Po miejscu pierwszym mojego małego pojedynku, czyli hydrożelowych płatkach z Perfecty, przyszedł czas na miejsce drugie, więc zbliżamy się do podium :)
Dziś chciałam Wam powiedzieć trochę o kolagenowych płatkach firmy L'Biotica. Mają one za zadanie przede wszystkim zderudkować cienie i obrzęki pod oczami. Zawartość lukrecji i kolagenu według zapewnień producenta eliminuje oznaki starzenia i poprawia jędrność skóry. W opkowaniu znajdziemy 3 komplety płatków pakowanych osobno, co przy cenie ok. 10zł jest bardzo opłacalne. Ja kupiłam je w drogerii Sekret Urody, ale widziałam je również w sieciówkach. Płatki jak już mówiłam są szczelnie zapakowane w srebrnej, grubszej folii. Podobnie jak Perfecta z jednej strony są żelowe, z drugiej materiałowe. Nie są specjalnie "wilgotne" i dobrze trzymają się skóry. Przyczepić mogę się do tego, że nie leżą pod okiem... Mają jakiś niewygodny kształt i nie mogłam ich dobrze umiejscowić, żeby nic mnie nie drażniło. Po 30 minutach i zdjęciu płatków, skóra pod oczami była nawilżona i gładka, delikatnie rozjaśniły się cienie. Poranna opuchlizna znacznie się zmniejszyła :) Działanie oceniam jak najbardziej pozytywnie i chętnie do płatków wrócę. Jeśli chodzi o nawilżenie, to nie było ono jednak długotrwałe... Może przy regularnym używaniu przez dłuższy czas jak zaleca producent, czyli 1-2 razy w tygodniu, okolica pod oczami przeszłaby konkretną transorfmację :) 


skład dla ciekawskich:

Jak pewnie już się domyślacie, miejsce pierwsze należy do płatków Montagne Jeunesse :) 
Ale o nich napiszę za jakiś czas. Czujecie się zachęcone do wypróbowania płatków L'Biotica?

pozdrawiam, A



Jeżeli kojarzycie ostatni denkowy top miesiąca, to pewnie pamiętacie też jak po ziemi biegały dinozaury... Wstyd, żeby tak opuścić się w regularnym postowaniu. Z lipcowego denka wybrałam 4 kosmetyki, na wspomnienie których mam całkiem miłe skojarzenia. Nie są to 'wybitniacy', bo ostatnio niewiele takich trafiam, ale... Pewnie gdybym miała okazję, dorzuciłabym ponownie całą czwórkę do koszyka :) Zapraszam na post!


Gdybym miała znaleźć drogeryjną odpowiedź na bakteriostatyczny płyn Pharmaceris, chyba byłby to kosmetyk Farmony. Seria Dermacos Anti Acne nie jest mi znana, ale antybakteryjny tonik z bioaktywnym wyciągiem z borowiny wpisał się w moje potrzeby. Jego zadaniem według producenta jest: skutecznie zwalczanie pryszczy i zapobieganie ich powstawaniu, usuwanie tłuszczu i regulacja pracy gruczołów, oczyszczenie, odświeżenie i tonizowanie oraz przywracanie właściwego pH, łagodzenie podrażnień, zmniejszenie widoczności porów, zmatowienie i wygładzenie cery. Szkoda, że jeszcze nie likwiduje zmarszczek i nie odchudza... Producent widzi w swoim produkcie cudo na kiju i ciężko byłoby się ze wszystkim zgodzić. Ja wiem, że tonik dobrze oczyszczał moją skórę i w kooperacji z resztą kosmetyków wpływał na mniejsze wydzielanie sebum. Nie podrażniał nawet jeśli w zapomnieniu przetarłam nim oczy (no cóż, najlepszym się zdarza). Odświeżał skórę i nie zostawiał na niej żadnego filmu czy lepkiego odczucia. Za 200ml zapłaciłam w Rossmannie 12zł. Biorąc pod uwagę, że Pharmaceris jest dwa razy droższy - warto spróbować ;)

W kwestii kosmetycznych cudo-działających balsamów wyszczuplających, modelujących i upiększających mam jedno, niezmienne zdanie - jedząc chipsy na kanapie i wcierając kosmetyk nic nie zdziałamy... Ale jeśli dodamy do tego dietę i trochę ruchu, nasze ciało będzie nam wdzięczne, a skóra posmarowana ujędrniającym żelem antycellulitowym Nivea z koenzymem Q10 będzie wyglądać dużo lepiej :) Z pewnością nie zlikwiduje karmionego smakołykami cellulitu, ale będzie on mniej widoczny. Od czasu do czasu wracam do tego kosmetyku i chociaż nie zastąpi on dużo droższej Tołpy - naprawdę lubię jego działanie. 

Moje stopy nie potrzebują specjalnej pielęgnacji, jeśli zajmuję się nimi regularnie. Ale od czasu do czasu zwracają na siebie uwagę mocniejszym przesuszeniem i na takie ciężkie czasy wybieram kremy Scholl. Tym razem postawiłam na wersję złuszczającą i wygładzającą szorstką, suchą i popękaną skórę pięt. Krem jest gęsty i bogaty, dość długo się wchłania, więc idealnie sprawdza się na noc. Świetnie nawilża i efekt ten nie jest chwilowy. Przede wszystkim tego oczekuję od kremu do stóp. No może jeszcze byłoby fajnie, gdyby wygładzał szorstką skórę pięt. A ten to robi :) Jego minusem jest niestety cena, dlatego warto polować na promocje - wtedy znajdziecie go za 13-14zł. 

