Mam duże zaległości na blogu, a część z tych zaległości stanowią recenzje zużytych kosmetyków. Z pomocą przychodzi mi nowy post - przegląd denka. Postaram się po każdych zużyciach zamieszczać post, w którym opowiem Wam o ciekawszych produktach, które mialam okazję używać w minionym miesiącu. Mam nadzieję, że pomysł się przyjmnie, a ja nadrobię nieco zaległości. Czas zupełnie mi ostatnio nie sprzyja. A teraz zapraszam Was na moją pierwszą siódemkę :) 


Mincer, olejek marula
Tyle się o nim naczytałam, że byłam prawie pewna sukcesu. Świetnie działa, szczególnie przy cerze tłustej/trądzikowej. I co? A no guzik. Tak samo jak inne olejki przetłuszczał moją skórę, do tego rozdziawiając najmniejsze nawet pory... Nie takiego efektu się spodziewałam :( Dodając do tego fakt, że od czasu do czasu coś mi po nim wyskoczyło i dużo lepiej sprawdzał się stosowany jako dodatek do glinek - powrotu nie będzie. Ale nie zrażam się jeszcze do olejków i nadal mam ochotę na serum z Bielendy. 
.
Balea, olejek pod prysznic
Do ciała używam od czasu do czasu, bo zapach mocno zniechęca, ale... znalazł u mnie nieco inne zastosowanie, w którym spełnia się idealnie :) Używam go zamiast żelu/pianki do golenia. Nogi są gładkie, nie zacinam się, a przede wszystkim nie mam suchych krostek po wszystkim. Ekstra. Kolejny do przetestowania jest olejek Nivea, mam nadzieję, że o nieco przyjemniejszym zapachu.

The Body Shop, masełko do ciała glazed apple
Jedno słowo powinno opisać wiele - TĘSKNIŁAM! Od kiedy zlikwidowali TBS w Bydgoszczy tęsknię za masłami do ciała, zapachami i w ogóle sklepem. Masełko świąteczne o przyjemnym zapachu karmelizowanego jabłka przypadło mi do gustu zarówno stopniem nawilżenia, jak i ogromną przyjemnością płynącą z używania. Może latem skuszę się na cytrynowy balsam - to był mój pierwszy kosmetyk TBS (N. pamiętasz?) i mam do niego mały sentyment.


Gosh, tusz do rzęs 'kocie oczy'
UWIELBIAM! Coś jeszcze trzeba dodać? Pięknie rozczesuje rzęsy, delikatnie je pogrubia i wydłuża. Do tego trzyma się cały dzień, nie kruszy i nie daje efektu pandy. Gdyby jeszcze cena chciała być odrobinę niższa, byłoby idealnie (cena regularna to ok. 50zł, dostępność też nie powala). Aktualnie w lichym zastępstwie używam tuszu Eveline Volumix Fiberlast. Według producenta jest to maskara pogrubiająca, rozdzielająca i podkręcająca rzęsy. Pierwsze użycia zmotywowały mnie do próby 'podsuszenia' kosmetyku, który już jest nieco lepszy. Ale do Gosha niestety dużo mu brakuje... Przede wszystkim nie trzyma podkręcenia, nie jest tak bezproblemowy w obsłudze i lubi skleić rzęsy. Może z czasem się wyrobi, ale póki co tęsknię za kocim okiem :) A najlepsze jest to, że nie mam zdjęć... Zniknęły razem z końcem żywota mojej karty do aparatu... 

Blistex, balsam do ust classic
Zasługuje na miano naustnego wybawcy :) Świetnie nawilża i pielęgnuje, a przede wszystkim chroni nasze usta przed niesprzyjającą pogodą. Jako uzupełnienie domowej pielęgnacji miodkiem Nuxe spisywał się świetnie. Z pewnością jeszcze wrócę do wersji klasycznej, bo żadna dotąd testowana nie dawała mi tak dobrych efektów. Teraz używam naprzemiennie nowości od Maybelline czyli Baby Lips z serii Dr Rescue (mam wersję z mentolem) oraz mikołajowej pomadki ochronnej Caudalie. Obie są przyjemne, z przewagą dla tej drugiej.


