Planeta Organica, marokański balsam
do wszystkich rodzajów włosów
Składniki aktywne: olej arganowy, który zawiera dużo antyoksydantów neutralizujących wolne rodniki. Olej regeneruje komórki, chroni przed promieniowaniem UV oraz innymi czynnikami środowiska zewnętrznego. Organiczny ekstrakt mięty zawiera witaminy C i P, karoten i sole mineralne. Przeciwdziała wypadaniu włosów i przyspiesza wzrost. Organiczna oliwa z oliwek zawiera witaminy A, B, C, D, E, F, K, minerały aminokwasy, białka i antyseptyki. Bardzo dobrze aktywizuje pracę gruczołów łojowych.
Właśnie od ulubieńca zaczniemy i jak widzicie jest nim balsam, czy mówiąc prościej - odżywka do włosów z serii marokańskiej. Czym zasłużyła sobie na miano ulubieńca? Tym, że nawet nałożona na kilka minut na skalp nie robi mi krzywdy, to już naprawdę dużo. Działa uspokajająco na podrażnioną i wysuszoną skórę dzięki zawartości olejku arganowego. Działanie balsamu na włosy jest równie pozytywne. Przede wszystkim wygładza je, gdy po naturalnych szamponach są trudne we współpracy. Nawilża i pielęgnuje - włosy są delikatnie dociążone, ładnie błyszczą i pachną. Zapach serii marokańskiej jest dla mnie ogromnym plusem. Niby ziołowy, niby trochę w nim kadzidła, a jednak nie jest to smrodek, który sugerować może jego kolor :) Czuć go delikatnie nawet dzień po myciu. Działanie hamujące wypadanie włosów ciężko potwierdzić, kiedy stosuje się też inne kosmetyki czy suplementy, więc musicie to sprawdzić same. Przyspieszenie wzrostu? Ogólnie nie narzekam w ostatnim czasie, ale wróciłam do olejku Khadi i on również ma takie działanie. Jeśli miałabym Was zachecić jedną rzeczę, powiem tylko tyle - to naprawdę dobra odżywka, jeśli nie oczekujecie cudów. Wygodne opakowanie, niezły skład i jeśli dobrze poszukacie, korzystna cena.
do wszystkich rodzajów włosów
Składniki aktywne: olej arganowy, który zawiera dużo antyoksydantów neutralizujących wolne rodniki. Olej regeneruje komórki, chroni przed promieniowaniem UV oraz innymi czynnikami środowiska zewnętrznego. Organiczny ekstrakt mięty zawiera witaminy C i P, karoten i sole mineralne. Przeciwdziała wypadaniu włosów i przyspiesza wzrost. Organiczna oliwa z oliwek zawiera witaminy A, B, C, D, E, F, K, minerały aminokwasy, białka i antyseptyki. Bardzo dobrze aktywizuje pracę gruczołów łojowych.
Właśnie od ulubieńca zaczniemy i jak widzicie jest nim balsam, czy mówiąc prościej - odżywka do włosów z serii marokańskiej. Czym zasłużyła sobie na miano ulubieńca? Tym, że nawet nałożona na kilka minut na skalp nie robi mi krzywdy, to już naprawdę dużo. Działa uspokajająco na podrażnioną i wysuszoną skórę dzięki zawartości olejku arganowego. Działanie balsamu na włosy jest równie pozytywne. Przede wszystkim wygładza je, gdy po naturalnych szamponach są trudne we współpracy. Nawilża i pielęgnuje - włosy są delikatnie dociążone, ładnie błyszczą i pachną. Zapach serii marokańskiej jest dla mnie ogromnym plusem. Niby ziołowy, niby trochę w nim kadzidła, a jednak nie jest to smrodek, który sugerować może jego kolor :) Czuć go delikatnie nawet dzień po myciu. Działanie hamujące wypadanie włosów ciężko potwierdzić, kiedy stosuje się też inne kosmetyki czy suplementy, więc musicie to sprawdzić same. Przyspieszenie wzrostu? Ogólnie nie narzekam w ostatnim czasie, ale wróciłam do olejku Khadi i on również ma takie działanie. Jeśli miałabym Was zachecić jedną rzeczę, powiem tylko tyle - to naprawdę dobra odżywka, jeśli nie oczekujecie cudów. Wygodne opakowanie, niezły skład i jeśli dobrze poszukacie, korzystna cena.
