Lubię owocowe balsamy z The Body Shopu, a lubię je jeszcze bardziej, kiedy są w promocji :) 
I tak też kupiłam arbuzowy balsam do ciała.




Opakowanie: balsam zamknięty jest w charakterystycznej dla kosmetyków TBS, pękatej buteleczce z twardego plastiku. 
Świetnie sprawdza się ona przy tonikach, niestety gorzej przy balsamach czy żelach pod prysznic. 
Plastik jest tak twardy, że o wyciśnięciu pozostałości kosmetyku nie ma mowy... 
Tutaj z pomocą przychodzi pompka (nie widziałam wersji z pompką w sklepie), którą przełożyłam z poprzedniego balsamu.
 Dzięki niej można wybrać praktycznie całą zawartość butelki bez gimnastyki z wydłubywaniem resztek.





Konsystencja balsamu jest lekka, można powiedzieć, że wodnista.
Dobrze się rozprowadza i wchłania, balsam nie zostawia tłustego filmu na skórze.
Bardzo lubię używać balsamów TBS latem, kiedy nie mam ochoty na ciężkie, lepiące masła czy mleczka.
Jeśli chodzi o wydajność, to przy takiej konsystencji jest bardzo dobra. 




I ważny aspekt - zapach!
Bardzo świeży, nie przesłodzony i pobudzający - grejpfrutowi czy cytrynie nie dorówna, ale jest równie przyjemny.
Na skórze nie zostaje długo, ale podczas smarowania można się nim porządnie "najeść" :) 
Działanie jak najbardziej na plus - nawilża i o to przede wszystkim chodzi.
Z mocno przesuszoną skórą, potrzebującą bogatszej konsystencji sobie nie poradzi, ale ze skórą normalną jak najbardziej. 
Zimą jest dla mnie trochę za słaby, ale przy codziennym używaniu daje wystarczające efekty. 
I aspekt często blokujący, czyli cena.
Ja swoją buteleczkę kupiłam w promocji za 12zł za 250ml, przy okazji jakiejś sezonowej wyprzedaży.
Nie wiem ile ten balsam kosztuje w cenie regularnej, ale ceny balsamów dochodzą do 39zł... Więc to trochę sporo.


 Lubicie balsamy TBS, a może wolicie coś bardziej treściwego?
Jakie są Wasze ulubione zapachy w tym sklepie? Znajdę tu miłośniczki satsumy :P
pozdrawiam, A




3 Comments

  1. Mój ulubiony zapach to kokos:D

    OdpowiedzUsuń
  2. Chyba nie sięgnę po ten produkt. Nawet gdyby był w przecenie (znając życie i tak bym na nią nie trafiła). Wolę ciut mocniejsze preparaty - właśnie masła, o których wspomniałaś ;)

    Pozdrawiam
    Naćka

    OdpowiedzUsuń

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.