Kolejna porcja mini-recenzji wyciągnięta z dna folderu ze zdjęciami :) Mam nadzieję, że kiedyś uda mi się tam zrobić porządek i pokażę Wam wszystko, co do tej pory zostało pominięte. Zapraszam na krótki post o rosyjsko-polskiej kooperacji w pielęgnacji, czyli glicerynowym mydełku Organique, szamponie stymulującym wzrost włosów oraz masce z efektem laminowania Love2MIX Organic. Zapraszam. 


Organique, glicerynowe mydełko poprawiające nastrój nie tylko kształtem.
Nie jestem miłośniczką mydeł, a w zasadzie mogę powiedzieć, że nie byłam. Mydełko z Organique było naprawdę przyjemną odmianą od codziennych żeli pod prysznic. Dobrze się pieniło na gąbce, pięknie pachniało (nie wiem do czego ten zapach porównać, ale kojarzy mi się z soczystymi cukierkami owocowymi - nie jest to jednak zapach przesłodzony). Kostka nie wysuszała tak mocno skóry, jak się tego obawiałam. Po zmyciu wodą czułam lekkie ściągnięcie, ale było ono spowodowane porządnym oczyszczeniem, a nie wysuszeniem. Lekki balsam doprowadził skórę do ładu :) Chętnie wrócę do Organique po jakieś mydełko, bo wybór mają ogromny! Cenowo ciężko mi powiedzieć, ale wydaje mi się, że w granicach 15zł za kostkę (mydła są na wagę). 

Love2MIX Organic, intensywny szampon stymulujący wzrost włosów.
Według producenta szampon ma zapobiegać wypadaniu włosów oraz stymulować ich wzrost. Dodatkowo posiada właściwości regenerujące i odżywcze. Olejek pomarańczowy ma za zadanie oczyszczać włosy oraz skórę głowy, jak i wzmacniać cebulki włosowe, stymulować ich wzrost. Drugim składnikiem aktywnym jest ekstrakt z papryczki chili, który poprawia krążenie krwi w skórze głowy, wpływając tym samym na zmniejszenie wypadania. Takie zapewnienia podziałały i spodziewałam się efektów, których niestety nie było... Szampon oczyszczał włosy na wysokim poziomie - dobrze domywał oleje i wszelkie zanieczyszczenia, chwilami aż za mocno, Nie polecałabym go do codziennego mycia delikatnej skóry głowy. Tak agresywne działanie nie podziałało na moje włosy motywująco do wzrostu, raczej do obronnego wydzielania zwiększonej ilości sebum... No cóż, kolejny średniak. Konsystencja typowo żelowa, dość lejąca, nieźle się pienił. Sprawdźcie jednak zapach przed kupnem, bo nie każdemu się spodoba :) Za swoją butlę w grudziądzkim Sekrecie Urody na Toruńskiej zapłaciłam niecałe 14zł/360ml.

Love2MIX Organic, regenerująca maska do włosów uszkodzonych z efektem laminowania.
Składnikiem aktywnym jest organiczny olejek awokado i ekstrakt z mango, mające działanie odżywcze i regenerujace. Maska ma za zadanie przede wszystkim wygładzić zniszczoną powierzchnię włosa, przywracając jej blask. Włos pokryty warstwą dającą efekt laminowania, łatwiej się rozczesuje i wygląda zdrowiej. Efektem jaki dała maska chwaliłam się Wam na Instagramie (włosy miały piękny, naturalny skręt i wyglądały jak nowo-narodzone), ale niestety te efekty szybko minęły. Tylko pierwsze 2-3 użycia były dla moich włosów udane, później maska obciążała włosy, nie wspominając o skórze głowy. Na 'stanie' mam jeszcze jedną maskę, którą zużyję, ale to będzie koniec mojej przygody z bardziej skoncentrowanymi kosmetykami. Wydaje mi się, że moje włosy takich dobroci nie potrzebują, więc nie będę ich więcej testować, Zwykła odżywka do spłukiwania przy każdym myciu wystarcza ;) Cena maski to ok. 20zł/200ml. 