Fiński szampon do włosów osłabionych
i wrażliwej skóry głowy
i wrażliwej skóry głowy
Składniki aktywne: malina moroszka – zawiera dużą ilość witaminy C i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych Omega-3 i Omega-9, ma działanie regeneracyjne na włosy, podnosi ich elastyczność i nasyca skórę głowy pożytecznymi mikroelementami, które wzmacniają korzenie włosów; bylica pospolita – dzięki zawartości beta karotenu, wapnia, cynku, terpeny i taniny odżywia skórę głowy, wzmacnia krwioobieg, aktywizuje cebulki włosowe do wzrostu włosów, chroni włosy przed szkodliwym działaniem środowiska zewnętrznego.
Największy zawód... Wydawało mi się, że skoro szampon fiński jest dedykowany skórze wrażliwej, to dla mnie będzie w sam raz. Niestety - kosmetyk mocno wysuszał skórę głowy i podrażniał ją, włosy były bardzo sztywne i bez odżywki nie było sensu go używać. Do tego producent podkreśla, że jest stworzony do włosów osłabionych. Podchodziłabym do tego ostrożnie, bo poziom splątania włosów po myciu był naprawdę wysoki, co dla włosów osłabionych może się skończyć sporą utratą. Dobiłam dna myjąć nim głowę po oleju, kiedy drugie mycie ratował szampon mocznikowy Isana. Zapach był bardzo przyjemny, lekko słodki i owocowy, ale co z tego. Na pewno do niego nie wrócę.
Turecki szampon wzmacniający Hammam
do wszystkich rodzajów włosów
do wszystkich rodzajów włosów
Składniki aktywne: olej z liści eukaliptusa – dostarcza skórze głowy pożyteczne mikroelementy, korzenie włosów, zapobiega wypadaniu włosów; orzech laskowy – dzięki zawartości witamin A, B, E, a także potasu, magnezu, żelaza, cynku i wielonienasyconych kwasów tłuszczowych, odżywia skórę głowy, stymuluje wzrost włosów i sprawia, że są one zdrowe i mocne; cynamon – wzmacnia krwioobieg, aktywizuje cebulki włosowe, dzięki czemu wlosy rosną szybciej; grejpfrut – doskonale nawilża i reguluje pracę gruczołów łojowych.
Mój ostatni szampon Planeta Organica, który spisuje się całkiem porządnie, to wzmacniający szampon turecki. Dobrze oczyszcza, podobnie z resztą jak wersja fińska. Świetnie nadaje się do zmywania olejów czy do mycia włosów zabrudzonych i przetłuszczonych. Nie podrażnia skalpu, ale przy używaniu tylko tego szamponu do codziennego mycia, moja skóra jest trochę wysuszona i często swędzi. Dlatego znowu łączę i przeplatam mycia szamponem tureckim i mocznikowym. Dużym minusem jest tu zapach, który kojarzy mi się z jakąś tanią wodą kolońską o ziołowym zabarwieniu. Na szczęście trwałość na włosach w przypadku szamponów jest niewielka. Byłabym skłonna jeszcze do niego w przyszłości wrócić, ale póki co daję moim włosom (i zmysłom) odpocząć od rosyjskich cudaków.
Jakie macie doświadczenia z rosyjskimi kosmetykami do włosów?
Mi chyba trochę się przejadły, więc przerwa jest jak najbardziej wskazana :)
Przypominam, że jutro ostatni dzień małego rozdania!
pozdrawiam
Adrianna
Z tej serii miałam tylko balsam turecki i tybetański - oba sprawdziły się świetnie :)
OdpowiedzUsuńJa miałam z tej serii ten ostatni szampon, ciekawie pachniał ale czasem miałam wrażenie że zbyt mocno taki orientalny jest
OdpowiedzUsuńTe szampony niestety mają dość mocne zapachy ;) Taki chyba ich urok.
