Lakiery magnetyczne ciągle krążą po blogosferze, ale wydaje mi się, że szał na nie trochę przygasł.
Ja swój lakier kupiłam już jakieś pół roku temu w SuperPharm za około 11zł razem z magnesem.
Efekt nie do końca mi się podoba, ale o tym za chwilę :) Numer niestety zaginął...
Jak to działa?
Malujemy paznokcie jedną lub dwiema warstwami i do świeżo pomalowanej płytki przykładam magnes.
Trzeba uważać, żeby nie dotknąć jej powierzchni i jednocześnie trzymać magnes jak najbliżej się da.
W przypadku magnesu dołączonego do lakieru Delii nie ma żadnego problemu - plastik jest tak wyprofilowany,
że można "oprzeć" paznokieć i go unieruchomić na odpowiedni czas (ja staram się wytrzymać około minuty do dwóch).
Kolor: i tu jak zwykle mam kłopot... to taki grafit o niebieskim zabarwieniu :) Nie wiem, jak go określić.
Ma w sobie trochę ciemnego granatu, ale i srebrnych drobinek.
Krycie: lakier kryje już przy jednej grubszej warstwie, ale ja nakładam jedną cienką i dopiero na drugiej
stosuję magnes - wtedy nie ma problemu z jakimś nieplanowanym prześwitem czy widocznymi pociągnięciami pędzla.
Konsystencja: dość gęsta, dobrze się nakłada i nie ma problemu z zalewaniem skórek. Pędzelek wygodny.
Schnięcie: pierwsza warstwa schnie w miarę szybko, ale druga potrzebuje wsparcia Poshe :)
Może to też kwestia tego, że lakier nie jest najświeższy, jak i jego oryginalnej zawartości.
Trwałość: lakier samodzielnie trzyma się słabo - szybko widać starte końcówki i rysy na powierzchni płytki.
Działanie magnesu - prawie bez zastrzeżeń. Magnes nie jest płaski tylko wygięty owalnie, co ułatwia dotarcie do brzegów płytki paznokcia.
Wzór jest dość wyraźny na każdym paznokciu oprócz kciuka - jak widzicie tutaj kończy się w połowie długości płytki...
To niestety kwestia tego, że magnes jest idealny do krótszych paznokci, a mi dodatkowo przeszkadza solidna kostka kciuka,
która skutecznie blokuje dostęp do magnesu :)
Efekt?
No właśnie. To co widzicie na zdjęciach to niewyraźne, rozmazane paski.
Po odstawieniu magnesu efekt jest zdecydowanie ciekawszy - paski są wyraźne, widać srebrne jak i niebieskie drobinki.
Wszystko mocno skoncentrowane. Po kilku minutach niestety wszystko się rozłazi i zostaje to, co widzimy na zdjęciach.
Szkoda, bo pierwotny efekt podobał mi się dużo bardziej.
Jak widzicie, nie jest to szczyt marzeń, ale działanie lakieru jest niezłe.
To na pewno dobra alternatywa dla droższych lakierów China Glaze czy OPI.
Duży plus za magnes, który jest bardzo wygodny - nie ma problemu z dotknięciem nim mokrej płytki.
Lubicie lakiery magnetyczne? Jakich używacie?
pozdrawiam, A
nie mam ani jednego magnetyka . Wygląda całkiem fajnie więc myślę , że mogłabym się na niego skusic
OdpowiedzUsuńNie posiadam takich lakierów. Efekt bardzo mi się podoba.
OdpowiedzUsuńKrycie faktycznie jest takie sobie. Osobiście mam jeden lakier magnetyczny z Essence i bardzo go sobie chwalę. Wystarczy jedna warstwa, aby pokryć dokładnie płytkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Nie mialam nigdy takiego lakieru , kiedyś juz miałam go kupic ale w końcu odłozyłam , mam czego żałować bo efekt bardzo mi się podoba;)
OdpowiedzUsuńbardzo ciekawie to wygląda :)
OdpowiedzUsuńpiękny efekt :)
OdpowiedzUsuńlobie nowinki kosmetyczne ale lakier magnetyczny jakoś ominęłam :) i chyba dobrze bo efekt nieste tak średnio mi się podoba :(
OdpowiedzUsuńhmm tez posiadam jednak mnie nie urzekł...
OdpowiedzUsuńjeszcze nie mam żadnego magnetycznego ;)
OdpowiedzUsuń