Tak! Długo myślałam nad tytułem posta, ale wymyśliłam! :) Nie jest może zbyt odkrywczy, ale problem natury 'wiem co będzie w poście, ale nie mam pojęcia jak go nazwać' to mój koszmarek. Więc nie będę już marudzić, tylko przechodzę do listy kosmetyków, które warto według mnie wrzucić do koszyka, kiedy już wylądujecie w Rossmanie. Zapraszam!
Pierwszy rzut obniżkowy -49% obejmuje szminki, błyszczyki, kredki do ust, lakiery oraz produkty do pielęgnacji paznokci i trwa od 2 do 6 listopada. Nie jestem błyszczykowa zupełnie, nie lubię jak na ustach coś mi się klei i przyciąga jak magnes wszystkie włosy i paprochy, więc... wybieram szminki. Pierwszą z nich jest matowa szminka Bourjois Rouge Edition Velvet. Jeśli szukacie naturalnego koloru w zgaszonym różu, polecam nr 10 don't pink of it!. Mat, lekka konsystencja, bezproblemowe rozprowadzanie produktu na ustach i trwałość, która jest ogromnym plusem. To w sumie mój kolor ust, więc czuję się w nim świetnie. Po wrzuceniu do koszyka burżujki, swoje kroki kieruję do szafy Revlon po... Just Bitten Kissable w kolorze 001 honey douce. To pierwsza szminka w kredce, którą naprawdę polubiłam! Kolor znowu naturalny, w podobnej tonacji, ale bardziej nasycony, żywy i nałożony lekką ręką - transparentny. Trwałość świetna, bo pigment wgryza się w usta i zostaje na nich naprawdę długo. Uważajcie tylko na zapach! Jeśli nie lubicie mięty, to nie jest kosmetyk dla Was.
Usta pomalowane, więc czas na paznokcie. Z szafy Sally Hansen łapię bez zastanowienia kolejne butelki genialnego i najlepszego jak dotąd preparatu do usuwania skórek Cuticle Remover oraz świetnego zarówno w jakości, jak i cenie topu przyspieszającego wysychanie lakieru Insta Dri. Ulubieńcy wszechczasów? Chyba tak!
Drugi rzut obniżkowy -49% obejmuje tusze do rzęs, cienie do powiek, eyelinery oraz kredki do powiek i trwa od 7 do 13 listopada. W tej kategorii sama się waham, ponieważ tusz do rzęs Maybelline Lash Sensational lubię bardzo, ale niestety ma on sporą wadę - szybko zaczyna gęstnieć. Efekt jaki daje na rzęsach jest naprawdę świetny i w pełni mnie zadowala, ale trochę mnie ta gęstość drażni...
Kolejnym kosmetykiem wartym spróbowania jest cień w kremie z nowej, matowej serii Maybelline Color Tattoo Creamy Mattes. Ja mam akurat kolor 91 creme de rose i dla mnie to idealny kolor bazowy. Świetnie maskuje nierówny koloryt powieki i czepnąć mogę się jedynie trwałości. Poprawkę biorę oczywiście na fakt, że moje powieki to straszne tłuciochy i jeśli macie z takimi problem, to nie spodziewajcie się, że cień zostanie na powiece od rana do wieczora.
Kolejnym kosmetykiem wartym spróbowania jest cień w kremie z nowej, matowej serii Maybelline Color Tattoo Creamy Mattes. Ja mam akurat kolor 91 creme de rose i dla mnie to idealny kolor bazowy. Świetnie maskuje nierówny koloryt powieki i czepnąć mogę się jedynie trwałości. Poprawkę biorę oczywiście na fakt, że moje powieki to straszne tłuciochy i jeśli macie z takimi problem, to nie spodziewajcie się, że cień zostanie na powiece od rana do wieczora.
Zostając w szafie Maybelline śmiało wyciągam rękę po kosmetyki do brwi. Kredka z cieniem BROWsatin oraz żel do brwi BROWdrama sprawdzają się u mnie świetnie. Dobrą trwałość kredki, która jest dość woskowa i już sama w sobie 'trzyma' włoski (jeśli macie tak liche jak ja) doprawiam jeszcze żelem, który utrwala efekt zarówno koloru, jak i kształtu. Lubię go również łączyć z pudrem do brwi Golden Rose w kolorze 104, ale to już historia na inny post.
Trzeci rzut promocji -49% obejmuje pudry, podkłady, róże, bronzery oraz korektory i trwa od 14 do 20 listopada. Tutaj z mojej strony nic mądrego nie usłyszycie, bo podkładu praktycznie nie używam. Mam krem BB z serii HYPOAllergenic Bell, ale cud nad Wisłą to z pewnością nie jest... Sięgam po niego rzadko i przekonać się nie mogę. Mam też korektor Bell BB Cream i tutaj historia wygląda podobnie. Niby bym coś chciała, ale moja mieszana, mocno przetłuszczająca się skóra niewiele kosmetyków kolorowych toleruje. Pozostaje więc pomarzyć o zakupach i przypomnieć Wam o świetnym, matującym pudrze Rimmel Stay Matte. Miałam kilka opakowań i chętnie kupię następne. W kwestii różu mam na oku tylko jedną sierotkę i jest nią Max Factor Creme Puff w kolorze nude mauve. Oglądam, oglądam i nie wiem sama czy kupić, czy nie. Jakieś rady? :)
Jak widzicie nie jestem najbardziej pomocną osobą w sieci, jeśli na drogeryjnych promocjach miałyście plan poszaleć. Ale przedstawiłam Wam kosmetyki, które lubię i po które chętnie sięgam. Pojawiło się też kilka takich, po które chętnie sięgnę, jeśli poczuję przypływ zakupowej weny :) Pozostaje mi życzyć Wam owocnych łowów i samych odpowiedzialnych klientek, które nie będą maczać paluchów w każdym słoiczku!
pozdrawiam
Adrianna