Po stopach przyszedł czas na dłonie :) Nie rozpływam się zazwyczaj nad kremami do rąk... To dla mnie mało wdzięczna część pielęgnacji i rzadko kosmetyk podoba mi się na tyle, żeby z przyjemnością sięgać po niego w ciągu dnia. Ale z otulającym balsamem do rąk Pat&Rub o zapachu karmelu, cytryny i wanilii polubiłam się bardzo. Skóra po użyciu była gładka, nawilżona i delikatna, a do tego pysznie pachniała. Kosmetyk radził sobie świetnie ze skórkami wokół paznokci. Z całego zestawu, w którego skład wchodził koszmarny peeling i niezłe masło do ciała - ten krem był najlepszy. Pewnie nieprędko sięgnę po nowe opakowanie,bo nie czarujmy się, cena jest wysoka. Ale może uda mi się znaleźć jakąś fajną promocję :) 

Znacie moje lipcowe topki? :) Co u Was sprawdziło się najlepiej? 

pozdrawiam, A


Mimo totalnego braku planu zakupowego na lipiec, musiałam zmienić pielęgnację twarzy o czym pisałam w tym poście. Pociągnęło to za sobą kilka dodatkowych butelek, ale sporo też udało mi się zużyć :) Także rachunek znowu wychodzi na plus. Zmotywowałam się również do porządków w szufladce z kolorówką do ust i dzięku temu kilka produktów zmieniło adres. Zostawiłam najprzyjemniejszą dziesiątkę, której nie mam zamiaru powiększać przez jakiś czas, a systematycznie zużywać. Marzy mi się znalezienie idealnego koloru wśród pomadek MAC, ale wybieranie na odległość to zbyt duża ruletka jak dla mnie... Zapraszam na post :)

WŁOSY
a) odżywki i maski
- Alterra, odżywka nawilżająca granat i aloes
Alverde, masło do włosów z avocado i masłem shea
- Babuszka Agafia, wzmacniająca maska do włosów łopianowa
b) szampony
- Planeta Organica, szampon z olejkiem macadamia
- Babuszka Agafia, domowy szampon do codziennej pielęgnacji
- Babydream, dla dzieci (do mycia pędzli, ale czasem też zmywania olejów)
- Love2Mix organic, intensywny szampon stymulujący wzrost włosów
- Batiste, suchy szampon do włosów fresh
c) olejki, wcierki, serum itp.
- Marion, olejek orientalny - odżywianie macadamia & ylang-ylang
- Khadi, olejek stymulujący wzrost włosów
- Green Pharmacy, olejek łopianowy ze skrzypem polnym

TWARZ
a) kremy do twarzy i pod oczy
- Tołpa, nawilżający krem rozświetlający pod oczy z amarantusem
- Dermedic, Hydrain Hialuro, serum nawadniające twarz, szyję i dekolt
- La Roche Posay, Effaclar Duo +, krem zwalczający niedoskonałości
- Vichy Capital Soleil, matujący krem do twarzy SPF 50
- Baikal Herbals, oczyszczający krem na noc do cery tłustej i mieszanej
b) żele/mydła
- La Roche Posay, żel do twarzy Effaclar, oczyszczający żel do skóry tłustej i wrażliwej
- Ziaja, żel myjący normalizujący, liście manuka  
c) peelingi
Korund 
- Korund
- Ziaja, pasta do głębokiego oczyszczania twarzy, liście manuka
d) toniki/płyny micelarne/mleczka
Farmona Dermacos, tonik antybakteryjny z bioaktywnym wyciągiem z borowiny
- Ziaja, tonik zwężający pory, liście manuka 
- Garnier, płyn micelarny 3w1
- Uriage, woda termalna 
e) maseczki
- Organique, glinka biała
Organique, glinka zielona (mini)
- Organique, maseczka algowa z dynią
- Łaźnia Agafii, maska do twarzy głęboko oczyszczająca na wodzie bławatkowej
- Planeta Organica, maska do twarzy oczyszczająca do tłustej i problematycznej skóry
- Spirulina
- Tołpa, maska-kompres nawilżająco-odprężająca na twarz i pod oczy
f) sera, olejki, kremy punktowe, inne
- Olej ze słodkich migdałów

CIAŁO - OCZYSZCZANIE
a) żele pod prysznic
- Luksja, mleczko pod prysznic ze składnikami balsamu z olejem z pestek dyni
La Petit Marselis, biała brzoskwinia i nektarynka 
Joanna Naturia, bzowy żel pod prysznic
Balea, żel pod prysznic kokos i nektarynka
- Balea, żel pod prysznic carambola lambada
- Isana, żel pod prysznic limonka i mięta x2
- Isana, żel pod prysznic pomarańcza i grejpfrut
b) peelingi
c) kąpiel
- BeBeauty, sól do kąpieli bursztynowa
Isana, sól do kąpieli granat i imbir
- Joanna Naturia, bzowy olejek do kąpieli i pod prysznic

CIAŁO - PIELĘGNACJA
a) balsamy/masła do ciała
- Balea, kokosowy krem do ciała
- Lancome, Miracle, perfumowany balsam do ciała
b) olejki, oliwki
c) wyszczuplanie, ujędrnianie
- Biocol, Drenafast - żel antycellulitowo-ujędrniający
- Nivea, ujędrniający żel antycellilitowy z Q10