Do powyższej trójki na pewno nie wrócę, ale chętnie sprawdzę działanie, 
a przede wszystkim zapachy innych mydełek Organique :) 
Macie z nimi jakieś doświadczenie? Coś szczególnie polecacie?

pozdrawiam, A



Z marką Seboradin mijałam się skutecznie do dnia, w którym to Blondregeneracja obdarowała mnie zestawem jasne włosy :) Zestaw składa się z lotionu, szamponu i balsamu do włosów łamliwych, osłabionych i normalnych (zdrowych). Głównym składnikiem tej serii jest rumianek oraz nafta kosmetyczna w towarzystwie naturalnych ekstraktów roślinnych. Pierwszym zarzutem, z jakim spotyka się linia jest zapach - mocno mydlany, trochę roślinny, ogólnie mówiąc trudny. Może porządnie zniechęcić do używania, chociaż mi akurat nie przeszkadzał. Opakowania kosmetyków są wygodne, nie ma problemów z ich porcjowaniem. Ceny - jak na Seboradin całkiem niezłe. Tyle w kwestii technicznej, a poszczególne kosmetyki sprawdziły się u mnie bardzo różnie, więc zapraszam do czytania :)


Lotion Seboradin Jasne Włosy
Efektypierwsze widoczne po 2-3 tygodniach, wzmocnienie cebulek włosów, zapobieganie wypadaniu włosów, włosy zregenerowane, nawilżone, odżywione i lśniące, wzmocnienie koloru jasnych włosów i utrzymanie ich blasku, działanie łagodzące.

Niestety nie byłam w stanie sprawdzić jakie efekty przyniesie stosowanie lotionu, bo już przy pierwszym użyciu podrażnił mi skórę głowy. Pieczenie trwało dobrych kilka minut, co było bardzo nieprzyjemne. Włosy po wyschnięciu nie były obciążone, ale skóra mocno się wysuszyła. Używanie codzienne nie wchodziło w grę, więc ograniczałam się do aplikacji kosmetyku tylko po myciu włosów. Pieczenie jednak nie ustawało, więc po kilku aplikacjach odstawiłam. To już nie pierwsza wcierka na alkoholu, która mi nie pasuje. Najwidoczniej nie jest to typ kosmetyku dla mnie Więcej o lotionie przeczytacie tutaj. Aktualna cena na stronie producenta - 18,50zł/200ml. 

Szampon Seboradin Jasne Włosy
Efektypierwsze widoczne po 2-3 tygodniach, włosy zregenerowane, nawilżone, odżywione i lśniące, zapobieganie wypadaniu włosów i rozdwajaniu się końcówek, wzmocnienie koloru jasnych włosów i utrzymanie ich barwy, ochrona przed szkodliwym oddziaływaniem czynników zewnętrznych, hamowanie rozwoju wolnych rodników.

Szampon wspominam o wiele lepiej niż lotion. Dobrze oczyszczał włosy, nieźle się pienił i był wydajny. Włosy po umyciu nie były obciążone, niestety dość splątane, więc bez odżywki/balsamu się nie obejdzie. Stosowany co mycie (w moim przypadku co drugi dzień) miał skłonności do wysuszania skóry głowy, więc od czasu do czasu myłam włosy szamponem z mocznikiem Isana. Z działania byłam mimo wszystko zadowolona - włosy nie wypadały mocniej podczas mycia, co często jest u mnie zauważalne przy szamponach ziołowych. Jeśli miałabym ocenić działanie zapobiegające wypadaniu, to faktycznie zauważyłam poprawę :) Nie jest to na pewno zahamowanie wypadania, bo nadal tracę sporo włosów, ale po ok. 3 tygodniach używania, jak i w trakcie kuracji szamponem i balsamem, ilość włosów na dnie wanny i na szczotce zmalała. Problemu z końcówkami nie mam. Więcej o szamponie przeczytacie tutaj. Aktualna cena na stronie producenta - 18,50zł/200ml. 

