Jeszcze kilka lat temu nie lubiłam mojej cery. Gdybym wtedy z dystansem spojrzała na codzienną pielęgnację, mogłabym nawet powiedzieć, że nasze stosunki były fatalne. Dopiero z wiekiem dotarło do mnie, że traktowanie twarzy jak ściery (czyszczenie jej silnymi środkami i podlewanie alkoholowymi tonikami) nie przynosi żadnego skutku. Skóra wygląda wtedy źle, przetłuszcza się i atakuje ją naprawdę pokaźna grupa wszelkiego rodzaju paskudztw. Teraz nie funduję jej już pielęgnacyjnego rauszu i staram się równoważyć oczyszczanie, odżywianie i nawilżanie. Jak więc w mojej pielęgnacyjnej rutynie odnalazł się biosiarczkowy żel głęboko oczyszczający do mycia twarzy Balneokosmetyki? Zapraszam na recenzję.


- źródło


Kosmetyki Malinowego Zdroju pojawiły się u mnie w zestawie dedykowanym cerze tłustej, mieszanej i trądzikowej. O masce wspomniałam już w ulubieńcach, o kremie na pewno jeszcze napiszę. Więcej o Balneokosmetykach przeczytacie na stronie producenta tutaj i o samym zestawie tutaj





Co o żelu mówi producent i co ja o tym myślę?


* Dokładnie i głęboko oczyszcza skórę z wszelkich zanieczyszczeń nie podrażniając jej bariery ochronnej - zgadzam się! Skóra po użyciu jest czysta, a żel świetnie radzi sobie z resztkami makijażu. Nie odczuwam silnego dyskomfortu czy ściągnięcia nawet przy użyciu ściereczki muślinowej, która dodatkowo złuszcza naskórek.

* Usuwa nadmiar tłuszczu z powierzchni skóry i reguluje pracę gruczołów łojowych, zmniejszając wydzielanie sebum. Z tym sebum to u mnie jest bardzo różnie. Czasami moja skóra świeci się po kilku chwilach od umycia, a czasami zajmuje jej to kilka godzin. Wiem, że ma na to wpływ tak wiele czynników (zewnętrznych jak i wewnętrznych), że od żelu cudów nie wymagam. Myślę, że jest lepiej i bardzo się z tego cieszę.

* Odblokowuje i zwęża pory, chroniąc przed powstawaniem zaskórników, wągrów i wykwitów skórnych. TAK! Moje pory są czyste i o wiele mniej widoczne od kiedy używam całego zestawu. Widzę tu też rolę aktywnego serum regulującego z Bielendy do cery tłustej i mieszanej, o którym jeszcze ode mnie usłyszycie :) Moja skóra ostatnio naprawdę się poprawiła i nie muszę się już martwić niespodziankami po przebudzeniu - wyłączając oczywiście miesięczne zmiany hormonalne.

* Łagodzi stany zapalne i poprawia wygląd skóry. Jeśli znacie ten moment, w którym żel oczyszczający dociera do świeżej niedoskonałości i zaczyna piec, szczypać i ogólnie drażnić skórę - tutaj nie musicie się o to martwić. Żel chociaż świetnie oczyszcza, nie jest drażniący dla naszej cery.

* Pomaga zwalczać trądzik i przeciwdziała jego ponownemu powstawaniu. Nie mam typowego trądziku, więc ciężko mi coś o tym powiedzieć. Wiem jednak, że mojej skóry nie męczą już żadne skórne zmiany i jestem z jej stanu (poza błyszczaniem) bardzo zadowolona.

* Wygładza i wyrównuje powierzchnię skóry, pozostawiając ją czystą, gładką i świeżą. Ciężko mi powiedzieć, czy to tylko zasługa żelu - używam złuszczającej ściereczki muślinowej, serum o podobnym działaniu i peelingu enzymatycznego dość regularnie, więc swoją skórę złuszczam na wielu polach. Zgodzę się jednak w 100% ze stwierdzeniem, że moja skóra jest czysta, gladka i świeża po każdym użyciu! :) I o to przecież chodzi, prawda?





Producent zaleca stosowanie żelu rano i wieczorem, ale ja do swojej pielęgnacji włączam często delikatniejszą opcję, jaką jest pianka do mycia twarzy z granatem i kiwi Alterra. Wieczorem oczyszcza trochę słabo, ale rano radzi sobie nieźle. Dlatego dopiero jeśli używam wieczorem olejków i czuję potrzebę silniejszego oczyszczania skóry rano, sięgam po żel. 

Opakowanie jest moim zdaniem po prostu dobre - wizualnie przyjemne dla oka i przede wszystkim wygodne. Korek w środku trochę się brudzi ale rozumiem, że otwór przez który wypływa żel musi być nieco większy ze względu na drobinki. Są one w pierwszym momencie wyczuwalne pod palcami, a z czasem rozpuszczają się na skórze. Nic się jednak z opakowania nie wylewa wbrew naszej woli, gdyż żel nie jest ani za rzadki, ani za gęsty - sprawdza się tak samo dobrze na ściereczce muślinowej, jak i na naszych dłoniach. Jego wydajność jest dobra, chociaż w duecie ze ściereczką jak każdy kosmetyk schodzi nieco szybciej. W kwestii zapachu jestem jak najbardziej na tak - na myśl przychodzi mi cytrusowa glinka, więc nie musicie obawiać się nieprzyjemnego, siarkowego aromatu :)

Podsumowując. Kosmetyk naprawdę dobrze się u mnie sprawdził. Chociaż początkowo nie byłam zachwynoca jego 'mocą' oczyszczania, z czasem doceniłam brak podrażnień oraz przesuszenia skóry. Nie wiem jak poradziłby sobie z moją skórą samodzielnie, ale wraz z maską i kremem do twarzy z tej samem serii mogę śmiało wciągnąć go na listę kosmetyków, do których na pewno kiedyś wrócę. 




Skład: Aqua (Water), Acrylates Copolymer, Sulphide - Sulphide Hydrogen Salty Mineral Water, Sodium Laureth Sulfate, Cocamidopropyl Betaine, Propylene Glycol, Peat Extract, Saponaria Officinalis (Soapworth) Extract, Sulphide-Sulphide Hydrogen Salty Mineral Water, Salix Alba (Willow) Bark Extract, Sodium Cocoyl Apple Amino Acids, Simmondsia Chinensis (Jojoba) Butter, Hydrogenated Jojoba Oil, Citrus Grandis (Grapefruit) Peel Oil, Sodium Chloride, Sodium Hydroxide, Panthenol, Limonene, 2-Bromo-2-Nitropropane-1,3-Diol, Methylchloroisothiazolinone, Methylisothiazolinone, Disodium EDTA


Biosiarczkowy żel głęboko oczyszczający dostaniecie oczywiście na stronie Balneokosmetyki tutaj i warto zapisać się do newslettera - mi udało się upolować dzięki temu zestaw w promocji -50%! W cenie regularnej za 200ml żelu musimy zapłacić 29zł. O Balneokosmetyki pytać możecie też w aptekach, ale nie znam niestety konkretnych adresów.


Jak widzicie ja z biosiarczkowego żelu jestem naprawdę zadowolona. 
A Wy miałyście okazję spróbować Balneokosmetyków? 
Macie już wśród nich swoich ulubieńców? 



pozdrawiam
Adrianna



PS. Aktualnie na stronie Balneokosmetyki znajdziecie promocję na kremy do rąk -30% do 15.10.


Leave a Reply

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.