CIAŁO - PIELĘGNACJA SPECJALNA
a) biust
- Perfecta Slim Fit, modelujące serum do biustu
b) depilacja
Bielenda Vanity, zestaw do depilacji ultra nawilżający aloes+kwas hialuronowy
- Bielenda, krem do depilacji bawełna, skóra sucha i wrażliwa
- Venus, pianka do golenia z alantoiną, ekstrakty z melona i grejpfruta
Isana, pianka do golenia o zapachu brzoskwini
c) ochrona przed potem
- Rexona, Linen Dry, antyperspirant w kulce
- Rexona, Linen Dry, antyperspirant w aerozolu

ZAPACH
- Lolita Lempicka
- Calven Klein, Obsession
- Elizabeth Arden, Green Tea
- Avon, Today Tomorrow Always Together
Mexx, summer edition 

DŁONIE
Pat&Rub, otulający krem do rąk

STOPY
Neutrogena, peeling do stóp szorstka skóra/zrogowacenia
Scholl, krem regenerujący na popękane pięty
- The Body Shop, chłodzący spray do stóp
- Botanical Choice, złuszczająca maska do stóp

MAKIJAŻ
a) pomadki i kredki do ust
- L'Oreal, Color Riche Extraordinaire w kolorze 500 molto mauve
- L'Oreal Balm, 318 heavenky berry
- L'Oreal Caresse, 102 mauve cherie
- Bourjois Rouge edition, 04 rose tweed
- Maybeline Moisture extreme, 210 that's mauvie
- Maybelline, Color Whisper, 130 pink possibilities
- Maybelline, Color Whisper, 160 rose of attraction
- MAC, cremesheen w kolorze hot gossip
- Rimmel Kate, 101
- Revlon Colorburst, 025 peach parfait
- Bourjois Color Boost, 03 orange punch
- Catrice, pure shine colour lip balm, 030 don't think just pink
- Manhattan, colour splash liquid lip tint, 51P hint of pink
- Essence, lipliner 07 cute pink
- Bourjois, Levres Contour 15 rose precieux
b) błyszczyki
- Maybelline, Color Sensational shine gloss 150 pink shock
c) pomadki/balsamy ochronne
- Blistex, balsam do ust classic
d) kredki do oczu i linery 
- Catrice, kredka pod łuk brwiowy
e) tusze do rzęs i odżywki 
- Yves Rocher, Sexy Pulp
- Regenerum, regeneracyjne serum do rzęs
f) kosmetyki do brwi
- Eveline, brązowy korektor do brwi art scenic
- Catrice, kredka do brwi w kolorze 020 date with ash-ton
g) cienie do powiek i bazy pod cienie
- Everyday minerals, cień mineralny w kolorze first love
- Maybelline, color tattoo w kolorze permanent taupe
- Urban Decay Naked 2, paleta cieni
h) podkłady/korektory
- Collection (2000), korektor w kolorze 01 fair
- Lily Lolo, mineralny podkład z SPF15 w kolorze blondie, 0,75g
- Lily Lolo, mineralny podkład z SPF15 w kolorze barely buff, 0,75g
i) pudry do twarzy
- Lily Lolo, puder mineralny flawless silk, 0,5g
- Mayballinie, Affinitone
Manhattan, sypki puder matujący
j) róże/bronzery
- The Body Shop, róż w kolorze 01 shade petal
- Catrice, Defining Blush 020 rose royce
- Bourjois, róż/bronzer z kolorze 85 sienne

PAZNOKCIE
a) lakiery kolorowe
- ok. 60 buteleczek, prowadzę ciągłą selekcję :)
b) odżywki do paznokci/ top&base coaty
- Essie, Good to go
- Wibo, eliksir z jedwabiem
c) pielęgnacja skórek
- Sally Hansen, cuticle remover
- Miss Sporty, nail expert cuticle oil
- Burt's Bees, lemon butter cuticle cream
d) zmywacze
- Donegal, zmywacz do paznokci w żelu


Podsumowując:
22 opakowania poszły do kosza
15 produktów przybyło
10 rzeczy znalazło nowy dom

Jestem zadowolona :) 7 opakowań mimo wszystko na minusie, więc wyrównały się twarzowe zmiany pielęgnacyjne. A jak Wam poszlo w lipcu?

pozdrawiam, A



Żeby nie przedłużać, zacznę od wyników :) Do wygrania był szampon z olejkiem makadamia Planeta Organica oraz głęboko oczyszczająca maseczka do twarzy Babuszki Agafii, ale chyba nie do końca spodobały się Wam te nagrody biorąc pod uwagę ilość zgłoszeń. Dlatego prawdziwym wyzwaniem będzie przygotowanie rozdania urodzinowego :D Na szczęście mam jeszcze trochę czasu. A szampon i maseczka lecą do:


Gratuluję i czekam na adres do wysyłki :)

Przechodząc do zakupów lipca, niewiele się u mnie działo. Dałam się ponieść fali ziajo-manukowego poszukiwania, o czym pisałam już tutaj. Zakupy zbiorcze prezentują się jednak całkiem nieźle :) Zapraszam na post!