Balsam Seboradin Jasne Włosy
Efektypierwsze widoczne po 2-3 tygodniach, włosy zregenerowane, nawilżone, odżywione i lśniące, łatwe rozczesywanie, blask i naturalna sprężystość, włosy są gładkie i miękkie, zapobieganie wypadaniu włosów i rozdwajaniu się końcówek, wzmocnienie koloru jasnych włosów i utrzymanie ich barwy, ochrona przed szkodliwym oddziaływaniem czynników zewnętrznych, odbudowa zniszczonej struktury włosów.

Ciężko mi ocenić ten balsam, bo z jednej strony ładnie nabłyszczał włosy, ułatwiał rozczesywanie i wygładzał - włosy były miękkie i przyjemne w dotyku. Z drugiej strony był to efekt krótkotrwały. Po pierwszym dniu 'marniały' - stawały się matowe i mocno się puszyły, niezależnie czy stosowałam kosmetyk na długości włosów, czy od samej skóry głowy. Balsam nie robi szkód, ale jego pozytywne działanie jest bardzo przeciętne. Biorąc pod uwagę cenę, można znaleźć coś innego.  Więcej o balsamie przeczytacie tutaj. Aktualna cena na stronie producenta - 18,50zł/200ml.

Podsumowując: działanie całej serii oceniam na mocną trójkę, bez cudów na głowie. Plusem jest na pewno ograniczone wypadanie włosów, ale może mieć na to również wpływ suplementacja. Powrotów nie planuję, bo do mojej kosmetyczki właśnie zawitała inna seria tej firmy, tym razem FitoCell z komórkami macierzystymi. Dzięki wygranej u Kasi mam okazję przetestować maskę oraz szampon o działaniu stymulującym odrost włosów. O efektach oczywiście Was poinformuję, a Kasi raz jeszcze dziękuję :) 

Używacie kosmetyków Seboradin? Znajdujecie wśród nich swoich włosowych ulubieńców?

pozdrawiam, A



Gdybym była uwodzicielskim wampirem, codziennie nosiłabym ten lakier na paznokciach :D Niestety patrząc w lustro widzę raczej niegroźnego pączka, który od czasu do czasu lubi nosić fajny pazur. Dlatego Orly w kolorze Smolder jest dla mnie lakierem, w którym czuję się dość wyjątkowo. A Wy, macie taki lakier?


Smolder to ciemna, burgundowa czerwień z drobinkami zatopionymi w ciemniejszej bazie, które pięknie wzbogacają efekt na paznokciach :) Można malować jedną warstwą, ale to druga dodaje lakierowi prawdziwej mocy i głębi, której nie widziałam w żadnym innym lakierze. Długo szukałam takiego własnie odcienia i w przeciągu dwóch lat przez moje lakierowego pudełko przewinęło się ok. 20 buteleczek. Z czasem została jedna, jedyna i nie żałuję. Orly wygląda cudownie zarówno na co dzień, jak i na większe wyjścia. Nie jest to według mnie kolor letni, raczej jesienno-zimowy, ale do odważnych świat należy! Nakłada się dobrze, nie rozlewa po skórkach, nie odbarwia ich przy zmywaniu. Pięknie błyszczy zarówno z topem, jak i samodzielnie. Świetnie wygląda ze złotymi i srebrnymi dodatkami w świątecznych stylizacjach, na które serdecznie go Wam polecam :)

Lubicie takie winne odcienie czerwieni? Podzielcie się swoim ulubieńcem.

pozdrawiam, A



Kiedyś w końcu mi się uda i na pewno Was o tym fakcie powiadomię. A będzie to dzień, a w sumie miesiąc, w którym zużyję dużo więcej kosmetyków, niż kupię! :D Niestety, to jeszcze nie dziś, spokojnie. Serdecznie zapraszam na post, w którym dowiecie się m.in., że jesień to dla mnie czas, kiedy poprostu 'wciągam nosem' wszelkie pomadki ochronne do ust... Oprócz 3 kosmetyków z tej kategorii, udało mi się umieścić w koszu jeszcze kilka innych butli, z czego bardzo się cieszę. No to hop!

