gustu :) Wyjątkowo pachnąca trójeczka :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uwielbiam ten balsam Vanilla Brulee :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam tę kredkę do ust w tym samym kolorze, ale rzadko po nią sięgam, właściwie Twój post przypomniał mi o jej istnieniu ;)
    Masła TBS też uwielbiam, tego jeszcze nie miałam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Z tego co widziałam, królują u Ciebie intensywne usta :) Ale mam nadzieję, że kredka wróci do łask - u mnie na co dzień sprawdza się idealnie. W ciągu dnia dla odświeżenia używam czasami tylko balsamu nawilżającego do ust.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudownie pachnie! Na początku bałam się, że będzie strasznie słodki, ale ta słodycz i krem jest idealnie wyważona.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kusisz tym Nuxe, chyba kiedyś będę sobie musiała jakiś słoiczek sprawić.

    OdpowiedzUsuń
  10. Wydaje mi się, że warto spróbować i jeśli Ci się nie spieszy - czatować na promocję :) W czasie jesienno-zimowych problemów z ustami będzie miał okazję do pokazania pełni swoich pielęgnacyjnych możliwości :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja ostatnio kupiłam swój pierwszy cień Inglot, wszyscy je zachwalają a ja nie sądziłam że i mi się spodoba :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie spieszy mi się. Mam jeszcze chyba z 5 słoiczków tissane w szufladzie :D haha będę czatować na promocje :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Niezły zapas! :D Mi niestety nie podpasował ten zapach Tisane, robi mi się niedobrze od niego. Ale pielęgnacyjnie był super.

    OdpowiedzUsuń
  14. Są naprawdę niezłe :) Ja narazie nie planuję kolejnych, bo i 10 to za dużo w moim prostackim makijażu :D

    OdpowiedzUsuń
  15. Nie miałam nic z Twoich ulubieńców. To znaczy miałam jakieś cienie z inglota ale to było baaardzo dawno temu...

    OdpowiedzUsuń
  16. I ja lubię te gumki do włosów oraz Nuxe :)
    Swój słoiczek skończyłam jakieś dwa miesiące temu i na razie nie planuję ponownego zakupu, bo zapasy mnie przytłaczają, ale kiedyś na pewno jeszcze się spotkamy :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja na szczęście zapasów kosmetyków do ust nie mam :) Ale mam wśród kosmetyków kogoś ze stajni Twoich ulubieńców - balsam Caudalie. Chociaż na początku nie mogłam się do niego przekonać, teraz jestem z niego naprawdę zadowolona!

    OdpowiedzUsuń
  18. Chyba Ci nie podpasowały, skoro teraz ich nie masz? ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Nuxe Reve de Miel -mam i faktycznie w zimie jest świetny :) Można przestać się bać mrozu, który podrażnia usta :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Pachnie naprawdę zachęcająco :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zdecydowanie :) U mnie jeszcze żaden balsam do ust tak dobrze nie działał, chociaż przechodziłam już kilkadziesiąt w bardzo różnych cenach.

    OdpowiedzUsuń
  22. Kredki Revlon nie miałam, za to uwielbiam podobną, marki Astor. Peelingi z Rossmanna są cudowne, tylko tego zielonego jeszcze nie próbowałam, pozostałe juz miałam i pokochałam. A masełka TBS czekają na swoją kolej, ale lada dzień po nie sięgnę, tylko wykończę obecne mazidła :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Peeling W&B będzie mój, już niedługo :D

    OdpowiedzUsuń
  24. Kredki Astora mają specyficzny zapach, który mi nie podpasował i dlatego nawet nie patrzę w ich stronę, chociaż kilka kolorków kusiło :) Na peelingi z Rossmanna w innych wersjach zapachowych też mam chęć - myślę, że w kwietniu skuszę się na kolejny, może ten żółty, cukrowy. Mam nadzieję, że z masełek będziesz zadowolona :) Ja musiałam masłem nawilżyć moją skórę odrobinę bardziej, niż był to w stanie robić balsam, stąc poszło w ruch szybciej :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Aktualnie w Rossmannie są po 12,99zł :) Ale to chyba ich cena regularna, tak mi się wydaje.

    OdpowiedzUsuń
  26. Uwielbiam kosmetyki The Body Shop :) Masełko musi pachnąć cudownie :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Rozumiem to, bo również zwracam uwagę na zapach kosmetyków - zwłaszcza tych do ust :) Mnie akurat ten odpowiada, ale porównania z innymi niestety nie mam.
    Peeling z mango i kokosem polecam gorąco - to mój ulubieniec!!
    A masełka mam w wersji mini, więc idealne na wypróbowanie, nie zdążą się znudzić ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Tak.
    Ja trafiłam na promocję: 9,99 zł.

    OdpowiedzUsuń
  29. Te gumki nei trzymają za lekko włosów? ja lubię mieć mocno ściśnięte i jakoś... nie wydaje mi się, zeby dały radę.