Tak jak już mówiłam z Ziaji udało mi się złapać 3 rzeczy: tonik, żel i oczyszczającą pastę. Cały zestaw spisuje się naprawdę dobrze - jestem zadowolona z oczyszczenia i przede wszystkim z faktu, że nie mam problemu z przesuszeniem skóry. Moim ulubieńcem jest zdecydowanie pasta do głębokiego oczyszczania twarzy przeciw zaskórnikom. Ma ona w sobie ścierające drobinki, które nie zastąpią korundu... ale po masażu twarzy dają przyjemne uczucie wygładzenia i oczyszczenia. Cała seria ma również dużego, zapachowego plusa :) Cena to ok. 9-10zł za sztukę w sklepach firmowych Ziaja. 
W tym miesiącu starałam się jak mogłam i omijałam półki z żelami pod prysznic w drogeriach. Nie udało mi się jednak powstrzymać przez zakupem limitowanej Isany pomarańczowo-grejpfrutowej (ok.3zł/Rossmann), a tata przywiózł mi pachnący latem żel Balea carambola lambada. Oba żele pachną przyjemnie, ale mój nos przepadł nad butelką Balei... Cudo! :D
W biedronkowej promocji kupiłam suchy szampon Batiste w wersji fresh (11zł), a dla równowagi w grudziądzkim Sekrecie Urody znalazłam szampon Love2Mix Organic z pomarańczą i chili (13,98zł). Ma pobudzać włosy do wzrostu i o ile włosy mi już jako tako odrastają, tak wzięłam z czystej ciekawości :P Szkoda, że nie było serii z efektem laminowania...
Również w Sekrecie Urody udało mi się znaleźć trochę rosyjskiej pielęgnacji. Wykończyłam trochę sypkich maseczek i zdecydowałam się na maskę oczyszczającą na bazie soli i błota z Morza Martwego Planeta Organica (ok. 10zł za 75ml) oraz maskę do głębokiego oczyszczania twarzy na bazie wody bławatkowej Łaźnia Agafii (6zł za 100ml). Obie maski jeszcze czekają na swoją kolej, ale taka dawka oczyszczenia przy aktualnej pogodzie jest mojej cerze niezbędą... Nie mogę doczekać się jesieni! Nocami mojej skórze służy krem Baikal Herbals również o działaniu oczyszczającym (22zł za 50ml). Teraz to już będę miała buźkę czystą jak niemowlak ;)
W Biedronce kupiłam również stopowego ulubieńca, którym jest peeling złuszczający zrogowaconą i szorstką skórę marki Neutrogena (11zł). Standardowo też pojawił się krem do depilacji Bielenda, tym razem wersja z bawełną (w promocji 8zł/Rossmann). Nie widzę już między nimi większej różnicy, więc zmieniam wersje żeby się nie znudzić.
Uzupełniłam też zapasy korundu na allegro (ok.4zł za 100g), a do zamówienia dorzuciłam olejek ze słodkich migdałów (3zł za 10ml). Chciałam wzbogacać nim glinki, ale chyba moja skóra nie jest na to gotowa... Olejek poczeka do jesieni :) Najważniejszym zakupem był krem z filtrem i cieszę się, że tak długo zwlekałam. Dzięki temu trafiłam z Vichy Capital Soleil w dziesiątkę! Zapłaciłam ok. 55zł za 50ml kremu. Ochrona wysoka, ale na aktualną pogodę jest w sam raz. Nie wiem tylko kiedy zużyję tak duże opakowanie. 

W sierpniu przeczuwam mocne tyły portfelowe, więc i zakupów większych nie będzie... Ale kto wie :P 

Pozdrawiam Was serdecznie!
A


Ten kosmetyk trafił do mnie przypadkiem i niestety był to średnio owocny przypadek. O ile cała seria Alverde z awokado sprawdziła się u mnie dobrze, tak masło zużywałam z bólem. Jesteście ciekawi co oprócz nocnych koszmarów dało mi używanie tego kosmetyku? Zapraszam na post. 


Masło zamknięte jest w odkręcanym, plastikowym słoiczku. Dzięki zwartej, maślanej konsystencji nic się nie wylewa. Kosmetyk przypomina masło nie tylko z nazwy - jest gęste, gładkie, dobrze nakłada się na włosy i z nich nie spływa. W kwestii wydajności ciężko mi sie wypowiedzieć, wszystko zależy ile kosmetyku nakładamy na włosy, a w tym wypadku umiar nie miał niestety żadnego znaczenia... Zapachem raczej nie czaruje - jest trochę kremowy, trochę taki oleisty - nie umiem znaleźć porównania. Dostępnośćt w drogeriach DM lub w sklepach internetowych z niemieckimi kosmetykami. Kosztuje ok. 3euro za 200ml. 

Masło Alverde przeznaczone jest do włosów zniszczonych. Jego głównm zadaniem jest nawilżenie, nadanie połysku i odbudowa. U mnie niestety więcej było efektów niepożądanych. Po pierwsze - kosmetyk potwornie obciąża moje włosy. Nadaje im połysk, to się zgadza... ale już następnego dnia trzeba je myć, bo wyglądają niewyjściowo (normalnie myję włosy co dwa, trzy dni). Próbowałam używać zarówno przed myciem, jak i po - efekt zawsze był taki sam. Ciężkie, płaskie włosy, co przy niewielkiej ilości wzmaga efekt "panny z lekko przetłuszczoną głową". Mimo tego, że włosy po użyciu były miękkie i przyjemne w dotyku, kosmetyk na pewno nie jest dla mnie. Mam za cienkie włosy, które najwidoczniej nie radzą sobie z taką ilością dobroczynnych składników. Poza tym efekt jaki dawał na włosach był krótkotrwały - zmycie obciążenia wymagało konkretnego szamponu... 

skład dla ciekawskich:

Miałyście okazję używać tego masła? Ja z pewnością do niego nie wrócę, ale jestem bardzo ciekawa jak sprawdzi się na grubszych i bardziej zniszczonych włosach.