*kosmetyki, które przybyły - 15
*kosmetyki, które zużyłam - 16
*kosmetyki, które z jakiegoś powodu poszły w świat - 1




1. WŁOSY
a) oczyszczanie
- Planeta Organica, szampon turecki hammam
- Planeta Organica, szampon fiński
- Babuszka Agafia, szampon rewitalizujący 
- Isana, szampon do włosów z mocznikiem 5%
Biały Jeleń, hipoalergiczny szampon do włosów z octem jabłkowym 
b) pielęgnacja
- Planeta Organica, marokański balsam do wszystkich rodzajów włosów
- Planeta Organica, ajuwerdyjska złota maska 'gęstość i wzrost włosów'
c) kosmetyki dodatkowe
- Marion, olejek orientalny - odżywianie macadamia & ylang-ylang
- Khadi, olejek stymulujący wzrost włosów

2. TWARZ
a) oczyszczanie 
La Roche Posay, żel do twarzy Effaclar, oczyszczający żel do skóry tłustej i wrażliwej 400ml
La Roche Posay, żel do twarzy Effaclar, oczyszczający żel do skóry tłustej i wrażliwej 200ml
- Mydło z Aleppo 12% oleju laurowego
- Pharmaceris T, bakteriostatyczny płyn oczyszczający
Garnier, płyn micelarny 3w1
b) pielęgnacja podstawowa
- La Roche Posay, Effaclar Duo +, krem zwalczający niedoskonałości
- Baikal Herbals, oczyszczający krem na noc do cery tłustej i mieszanej
- Merz Special, kremowy mus do twarzy z kwasem hialuronowym
c) pielęgnacja dodatkowa
Korund
- Perfecta, peeling enzymatyczny minerały morskie i enzym z papai
- Uriage, woda termalna 
- Fitomed, płyn oczarowy do twarzy z kwiatem pomarańczy
- Organique, maseczka algowa z dynią
- Fitokosmetik, marokańska czerwona glinka wulkaniczna
- Fitokosmetik, kamczacka czarna glinka wulkaniczna - wygładzająca
Olej ze słodkich migdałów
- Mincer, olejek marula
- Purederm, plastry na nos z węglem drzewnym

3. CIAŁO
a) oczyszczanie
- Organique, pianka cukrowa mrożona herbata
- Balea, żel pod prysznic pomarańcza i wanilia
- Balea, żel pod prysznic białe kwiaty i jagody acai
- Balea, olejek pod prysznic 
Green Pharmacy, żel pod prysznic oliwki i mleko ryżowe
- Ziaja, liście zielonej oliwki, oliwkowy peeling drobnoziarnisty  
b) pielęgnacja 
- Tołpa, antycellulitowy eliksir wyszczuplający
- Alverde, masło do ciała olejek makadamia i masło shea
- Balea, krem do ciała z masłem shea
- Bielenda, intensywne serum modelujące biust 

4. DŁONIE I STOPY
a) pielęgnacja 
BeBeauty, krem oliwkowy do stóp i paznokci
- Regenerum, regenerujące serum do rąk
BeBeauty, złuszczający gruboziarnisty peeling do stóp
- Body Club, musujące tabletki do kąpieli rąk z mocznikiem 
b) manicure
- lakiery kolorowe 30 sztuk
- Delia, odżywka do paznokci
- Sally Hansen Insta Dri
- Sally Hansen, cuticle remover
- Burt's Bees, lemon butter cuticle cream