Seboradin, FitoCell szampon i maska z komórkami macierzystymi
FitoCell to kuracja z roślinnymi komórkami macierzystymi, które stymulują odrost włosów. Przeznaczona jest do każdego rodzaju włosów, szczególnie słabych, cienkich, skłonnych do wypadania i  przerzedzonych. Tyle od producenta. U mnie ta seria sprawdziła się naprawdę świetnie, chętnie kiedyś powtórzyłabym kurację, gdyby koszt szamponu i maski nie wynosił 40zł za butelkę. Tym bardziej jestem wdzięczna Kasi za możliwość wypróbowania :) Ogromnym plusem używania tego zestawu był fakt, że skóra mojej głowy naprawdę się uspokoiła - nie było ani łupieżu, ani przetłuszczania. Skóra była poprostu normalna. A włosy? Oj, z włosami było jeszcze lepiej! Masowe wypadanie widocznie zmalało, a przede wszystkim zauważyłam wysyp nowych włosków oraz ich szybszy wzrost. Włosy po użyciu szamponu były nieco splątane i szorstkie, ale maska (bardziej konsystencji odżywki) działała cuda. Wygładzała włosy nie obciążając ich - były miękkie, gładkie, delikatne, wyglądały zdrowo. Efekty utrzymują się do dnia dzisiejszego. Jeżeli macie problemy z wypadającymi włosami, warto spróbować. O szamponie i masce więcej przeczytacie tutaj i tutaj

Isana Med, szampon przeciwłupieżowy
Od czasu do czasu, kiedy wysuszą moją skórę szampony podobne do rewitalizującego od Agafii (zapach kostki do wc i jeszcze podrażnia skalp), pojawia się na mojej głowie łupież. Jeśli jest beznadziejnie sięgam po Nizoral, ale jeśli sytuacja jest do opanowania, wybieram coś z drogeryjnej półki. Do szamponu Isana przekonała mnie cena (2,99zł w promocji) i dobre wspomnienia związane z wersją mocznikową. Nie zawiodłam się - szampon oczyścił moją skórę z białej łuski i zrównoważył pracę gruczołów. Jeśli będę miała taką potrzebę, na pewno do niego wrócę, zanim sięgnę po coś mocniejszego.

Gdybym miała wybrać topową trójkę, zaliczyłabym do niej tusz Gosh, zestaw Seboradin i balsam Blistex. A Wy znacie moich zużytków? Miałyście okazję ich używać? 

pozdrawiam, A


62 Comments

  1. Olejek z Nivea to mój absolutny ulubieniec! Jak zobaczyłam że był po dyszku z hakiem w Super Pharm to wzięłam na zapas:)) polecam! Zapach i owszem mógłby być lepszy, co i moja siostra powiedziała, ale dla mnie jest super! Polecam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Do tej pory świetnie używało mi się żeli Nivea z perełkami olejku i chętnie do nich wracam :) Olejek również gdzieś się w łazience przewijał, ale nie pamiętam zbyt dokładnie, jak się u mnie sprawdzał. Mam nadzieję, że będzie równie dobry (albo lepszy) niż Balea :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie wiem jak Balea, bo z tej firmy niczego nie chcę już, ale Nivea olejek polecam!

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam u innych właśnie, że ten olejek z Balea strasznie śmierdzi rybą i podobno już ten z Isany pachnie lepiej :P Ja ostatnio też znalazłam identyczne zastosowanie olejku jako produktu do golenia, ale mój olejek jest akurat do masażu;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Uuu, a czemu nie chcesz już nic z Balei? Ja kuszę się najczęściej na żele pod prysznic, bo świetnie pachną :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Zapach jest faktycznie... trudny :D Ale nogi są daleko od nosa, można przeżyć. Z innymi olejkami jeszcze nie próbowałam, bo nie przepadam za tym uczuciem na skórze. Ale te prysznicowe są w sam raz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nadal z olejkami do twarzy walczę i próbuję. Do maruli dodałam trochę z pestek malin, żeby bardziej nawilżał, ale to niewiele dało...

    OdpowiedzUsuń
  8. U mnie olejki do twarzy tez niezbyt sie sprawdzają:/ olejek Balea tez mnie obrzydzal zapachem, a fuj;) masełka TBS bardzo lubie, to tez miałam;) a nie wiedziałam, ze jest cytrynowe. U mnie tez zlikwidowali :/

    OdpowiedzUsuń
  9. Ale grunt, że Ty jesteś zadowolona:)) wpadaj też do mnie na bloga:))
    zapraszam i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja właśnie kończę wychwalany olejek Evree i taki średni, bez zachwytów..

    OdpowiedzUsuń
  11. Też się nad nimi zastanawiałam, ale wszystko w swoim czasie :) Skoro kremy działają, to czasami ciężko mi się przekonać do próbowania niepewnych nowości. Ale... ciekawość to pierwszy stopień do zakupu :D

    OdpowiedzUsuń
  12. O myślę, że ten tusz z Gosha mógłby się u mnie sprawdzić bo moja ukochana maskara z Lovely ma dokładnie taką samą szczoteczkę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Misze kupic tusz z Gosha:))) na olej marula mialam ochote, teraz to juz nie wiem:(

    OdpowiedzUsuń
  14. Olej marula chodzi za mną juz długi długi czas ;) ejek Bslea tez musi byc świetny ;)

    OdpowiedzUsuń
  15. ten olejek z Balea mi nie podszedł. O maskarze Gosh już mi pisałaś :) A seria Seboradin czeka na swój czas :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Szkoda, że olejek marula się nie spisał, bo również mnie kusi, a wciąż ciężko go dostać. Gdzie kupiłaś?
    Ja jednak bym poużywała może dłużej bo jeśli chodzi o oleje to trzeba dużo cierpliwości i wytrwałości bo zazwyczaj najpierw pogarszają cerę :( a może ten rodzaj akurat nie służy Twojej cerze?!

    Tusz Gosh miałam, szczoteczka świeca, uwielbiam tego typu szczoteczki i w tym kształcie tak trwałość

    u mnie się nie spisała, kruszył się... a tego nie znoszę. Cena wysoka.. a teraz mam z taką samą szczoteczką Lovely i powiem szczerze, że jakoś dużo lepsza niż Gosh, niemalże się nie kruszy ;)

    http://najlepszerecenzjekosmetyczne.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. +szczoteczka świetna ;) miało być...

    OdpowiedzUsuń
  18. Stosujesz olejki na suchą skórę czy dobrze zwilżoną? Stosowanie na suchą skórę natłuszcza ją, a na zwilżoną nawilża i odżywia :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Jako dodatku do glinek? :) U mnie to się sprawdza, szczególnie z olejkiem arganowym.

    OdpowiedzUsuń
  20. o olejku do stosowania tak jak Ty nie pomyślałam

    OdpowiedzUsuń
  21. Olejki stosuję na cerę przetartą hydrolatem lub zwilżoną wodą termalną. Czasami też mieszałam olejek z kremem, ale za każdym razem efekt był podobny.

    OdpowiedzUsuń
  22. Zazwyczaj takie perełki znajduję w Sekrecie Urody :) Tutaj możesz sprawdzić, czy jest w Twoim mieście:
    http://sekreturody.com/naszedrogerie/siec-drogerii

    Próbowałam używać olejku na kilka sposobów, przez dłuższy okres czasu i widzę, że moja skóra różnie reaguje - raz jest paskudnie, raz lepiej. Teraz zrobię sobie przerwę, ale chciałabym wrócić do olejku arganowego.
    Nie miałam problemu z trwałością tuszu Gosh, trzymał się świetnie aż do zmycia. Lovely jeszcze nie miałam, ale chętnie spróbuję, bo wiele osób go poleca :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Olejek pachnie paskudnie, to fakt. Do ciała mi nie podpasował właśnie przez zapach, ale do golenia jest w sam raz.

    OdpowiedzUsuń
  24. Mnie olejek marula trochę rozczarował... Ale może u Ciebie sprawdzi się lepiej? :) Olejek nie jest jakimś cudem na kiju, ale całkiem nieźle radzi sobie ze skórą.

    OdpowiedzUsuń
  25. Z Isany również spróbuję, pewnie zaraz po Nivea. Ja właśnie używam olejków zamiast pianki do golenia ;)

    OdpowiedzUsuń
  26. Nie jest taki drogi, więc warto spróbować. Moja skóra ogólnie średnio reaguje na olejki, więc ciężko mi powiedzieć, jak będzie u Ciebie ;)

    OdpowiedzUsuń
  27. Lovely jeszcze przede mną, ale faktycznie - tusze mają taką samą szczoteczkę :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Skoro tak to chyba zostane przy swoim naturlanym olejku arganowym :)

    OdpowiedzUsuń
  29. Spróbuj oleju jojoba, on jest najbardziej dopasowany do skóry człowieka, a też ma właściwości przeciwtrądzikowe i reguluje wydzielanie sebum :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Super, dziękuję za polecenie :)

    OdpowiedzUsuń
  31. Jeśli Ci pasuje, to tylko pozazdrościć :)

    OdpowiedzUsuń
  32. Kurcze, a o olejku Marula to jeszcze nie słyszałam O.O :)

    OdpowiedzUsuń
  33. To musze się mu lepiej przyjrzeć :)

    OdpowiedzUsuń
  34. Klaudia Jaroszewska4 lutego 2015 22:55

    chętnie wypróbowałabym ten olejek do kąpieli, nawet jeśli miałby służyć do golenia nóg :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Jak ja uwielbiam te wszystkie produkty z komórkami macierzystymi <3 cos cudownego najchętniej zabilabym wszystkich producentów za wprowadzanie w błąd konsumentów :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Zapach na pewno nie nadaje się na relaksującą kąpiel, ale do golenia nóg jest świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Gosh, tusz do rzęs 'kocie oczy' mrrr brzmi interesująco ;) lubię takie szczoteczki niestety do gosha nie mam u siebie dostępu.



    Mój narzeczony ostatnio dostał łupieżu po eksperymentach z nowymi specyfikami do włosów Isana Med może być tym czego potrzebuje, rozejrzę się za nim przy jutrzejszych/ dzisiejszych ( ło ho już 4 ;D) zakupach.


    Pozdrawiam, dzięki za odwiedzenie bloga i wzięcia udziału w moim rozdaniu :)

    OdpowiedzUsuń
  38. Muszę kiedyś wypróbować ten balsam Blistex :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Nie miałam jeszcze żadnego z tych kosmetyków, ale jest tu kilka takich, które chętnie bym wypróbowała :)

    OdpowiedzUsuń
  40. Mam nadzieję, że jak już na siebie traficie - będziesz zadowolona :)

    OdpowiedzUsuń
  41. U mnie jest tylko w jednym miejscu - drogerii Sekret Urody :) Mają tam całą szafę Gosha i dość częste promocje.
    Mam nadzieję, że szampon się u niego sprawdzi :) Ja też czasami poeksperymentuje, a potem się ratuje... :D
    Będę wpadać częściej!

    OdpowiedzUsuń
  42. Też często kupuję sobie takie niby cudeńka jak ten olejek, a później okazują się taki bublami ;/

    OdpowiedzUsuń
  43. Ja już za nim tęsknię, ale teraz mam dwa balsamy do ust i zanim je zużyję, trochę potrwa :)

    OdpowiedzUsuń
  44. A to tak xd a ludzie wierzą, ze to te komórki macierzyste tak działają. Wtedy mam ochotę napisać, ze równie dobrze wsadz swoja skórę do kremu przecież to tez martwe komórki. A jaka jest różnica miedzy martwa komórka, a martwa komórka macierzysta? Xd

    OdpowiedzUsuń
  45. Sekrety Naszego Piękna7 lutego 2015 13:59

    Zaciekawił mnie ten duet Seboradin :)

    OdpowiedzUsuń
  46. również bardzo żałuję, że w Poznaniu nie ma sklepu TBS, lubię ich masła:)

    OdpowiedzUsuń
  47. Swego czasu byłam bardzo napalona na olej Marula, nadal mam ochotę go wypróbować, ale na pewno wybiorę czysty, beż żadnych dodatków, bo one właśnie zazwyczaj mi nie służą. Może u Ciebie to też efekt dodatkowych emolientów, które siedzą w składzie ?

    OdpowiedzUsuń
  48. Karmelizowane jabłko brzmi przepysznie! Z TBS miałam jedno masło, jagodowe (albo borówkowe) i było bardzo przyjemne! Choć dla mnie typowo na zimę, bo było dośc bogate :)

    OdpowiedzUsuń
  49. Mam ochotę na olejek marula, ale zamówię go na e-naturalne. Blistex bardzo lubię, działa na moje udręczona usta :) Zostaję na dłużej i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  50. Być może, wcześniej nie zwróciłam na to uwagi. Dzięki :) Może następnym razem wybiorę coś bardziej 'czystego' i zadziała. No i czekam na Twoje zdanie na temat Maruli :)

    OdpowiedzUsuń
  51. Miałam już inną linię Seboradin, ale to do tej chętnie wrócę :)

    OdpowiedzUsuń
  52. Niestety nie da się tego przewidzieć... Ale życzę Ci jak najmniej takich kosmetycznych rozczarowań :)

    OdpowiedzUsuń
  53. U mnie też te konsystencje są idealnym rozwiązaniem na zimowy czas :) Chociaż masła z linii orzechowej są moim zdaniem jeszcze cięższe...

    OdpowiedzUsuń
  54. Jeszcze cięższe? To nie wiem czy bym polubiła, bo ta jagódka była już dość konkretna :)

    OdpowiedzUsuń
  55. Takie odnoszę wrażenie, że owocowe są mimo wszystko lżejsze - miałam kilka różnych i były podobne. Orzechowe za to dużo lepiej - według mnie - nawilżają :) Kiedy miałam problemy ze skórą zimą chętnie sięgałam po wersję z orzechem brazylijskim.

    OdpowiedzUsuń
  56. Nie mogę odszukać Twojego bloga - dodaj adres do Disqasa, będzie łatwiej ;)

    OdpowiedzUsuń
  57. Dla mnie już jagódka była mocno zimowa, a nawilżenie w pełni satysfakcjonujące. Jednak będę o tym orzeszku pamiętać! :)

    OdpowiedzUsuń
  58. Blonde Chemist18 lutego 2015 18:31

    Masełko TBS jeszcze mam i oszczędzam jak mogę bo bardzo je polubiłam :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Zapach naprawdę świetny :) Na początku nie podchodziłam do niego zbyt optymistycznie, bo weszło do oferty zamiast mojego ulubionego imbiru, ale w sumie można mu to wybaczyć.

    OdpowiedzUsuń

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.