Przez kilka kolejnych dni "nadawanie" będzie nieco utrudnione, więc z góry przepraszam za brak jakiejkolwiek aktywności. Będę łapać słoneczko bez laptopa na kolanach :)

pozdrawiam, A


Moja skóra jest problematyczna nie tylko z powodu skłonności do wyprysków, zapychania i wydzielania nadprogramowych ilości sebum. Jej problematyczność polega również na tym, że najzwyczajniej w świecie za szybko przyzwyczaja się do dobrego... Używanie tego samego kremu przez lata nie wchodzi w grę. Pfff, co ja mówię - bardziej przyziemnie byłoby powiedzieć dwa miesiące. Bo mniej więcej tyle czasu cieszyłam się względnym twarzowym spokojem. Niestety, potrzebowałam kosmetycznego resetu i zmiany sprawdzonej gromadki na całkowicie nową. Właśnie tę gromadkę mam Wam zamiar dziś przedstawić. Zapraszam na post. 


Zacznijmy może od tego co było. Do oczyszczania twarzy używałam żelu oczyszczającego do cery tłustej i wrażliwej bez mydła La Roche Posay z linii Effaclar. Moje pierwsze spotkanie z tym kosmetykiem nie było zbyt dobre. Może to wina źle dobranej pielęgnacji, a może złego stanu mojej skóry - wtedy żel potwornie mnie wysuszał. Teraz świetnie oczyszcza i chętnie do niego wracam. Po żelu do akcji wkraczał tonik antybakteryjny z bioaktywnym wyciągiem z borowiny. Farmona ma serię Dermacos Anti-Acne, nie wiem jednak gdzie szerzej można znaleźć te kosmetyki - mi udało się w Rossmannie. Tonik spełnia swoje zadanie, oczyszcza, usuwa nadmiar sebum i nie podrażnia, ale na pewno nie nadaje się do demakijażu. Tutaj niezmiennie od dłuższego czasu używam płynu micelarnego Garnier. Na dzień używałam kremu zwalczającego niedoskonałości Effaclar Duo+ i widziałam znaczną poprawę w stanie mojej skóry. Na noc doskonale służyło mi serum nawadniające Hydrain Hialuro z Dermedic. Recenzje tych kosmetyków z pewnością pojawią się na blogu :) Za jakiś czas do nich wrócę, a teraz niestety udadzą się na przymusowy urlop do szafki... Będę szczególnie tęsknić za kremem Effaclar - może przez moją twarz nie przejdzie mimo wszystko armagedon. Aktualnie moja kosmetyczna gromadka wygląda następująco:


Nie chciałam wydawać miliona monet na kosmetyki apteczne, bo sama nie wiem ile ta zmiana będzie trwać. Nie szukam też nowych ulubieńców - 'stary' zestaw bardzo mi odpowiada. Dlatego sięgnęłam po nową linię z liśmi manuka marki Ziaja. Oczyszczający żel normalizujący na dzień i na noc oraz tonik zwężający pory na dzień i na noc radzą sobie naprawdę dobrze z oczyszczaniem skóry. Do tego zapach całej linii bardzo przypadł mi do gustu :) Mam jeszcze głęboko oczyszczającą pastę przeciw zaskórnikom, która służy mi jako peeling (skończył mi się korund i czekam na listonosza). Każdy z tych produktów kosztował około 10zł, więc warto spróbować jeśli szukacie czegoś nowego. Do dziennej pielęgnacji w końcu wkroczył krem z filtrem. Długo nie mogłam się zdecydować i w końcu kupiłam Vichy Capital Soleil z wysokim filtrem 50. Kosztował ok. 55zł i w gratisie dostałam żel Iwostin do cery wrażliwej i alergicznej, który powędrował do mojej dziewczyny. Krem ma działanie matujące, więc jest nieźle - oczywiście twarz się świeci, szczególnie po kilku godzinach, ale ogólnie jestem z niego zadowolona. Nie śmierdzi, nie zapycha, jest wydajny i przede wszystkim - chroni. Na noc wybrałam oczyszczający krem do cery tłustej i mieszanej Baikal Herbals (22zł). Ma on usuwać toksyny, głęboko nawilżać i przywracać uczucie świeżości. Nie wiem jak każdy kosmetyk radzi sobie samodzielnie, ale cały zestaw póki co mi odpowiada. Używam go od niedawna, ale najważniejsze co zauważyłam - pory są oczyszczone i mniej widoczne. Pojawiają się niedoskonałości, ale na razie można uznać to za oczyszczanie się skóry. Zobaczymy jak będzie dalej :)

Post wyszedł przydługi, co musicie wybaczyć... Recenzje kosmetyków szczególnie z pierwszego zdjęcia będą się pojawiać na blogu, chociaż jestem ciekawa jak moja skóra zareaguje na nie po przerwie. Najwyżej zrobię małe sprostowanie. 