5. MAKIJAŻ
a) twarz
- Revlon, podkład Nearly Naked w kolorze 110 ivory
- Bourjois, CC cream z 3 pigmentami
- Rimmel, Stay Matte 003 peach glow
- Catrice, róż Defining Blush w kolorze 020 rose royce
- Bourjois, róż/bronzer w kolorze 85 sienne
b) oczy
- Gosh, tusz do rzęs 'kocie oczy'
- Regenerum, regeneracyjne serum do rzęs
- L'Oreal Lumi Magique korektor rozświetlający w kolorze 001 light
- Maybelline, color tattoo w kolorze permanent taupe
- Inglot, paleta cieni (9/10)
- My Secret, satin touch kohl, kredka do oczu w kolorze nude nr 19
- Essence, baza po cienie I love stage
c) usta
- L'Oreal, Color Riche Extraordinaire w kolorze 500 molto mauve
L'Oreal Balm, 318 heavenly berry
- L'Oreal Caresse, 102 mauve cherie
- Revlon, Colorburst Balm Stain, 001 honey duce
- MAC, cremesheen w kolorze hot gossip
- MAC, lustre w kolorze syroup
- Bourjois, Levres Contour 15 rose precieux
- Blistex, balsam do ust classic
Blistex, balsam do ust w słoiczku
Nivea, masełko do ust borówka
Himalaya, balsam do ust z masłam kakaowym


Poznałyście moje zakupowe grzeszki nieco wcześniej, w tym poście, więc mam nadzieję, że żużycia trochę zrównoważyły małe odstępstwa od reguły. Nie mam wyraźnych braków kosmetycznych, więc wszelkie zakupy postaram się zrobić na samym poczatku miesiąca, żeby później niczym nie rozpraszać mojego napiętego budżetu świątecznego. Ale kilka pozycji na liście 'do kupienia' się znalazło, więc może pokazanie zmobilizuje mnie do trzymania się w ryzach ;)


A jakie Wy macie plany zakupowe na grudzień? 
Zmieniacie swoją pielęgnację wraz z nadchodzącym mrozem?

pozdrawiam, A

PS. Post pisałam jeszcze przed przyjściem Mikołaja, więc płyn micelarny i balsam do ust z listy mogę skreślić! 



Tak jak w tytule posta. Szukam następcy tego cudaka...


I nie chodzi tu wcale o to, że mi się znudził. Zwyczajnie, ten lakier jest już baaaardzo stary. Kupiłam go jakieś 3 lata temu, a był to zakup z drugiej ręki. Biorąc pod uwagę, że pochodzi z limitowanej serii Retro Diva z roku 2009, ma prawo odmawiać posłuszeństwa. Ale same przyznajcie - czyż nie jest cudowny? Cudownie ciemny, głęboki fiolet, który daje na paznokciach taflę połysku dzięki wykończeniu typu shimmer (swój udział ma również Sally hansen Insta Dri, ale pod każdym topem zachowuje się podobnie). Uwielbiam nosić ten kolor szczególnie jesienią i zimą, Nakłada się idealnie, jeśli lubicie lakiery China Glaze - nie za rzadkie, nie za gęste, z dość długim, klasycznym pędzelkiem. O trwałości ciężko mi mówić, bo moje paznokcie nie kapryszą, nie odpryskują i wszelkie uszczerbki są mechaniczne. Nawet w tak zaawansowanym wieku lakier nie jest problematyczny - ma jedynie problem z całkowitym wyschnięciem i strasznie intensywnie śmierdzi. Widziałam, że podobny lakier ma w swojej ofercie Zoya (kolor Yasmeen), ale to dla mnie trochę za duży wydatek... Może znacie coś tańszego? Może jakiegoś Essiaka? Czekam na wszelkie podpowiedzi :)

Macie swoje ulubione lakiery, po których wykończeniu będziecie tęsknić? :)

pozdrawiam, A


Obsługiwane przez usługę Blogger.