    OdpowiedzUsuń
  30. Wersje mini na początek są w sam raz :) Niektóre zapachy w opakowaniu są świetne, a na ciele zbyt intensywne, więc będziesz miała okazję się przekonać co Ci odpowiada. No i takie pojemności są idealne na wyjazdy :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Ja chyba poprzednio też, ale nie byłam pewna - dzięki :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Nie noszę włosów tak mocno ściągniętych gumką, raczej luźno je spinam, więc ciężko mi powiedzieć. To też zależy od ciężaru samych wlosów, czy gumka sobie z nimi poradzi :)

    OdpowiedzUsuń
  33. Pachnie bardzo przyjemnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. Same cudowności. Piękne opakowania i zawartości.

    OdpowiedzUsuń
  35. Słoiczek od peelingu na pewno mi się do czegoś przyda :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Inglot 358 to według mnie najbardziej udany kolor z całej oferty Inglota :) Peeling W&B oraz balsam Nuxe również bardzo lubię i regularnie używam.

    OdpowiedzUsuń
  37. Te peelingi z Wellness&Beauty są rewelacyjne, używam właśnie jednego z nich z masłem shea, nigdy nie sądziłam, że peeling solny może być tak dobry w działaniu, do tej pory najczęściej wybierałam cukrowe :) Jakiś czas temu robiłam zdjęcia do notki z ulubieńcami ostatnich tygodni i właśnie ten peeling też się znajdzie na mojej liście :) To masełko z TBS miałam w mini wersji, zapach super i działanie również, nie wszystkie masełka tej marki tak dobrze nawilżają :) Gumki sprężynki się u mnie nie sprawdziły :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Całej oferty nie znam, ale z pewnością to najbardziej udany kolor z mojej paletki :) Peelingi właśnie u Ciebie zobaczyłam pierwszy raz i narobiłaś mi na nie smaka - wielkie dzięki!

    OdpowiedzUsuń
  39. Mam nadzieję, że w przyszłości marka wypuści nowe 'smaki' albo chociaż edycje limitowane :) Póki co miałam jedynie okazję używać zielonego, ale cytrynka już chodzi mi po głowie. Faktycznie, nie wszystkie masła są tak dobrze nawilżające - najlepiej sprawdzały się u mnie orzechowe (uwielbiam brazylijskie!), później mogłabym umieścić waniliowe, a największą ruletkę sponsorują masła owocowe.

    OdpowiedzUsuń
  40. Ps. Dodaj sobie adres bloga do disqusa, będzie łatwiej do Ciebie trafić ;)

    OdpowiedzUsuń
  41. widziałam ten peeligng, ale jednak się na niego nie skusiłam, choć z tego co widzę - warto :)

    OdpowiedzUsuń
  42. Reve de Miel i masła TBS również uwielbiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  43. Mnie Nuxe niestety aż tak nie zachwycił... Peeling wellness&beauty i lubię w wersji mango mmm:)) w ogóle lubię te markę :)

    OdpowiedzUsuń
  44. Z W&B mam jeszcze w zapasach żel pod prysznic, który pachnie obłędnie! :) Ale marka ciekawi mnie coraz bardziej, więc pewnie jeszcze coś wpadnie. U mnie na szczęście Nuxe się spisał, bo inaczej moje usta byłyby w strasznym stanie.

    OdpowiedzUsuń
  45. A po jakie masła z TBS sięgasz najczęściej? Mi tęskno za orzechowymi.

    OdpowiedzUsuń
  46. Poczekaj na promocję :) Wtedy można je kupić za 9,99zł :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Ja mam żel i balsam w zapasie super zapachy:)

    OdpowiedzUsuń
  48. Muszę zaopatrzyć się w nowe masełko z the Body Shop'u, niedawno skończyłam ostatnie. Teraz używam balsamu shea z mydlarni u Franciszka ale to jednak nie to samo ;) Tęskię za pięknymi zapachami tBS i wielkim słoikiem :D

    OdpowiedzUsuń
  49. Bez obaw, radzą sobie świetnie :) Przynajmniej z moimi włosami - wysoki kucyk bez poprawiania :D

    OdpowiedzUsuń
  50. Masła TBS potrafią uzależniać swoimi zapachami, ale i działaniem :)

    OdpowiedzUsuń
  51. To fakt, masełek z TBS miałam już sporo i przy owocowych nigdy nie wiadomo jak będzie z działaniem, zapachy mają zazwyczaj piękne i kuszące, ale ich konsystencje nie są tak treściwe jak np. przy maśle z serii właśnie z orzechem brazylijskim (bo też miałam) czy serii shea (to moje ulubione pod względem działania) albo kokosowej. :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Shea jeszcze nie miałam - może pomyślę o nim bliżej zimy, bo teraz używanie tak ciężkiej formuły byłoby katorgą :) Moja skóra nie zawsze ma ochotę na taką dawkę nawilżenia i większość wtedy 'zjada' pidżama :)

    OdpowiedzUsuń
  53. Nottooseriousblog20 marca 2015 09:03

    Musze się przyjrzeć Just Bitten Kissable Revlona :)

    OdpowiedzUsuń
  54. Ten peeling chciałabym wypróbować ale w moich Rossmannach jeszcze ich nie widziałam. Balsam Nuxe mnie ciekawi ale nie wiem czy poradziłby sobie z moimi bardzo wymagającymi ustami.

    OdpowiedzUsuń

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.