Znacie używane przeze mnie kosmetyki? Jesteście czegoś szczególnie ciekawe? :)

pozdrawiam, A



Przychodzi taki moment w życiu kobiety malującej paznokcie, kiedy nie dość, że nie ma co na siebie włożyć, to jeszcze na nic nie ma ochoty. I wtedy warto wrócić do korzeni :) Chyba pierwszym "paznokciowym" kolorem jaki śnił mi się po nocach jeszcze w podstawówce, była czerń. Nie róż, czerwień, zieleń... Czerń. Ale wtedy nawet w wakacje mama nie pozwalała na takie szaleństwa satanistyczne :D Teraz po czerń i wszelkie jej ciemne siostry sięgam z wielką przyjemnością, chociaż do czerni solo w klasycznym wydaniu mam wielki sentyment. Dlatego dzisiejszy post poświęcę lakierowi Orly w kolorze black out. Zapraszam :)

Niby ciężko doszukiwać się wyjątkowości w czarnym lakierze, a jednak spróbuję. Po pierwsze - black out jest na tyle gęsty, żeby już przy pierwszej warstwie uzyskać porządne krycie. Drugą dołożyłam żeby pogłębić efekt i zatuszować niedoskonałości, które spowodowane są upartym eliksirem z jedwabiem Wibo. Aplikacja jest przyjemna, lakier za sprawą klasycznego, płaskiego i ładnie rozkładającego się na płytce pędzelka dobrze się nakłada. Sam w sobie ładnie błyszczy, ale wygodnicko nałożyłam Essie good to go. Trwałość ciężko ocenić, bo Wibo robi swoje, podobnie jak Essie. Ogólnie nie jest to mistrz, ale totalne dno również. Lakier dostaniecie na stronie Orly za 17zł, jest to mała pojemność 5,3ml. 


Są wśród Was miłośniczki czerni? :) 

pozdrawiam, A




Po pierwszym spotkaniu z płatkami pod oczy firmy Marion, które było już dawno, dawno temu, chciałam przetestować kilka tego typu kosmetyków dostępnych w drogeriach. Szczerze mówiąc, to szukałam czegoś lepszego niż Marion... I znalazłam :) Ale zacznijmy od tego, że do testów włączyłam trzy różne marki, w trzech różnych cenach: L'Biotica (drogeria Sekret Urody, 10zł za 3 pary płatków), Montagne Jeunesse (drogeria Natura, 11zł za dwie pary płatków) i Perfecta, o której powiem Wam nieco więcej. Wśród powyższych zajęła trzecie, najsłabsze miejsce. Dlaczego? Zapraszam na post. 

Producent nie mówi o nich za dużo. Są to błyskawicznie wygładzające zmarszczki mimiczne hydrożelowe płatki kolagenowe. Składnikami dobroczynnymi dla naszej skóry pod oczami są kolagen i zielona herbata. Można je stosować niezależnie od typu skóry po 35 roku życia, z wyłączenie mocno przesuszonej lub podrażnionej okolicy pod oczami. Mam o 10 lat mniej, ale płatki niestety nie przyniosły spodziewanej ulgi... Po pierwsze - parujący płyn delikatnie drażnił moje oczy, a płatki już po chwili przestały przyjemnie chłodzić skórę, chociaż nie był to upalny dzień. Wytrzymałam 20 minut i bezproblemowo ściągnęłam płatki. Ku mojemu zaskoczeniu skóra mimo nawilżenia i delikatnego wygładzenia - piekła. Zmyłam resztki kosmetyku i nałożyłam krem pod oczy, żeby skóra się uspokoiła. O ile efekt całego zabiegu był przyjemny, tak pieczenie już niestety nie. Dlatego nie sięgnę więcej po te płatki. Pewnie u większości z Was takie podrażnienie nie wystąpi, ale moje oczy i skóra w ich okolicach są bardzo czułe.


W kwestii technicznej: płatki zamknięte są w typowo maseczkowym opakowaniu, w którym znajdziemy je przyklejone na listku folii. Z jednej strony są jakby materiałowe, z drugiej żelowe i tą właśnie stroną przyklejamy je pod okiem (wybaczcie brak zdjęć, przepadły na dysku). Zalecany czas pozostawienia płatków to 20-30 minut. Nie są ani za duże, ani za małe - dobrze trzymają się oczyszczonej skóry. To ważne, jeśli macie na skórze krem będą się odklejać ;) Za ok. 4zł otrzymujemy jedną parę płatków. Dostępne są w większości drogerii, np. w Naturze. 


skład dla ciekawskich:

Gdybym miała wybierać między Perfectą, a Marion, wybrałabym te drugie. O miejscu drugim i pierwszym mojego pojedynku napiszę wkrótce. 
U Was te płatki sprawdziły się lepiej? Czekam na komentarze :)

pozdrawiam, A


Upały pozwoliły przynajmniej w moim regionie trochę odetchnąć, ale pewnie zaraz wrócą i dadzą się we znaki... Dlatego pytam i błagam o pomoc - Dziewczyny! Jak radzicie sobie z upałami? :) Żeby przyjemniej Wam się odpowiadało, mam dla Was małą niespodziankę-nagrodę: szampon Planeta Organica z olejkiem macadamia oraz maseczkę do twarzy głęboko oczyszczającą na wodzie bławatkowej z Łaźni Agafii. Jeśli jesteście zainteresowane - zapraszam do zapoznania się z zasadami :)


Aby wziąć udział w mini-rozdaniu należy pod postem pozostawić komentarz z adresem mailowym i odpowiedzią na pytanie: Jaki jest Twój sposób na upały? Forma dowolna - jeśli macie ochotę wysłać mi zdjęcie, śmiało (rogaczki.kosmetyczne@gmail.com, w tytule wpisujcie "sposób na upały"). Obowiązkowym punktem jest bycie obserwatorem na blogu, facebooku lub bloglovinie - Wasz wybór. Zaznaczcie jednak tę informację w komentarzu. 

Zabawa trwa od 14 do 26 lipca włącznie
Pozostaje mi życzyć powodzenia i czekać niecierpliwie na pomysły! :)

pozdrawiam, A


A jest nim peeling do stóp Neutrogena! :) To jeden z kosmetyków, który ma swoje stałe miejsce w pielęgnacji stóp. O ile mogę sobie poradzić bez peelingu do rąk czy ciała, tak moje dolne kończyny są jakby szczęśliwsze, kiedy regularnie je złuszczam. Jakiś czas temu pokazywałam Wam peeling Paloma, który skradł moje serce na jakiś czas. Potem trafiłam na Neutrogenę i już wiem, że znalazłam swojego stopowego ulubieńca. Zapraszam na post :)



Jak zapewnia nas producent, peeling skutecznie pomaga eliminować szorstką i zrogowaciałą skórę, pozostawiając uczucie nawilżenia i odświeżenia. Po części się z tym zgadzam, bo uczucie chłodzenia stóp (dzięki formule z mentolem) po użyciu kosmetyku jest bardzo przyjemne. Przesuszenia peeling na pewno nie wywołuje, szczególnego nawilżenia również nie zauważyłam - skóra po użyciu jest miękka i delikatna, co przypisać można zawartości mocznika. Co do eliminacji zrogowaciałej i szorstkiej skóry... Na pewno w tym pomaga, ale w pojedynkę nie dałby sobie rady. Dlatego najpierw używam tarki ścierającej do pięt, a peeling traktuję jako "wykończenie" pielęgnacyjnego rytuału :) Kilkuminutowy masaż przynosi ulgę, szczególnie po upalnym dniu. 
Z technicznej strony kosmetyk zamknięty jest w miękkiej tubie na zatrzask i jest to wygodne opakowanie; można wydobyć kosmetyk do ostatniej kropli. Peeling ma konsystencję lekkiej, pół-żelowej pasty, dobrze rozprowadza się na wilgotnej skórze i nie utrudnia masowania. Wydajność jest bardzo dobra, bo peeling ma dużą ilość drobinek i dzięki lekkiej konsystencji nie tracimy go zbyt wiele. Zapach jest mentolowy, świeży i typowy dla kosmetyków do stóp - nie mam zastrzeżeń. Dostępny jest np. w drogerii Rossmann, a aktualnie możecie jeszcze na niego trafić Biedronce (10,90zł/75ml). 


skład dla ciekawskich:

Jestem z tego peelingu bardzo zadowolona - biorąc pod uwagę cenę (najlepiej w promocji), wydajność i działanie, naprawdę warto w niego zainwestować :) Właśnie kończę pierwsze opakowanie i kupiłam drugie korzystając z bierdonkowej okazji. Szczególnie teraz, kiedy nasze stopy po całym dniu bieganiny w upale potrzebują odświeżenia - sprawdza się idealnie. Polecam, jeśli jeszcze nie miałyście okazji spróbować :)

Jestem ciekawa Waszych stopowych ulubieńców - są wśród nich produkty Neutrogena?

pozdrawiam, A


Trzy-po-trzy to taki post, w którym mogę powiedzieć co nieco o pominiętych w recenzjach produktach, o których mimo wszystko wyrobiłam sobie jakieś zdanie. Akurat poniższej trójki już nie mam, bo przewinęła się przez moją kosmetyczkę bardzo szybko. Tym razem do trójki średniaków kosmetycznych załapali się: pomadka rumiankowa Alterra, szampony Balea z wiśnią i grejpfrutem oraz balsam pod prysznic AA masło kakaowe. Zapraszam na post. 


Pierwszym kosmetykiem jest pomadka do ust z rumiankiem Alterra. Mimo całkiem przyjemnych właściwości nawilżających, nie jestem w stanie znieść jej zapachu i smaku na ustach. Używanie na dzień odpada, bo zbiera mi się na wymioty... Używanie na noc również, bo nie mogę z nią zasnąć - jak na złość utrzymuje się długo na ustach i wolno wchłania. To taki tłusty, oleisty, lekko kwiatowy zapach. Mimo szczerych chęci kosmetyk zupełnie się u mnie nie sprawdził i poszedł w świat. Wiem, że część dziewczyn używa go jako odżywki do rzęs czy brwi, ale ja wystarczająco zniechęciłam się do tego zapachu. (ok. 5-6zł, drogerie Rossmann)

Szampony Balea są w mojej kosmetyczce już od jakiegoś czasu i całkiem dobrze mi się ich używało. Nie wiem, czy coś w ich składzie się zmieniło, czy zwyczajnie trafiłam na złe warianty, ale szampon zwiększający objętość z wiśnią i jaśminem oraz wersja do włosów farbowanych z grejpfrutem i moringą zupełnie się u mnie nie sprawdziły. Pierwszy zostawiał włosy sztywne, matowe i sianowate, za to drugi źle wpływał na skórę mojej głowy. Rozumiem, szczególnie przy wersji z grejpfrutem, że nie jest ona przeznaczona do mojego typu włosów, ale biorąc pod uwagę fakt, że szampon wybiera się zgodnie z potrzebami skóry głowy... wywoływanie łupieżu jest nie na miejscu. Mimo sentymentu do tych szamponów, już do nich nie wrócę. Zostaję przy naturalnej pielęgnacji :) (ok. 6-7zł w sklepach internetowych)

Moda na balsamy pod prysznic powoli dogasa i chyba nie spotkała się z wielkim uznaniem. Większość recenzji na blogach kończy się tym, że niby super fajnie, ale 'wrażenie nawilżenia' to trochę za mało. Ja też po kilku próbach pokornie wróciłam do tradycyjnych balsamów. Co mogę powiedzieć o balsamie do ciała i pod prysznic AA jedwabiste wygładzenie? Lekka konsystencja, delikatnie kakaowy zapach, wygodna aplikacja i... bardzo krótkie złudzenie nawilżania. Póki skóra nie wchłonęła tej odrobiny kosmetyku, który został po kąpieli, wydawała się gładka i nawilżona. Po chwili jednak wracało uczucie ściągnięcia i miałam ochotę sięgnąć po balsam. Także kolejny produkt, który od czasu do czasu, przy regularnej pielęgnacji nawilżającej ciała mógłby się sprawdzić, ale z pewnością nie da rady w pojedynkę. (w promocji za ok. 13zł, drogerie SuperPharm

Tak wygląda moja trójka kosmetyków na trójkę. A może oceniacie powyższe produkty lepiej? 
Czekam na Wasze zdanie o nich w komentarzach :)

pozdrawiam, A



Nie jestem bajkowym pożeraczem, już trochę z tego wyrosłam. Ale są takie bajki, których zwyczajnie nie można nie obejrzeć :) I bez wątpienia w tej grupie uplasowała się animacja twórców "Shreka" - "Jak wytresować smoka". Pójście do kina na kontynuację przygód Czkawki i Nocnej Furii było oczywistą oczywistością.


Jeśli nie znacie jeszcze pierwszej części, polecam szybko to nadrobić. Historia nieco odstającego od wizji potężnego wikinga chłopca, chcącego zaimponować ojcu i przywódcy wyspy zarazem, mocno mnie zauroczyła. Przyjaźń między Czkawką, a siejącym postrach smokiem w drugiej części przybiera jeszcze silniejszą postać, którą koleje losu wystawią na potężną próbę. W drugiej części Czkawka powoli mierzy się z myślą o zastąpieniu Stoika Ważkiego i swoim zwyczajem ucieka od tego najdalej jak się da. Wraz ze swoim smokiem Szczerbatkiem zgłębia tajemnice pobliskich wysp, które przyniosą wiele radości i doprowadzą do potężnej walki. Wszystko, by po raz kolejny ratować smoki. Dobrze było ponownie zobaczyć wszystkich kompanów Czkawki - Sączysmark i Śledzić nadal zakochani są do szaleństwa w Szpadce, Astrid jest już oficjalną narzeczoną, a Pyskacz Gbur odkrywa przed nami nieco więcej swoich tajemnic. Nie chcę powiedzieć Wam za dużo, ale jeśli jesteście skłonni do łez - chusteczki mogą Wam się przydać :)

W kinie najciekawszym doświadczeniem był moment, w którym obie pociągałyśmy nosem jak bobry, a dwóch chłopców po ok. 8 lat wcale nie kryło się z płaczem. Bajka naprawdę sporo pokazuje, może czasami nie wszystkie te 'smaczki' będą odczytane przez dzieci i w środku seansu wyrwie się: "babciu, ja nie chcę, żeby on umarł!", ale moim zdaniem naprawdę warto zobaczyć "Jak wytresować smoka 2", trochę się przy tym wzruszając i nieźle bawiąc :)

Widziałyście już tę animację? A może polecicie mi coś na ten i inne wieczory? 
pozdrawiam, A




Co to był za miesiąc! Sesja, stresy, egzaminy... Czasu nawet na pomalowanie paznokci brak. A na zużywanie i kupowanie? Kilka pustych opakowań opuściło pokład, kilka też się pojawiło, ale na szaleństwa w obu przypadkach nie ma co liczyć. Z przykrością niestety muszę przyznać, że poległam z moim wyzwaniem o kupowaniu jedynie rzeczy koniecznych... No cóż, walka z własną słabością jest podobno najtrudniejsza :) Obiecana nagroda poczeka na inną okazję lub nowe wyzwanie. Zapraszam na podsumowanie minionego miesiąca, czyli Kosmetyczny Związek Zapaśniczy. 

WŁOSY
a) odżywki i maski
Babuszka Agafia, drożdżowa maska na porost włosów
Planeta Organica, tybetański balsam do włosów objętość i siła
Alterra, odżywka nawilżająca granat i aloes
Alterra, odżywka nawilżająca granat i aloes
- Alverde, masło do włosów z avocado i masłem shea
- Babuszka Agafia, wzmacniająca maska do włosów łopianowa
b) szampony
Babuszka Agafia, rewitalizujący szampon przeciw wypadaniu włosów
Babuszka Agafia, czarny szampon przeciwłupieżowy
- Dermena, szampon zapobiegający wypadaniu włosów
- Planeta Organica, szampon z olejkiem macadamia 
- Babuszka Agafia, domowy szampon do codziennej pielęgnacji
- Babydream, dla dzieci (do mycia pędzli, ale czasem też zmywania olejów)
c) olejki, wcierki, serum itp.
- Marion, olejek orientalny - odżywianie macadamia & ylang-ylang
olejek arganowy
- Khadi, olejek stymulujący wzrost włosów
- Green Pharmacy, olejek łopianowy ze skrzypem polnym 

TWARZ
a) kremy do twarzy i pod oczy
- