Październik i listopad można śmiało nazwać czasem silnego natarcia promocji na nasze portfele. Płynęły z każdej drogerii, z niektórych nawet falami. Mniej odporne jednostki poniosło i wyszły z siatami zapasowych kosmetyków, nie wiedząc właściwie jak to się stało. Nie dziwię się wcale, znam to! Stajemy przed półką (mocno już odartą z godności), popychane i szturchane przez równie spragnione zakupów kobiety (niektóre nawet agresywne). Mamy plan i próbujemy go realizować, ale przecież połowa ceny to świetna okazja do wypróbowania tego co polecała Kaśka, a Zośka to już ma kolejne opakowanie tego, co polecała Aśka. Skutek jest taki, że plan realizujemy z nawiązką. Jeśli jesteście ciekawe jak mi poszło - zapraszam na post :).




Rossmann ze swoją promocją -49% na kosmetyki kolorowe wzbogacił moją kosmetyczkę o 6 nowych i nieznanych mi wcześniej rzeczy. Lakiery pokazywałam Wam już wcześniej, ale dla przypomnienia są to następujące kolory:
- 340 berries and cream, Rimmel 60 seconds super shine (czekam na dobre/lepsze światło, żeby pokazać Wam go w pełnej krasie)
- 502 hot chocolate season, Astor Quick&Shine (miał już swoją chwilę na blogu, klik)
- 711 punk rock, Rimmel Salon Pro by Kate (ten lakier znają już chyba wszyscy z poprzednich rzutów promocyjnych, ale niebawem się pojawi).

Z promocji na kosmetyki do ust nie skorzystałam, bo ciekawił mnie tylko jeden kolor pomadki matowej Bourjois. Znając moje szczęście nie jest dostępny w Polsce, bo w szafie ani na polskich blogach go nie znalazłam. Peszek! Ale nie odmówiłam sobie ochronnej pomadki do ust z 100% naturalnym olejem z nasion wiesiołka Oeparol (ok. 5zł). 




Tydzień z kosmetykami do oczu niczym mnie nie skusił i myślałam, że podobnie będzie z ostatnim, twarzowym rzutem promocji. Ale wczoraj wpadłam do Rossmanna i zupełnie tego nie żałuję, szczególnie po dzisiejszym mizianiu :) Podkład Revlon Color Stay w chyba najpopularniejszym kolorze 150 buff (cena regularna 69,99zł/ teraz 35,69zł). Dumałam chwile nad wersją i wzięłam do cery mieszanej i tłustej - muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Nałożony jajem BB w rozsądnej ilości i utrwalony ryżowym pudrem Paese wygląda naprawdę ładnie. Zobaczymy jak po dłuższym czasie będzie na niego reagować moja wybredna skóra. 

Miałam już wychodzić, ale wypatrzyłam ostatni róż Max Factor Creme Puff w kolorze 10 nude mauve (cena regularna 49,99zł/ teraz 25,49zł). Jak nie przepadam za połyskującym polikiem, tak ten róż po pierwszym użyciu zmienił moje podejście. Jest cudowny - delikatny, naturalny, świetnie się nakłada. To zdecydowany faworyt tych zakupów. Już w poprzedniej edycji promocji w drogeriach Rossmann te róże miały spore wzięcie. Ja mam dopiero teraz i nie żałuję!




Dzięki promocji w drogerii Natura (nie pamiętam dokładnie której, było ich kilka) kupiłam transparentny puder matujący marki KOBO (nie znam niestety ceny regularnej, ja zapłaciłam ok. 13zł). Szczerze mówiąc to jakoś średnio jestem do niego przekonana, ale chciałam coś w kompakcie bardziej trwałym niż Rimmel Stay Matte, bo mój puder Alverde już się kończy. Stanęło na KOBO i zobaczymy co na mojej skórze zdziała. 

Od dawna też chodziły za mną puszki do pudru i kupiłam je w Inglocie, gdzie dwupak kosztuje 15zł. Muszę przyznać, że są mega mięciutkie i bardzo przyjemnie się ich używa. Na pewno dużo lepiej radzą sobie z pudrem sypkim niż pędzel. 




Kiedy większość hasała między półkami z kolorówką, na półkach z pielęgnacją w drogerii Rossmann przecenione były kosmetyki marki Evree. Olejek różany do twarzy tej marki mam już na wykończeniu i bardzo lubię, więc zdecydowałam sie na coś do ciała. Do koszyka wpadł olejek do ciała Super Slim (15zł) i krem ratunek dla rąk (6zł). Krem kupiłam trochę na wyrost, ale jakoś nie mogę się przekonać do mocznikowego Balea i kisi się na półce. Pogoda jest tak paskudna, że zużyję oba do świąt, to pewne. 




Pomału też naruszam moje szamponowe zapasy i gorąco myślę o Insight :) Czymś jednak do tego czasu myć głowę muszę i kupiłam za kilka złotych szampon ułatwiający rozczesywanie włosów Babydream. Swojej premiery jeszcze nie miał, ale to kwestia najbliższych dni. Za 4,99zł kupiłam gąbki do demakijażu Calypso, które służą mi do zmywania masek lub mycia twarzy żelem. To już kolejne sztuki, które świetnie się spisują. Obie rzeczy oczywiście zakupione w Rossmannie. 

Jak widziałyście na pierwszym zdjęciu powiększyłam nieco moją 'blogerską', a w tym przypadku 'vlogerską biblioteczkę'. Obie książki są pięknie wydane i mają ciekawą treść, ale nic więcej na razie powiedzieć nie mogę. Ewą jestem zachwycona od dawna, więc nie spodziewajcie się, że powiem coś, co do zakupu Was zniechęci. Radzką podglądam, ale ubrania są dla mnie raczej obowiązkowym elementem niż przyjemnością. Miło by jednak było mieć te 'elementy' fajne i pasujące do mojej figury bąka.

I to by było na tyle w temacie promocyjnych zakupów w drogeriach Rossmann. Więcej już w tym miesiącu nie kupię, bo jak pewnie część z Was przygotowuję pomału listę zakupów na Dzień Darmowej Dostawy, który będzie miał miejsce 1 grudnia. Więcej informacji i listę sklepów znajdziecie tutaj

Znacie powyższe kosmetyki? A może już nie możecie patrzeć na łupy z Rossmanna? :D
Czekam na Wasze zdanie w komentarzach.

pozdrawiam
Adrianna 



Leave a Reply

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.