Są niestety takie produkty, które skutecznie zniechęcają mnie do ponownego zaprzyjaźnienia się z marką. I tak własnie jest z firmą Green Pharmacy, która najpierw zniechęciła mnie odżywką i szamponem do włosów (już dawno temu, zaraz po ukazaniu się na półkach drogeryjnych), potem dobiła scrubem do stóp, o którym dziś postaram się coś konstruktywnego napisać. Ostatnio plusuje dzięki olejkowi do masażu, ale o tym na pewno będzie później :)

A więc przed Wami: koszmarny scrub do stóp z olejkami jodły i moreli.


zapewnienia producenta i skład:



Opakowanie: bardzo miękka, plastikowa tuba i standardowa zakrętka. Wygodne o tyle, o ile chcemy zużyć kosmetyk do ostatniej kropli - uwierzcie, nie warto!
Konsystencja: rzadka, kremowa papka z niewielką ilością ścierających drobinek w różnych rozmiarach. Nawet na zdjęciach widać, jaki ten scrub jest beznadziejnie rzadki - ucieka między palcami i pod prysznicem nie ma szans na użycie. Można się pokusić o używanie na suchych stopach - wtedy jeszcze można zauważyć jakikolwiek efekt. 


Wydajność: Przy tak rzadkiej konsystencji i niewielkiej ilości drobinek - żadna... 
Zapach: standardowy dla kosmetyków do stóp, mocno mentolowy. W przypadku tego peelingu podszyty choinką, ale taką odświeżającą powietrze w aucie. Chyba nie jestem w stanie powiedzieć nic dobrego.
Działanie: no właśnie, czego oczekujecie od scrubu do stóp? Złuszczenia naskórka, wygładzenia skóry i jej zmiękczenia. Taki masaż powinien odprężyć stopy i przygotować je do dalszego kremowania itd. A w przypadku scrubu Green Pharmacy mam jedno silnie, dominujące uczucie - irytację! Drobinek jest tak niewiele, że starcie naskórka nie wchodzi w grę. Masaż jest za delikatny, chyba że macie stópki jak niemowlak - serdecznie zazdroszczę - bez odcisków, zgrubień itp. Kosmetyk jest za rzadki i więcej ląduje w misce/wannie niż na stopach. 
Cena: na szczęście kupiłam go w promocji za niecałe 5zł, chociaż cena regularna to niewiele ponad 5zł.

Jednym słowem - totalny BUBEL! Nie wiem, jakim cudem udało mi się go zużyć, ale pewnie pomocna była ta beznadziejna konsystencja. Ja po produkty do stóp tej firmy na pewno już nie sięgnę, miałam krem i był równie słaby. Kusi mnie jeszcze peeling do ciała i masło zachwalane na blogach, ale póki co mam swoją zużyciową kolejkę. Może kiedyś, w chwili zaćmienia umysłu się skuszę.

Aktualnie zużywam cukrowy peeling do stóp z Palomy i jestem bardzo zadowolona. Na pewno jeszcze o nim usłyszycie :)

Trafiłyście na podobne buble Green Pharmacy? A może macie wśród produktów tej marki swoich ulubieńców? Czekam na komentarze.

pozdrawiam, A



11 Comments

  1. Będę go omijać szerokim łukiem, dzięki za post
    Dołączam do grona obserwatorów jak chcesz się odwzajemnić zapraszam do mnie w wolnym czasie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja stosowałam olejek łopianowy do włosów. Nie wiem czy to moja niezdarność ale nie mogłam po nim domyć włosów, mimo że użyłam szamponu oczyszczającego. Użyłam może trzy razy i zrezygnowałam bo nie mam cierpliwości do takich kosmetyków.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tego olejku wspomnianego już nie używam ale zaczęłam stosować arganowy. Wmasowuję go tylko od połowy włosów w najbardziej zniszczone partie. Rano na suche włosy nakładam szampon i z niewielka ilością wody myję. Następnie normalne dwukrotne mycie i jest ok;)

      Usuń
  3. Nie probowalam nic z Green Pharmacy, no i chyba bede ich unikac... :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja lubię ten z Palomy i nie chcę zmieniać:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziękuję Ci za odwiedziny u mnie i wiele komentarzy :) dodaję do obserwowanych, bo spodobało mi się u Ciebei :) pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  6. Jedyną rzeczą jaką mam od GF jest olejek łopianowy do włosów :)

    A taką niechęć do marki to mam konkretniej do 3 :) Może kiedyś opisze o tym na blogu ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Znam markę jedynie z kosmetyków do włosów, też wcale nie rewelacyjnych. A tu proszę kolejny niezbyt udany produkt...

    OdpowiedzUsuń
  8. A miaąłm nadzieje ,zę będzie fajny i że go zakupie bo skład bardzo mnie zaciekawił :)

    OdpowiedzUsuń
  9. nie miałam nigdy tych kosmetyków...i widzę, że nie mam co żałować:)

    OdpowiedzUsuń

chętnie odpowiem na Twoje pytanie :)

Obsługiwane przez usługę Blogger.