OdpowiedzUsuńJeśli będziesz miała okazję - spróbuj marokańskiego :)
OdpowiedzUsuńZainteresował mnie ten szampon, ale skoro Cię podrażnił, to u mnie pewnie byłoby podobne :(
OdpowiedzUsuńNa razie zaopatrzyłam się w duet z olejem awokado, z serii Afryka :) Zobaczymy, jak się sprawdzi.
OdpowiedzUsuńNiestety te szampony nie są najdelikatniejsze. Muszę szukać innej opcji bez sls-ów ;)
OdpowiedzUsuńU mnie super sprawdzał się szampon z olejkiem macadamia :) No i pachniał jak karmel! Przyjemności z używania i mam nadzieję, że ta seria się u Ciebie sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńMnie ostatnio chyba tylko po tych rosyjskich mydłach nie swędzi głowa. Chociaż szampon dermedic emolient linum i xerialP svr też całkiem nieźle się sprawdzają :)
OdpowiedzUsuńMydła jeszcze przede mną, a które dokładnie używasz? :)
OdpowiedzUsuńDo włosów najbardziej lubię to: http://iwearblackliner.blogspot.com/2014/05/zioa-ze-wschodu-czyli-czarne-mydo.html :)
OdpowiedzUsuńŻadnego z powyższych szamponów nie używałam. Jedynym rosyjskim kosmetykiem jakiego do tego pory używałam był szampon z olejkiem macadamia, który uwodził nos cudownym karmelem. Spełniał swoje zadanie, ale moje włosy nie są wymagające. Czasami tylko pojawiał się łupież, który spowodowany był zapewne środkami do stylizacji włosów, których używam na co dzień. Przez lata katowałam moje zwykłą rzepą z Joanny dopóki nie zostałam uświadomiona w skutkach długotrwałego stosowania. A obecnie stosuje szampon z Isany z mocznikiem i jestem z tego bardzo zadowolona :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałam okazji testować rosyjskich kosmetyków ;)
OdpowiedzUsuńJa właściwie mam póki co niewielkie doświadczenie, włosowo miałam tylko maskę z Banii Agafii. Ciekawi mnie ten balsam.
OdpowiedzUsuńJeżeli miałabym wybierać, to zdecydowanie balsam marokański :)
OdpowiedzUsuńMój naturalny szampon który zawsze kupuję niestety przez kilka tygodni nie będzie dostępny dlatego ucieszyłam sie na Twój post bo poszukuję jakiegoś zamiennika, ale z tego co czytam te szampony są niestety mocno średnie :(
OdpowiedzUsuńbardzo lubię rosyjskie kosmetyki do włosów! wyjątkowo mi służą:)
OdpowiedzUsuńMiałam z tej serii balsam tybetański i pachniał tak obłędnie, że kupiłam go 2 razy. Działał także świetnie, ogólnie polecam i chętnie kupię resztę tej serii, gdy będę mieć okazję :)
OdpowiedzUsuńWybrałabym chyba turecki :)
OdpowiedzUsuńSłyszałam już o tych kosmetykach:)
OdpowiedzUsuńZapach karmelu i mój nos uwiódł :) Isana z mocznikiem jest dobra, jeśli Twoja skóra ma skłonność do przesuszania się.
OdpowiedzUsuńPrzez moją kosmetyczkę już się kilka przewinęło :) Kilka bubli i kilka perełek, ale niestety większość trzeba przetestować na sobie.
OdpowiedzUsuńBalsam jest warty uwagi :) Maski również miałam, ale gdybym miała wybrać - pielęgnacyjnie bardziej pasował mi balsam marokański.
OdpowiedzUsuńDobry wybór!
OdpowiedzUsuńTak jak pisałam - skóra mojej głowy jest bardzo wymagająca, więc warto poczytać też inne recenzje.
OdpowiedzUsuńMoim się chyba przejadły - teraz sprawdzam kosmetyki Petal Fresh ;)
OdpowiedzUsuńMarokański balsam też miałam kilkukrotnie :) Zapach ma wyjątkowo uzależniający.
OdpowiedzUsuńTurecki jest z pewnością lepszy ;) Pewnie jeszcze kiedyś do niego wrócę.
OdpowiedzUsuńPrzewijały się wielokrotnie na blogach. Teraz jakoś o nich ciszej :)
OdpowiedzUsuńTurecki najbardziej by mi przypasował ;)
OdpowiedzUsuń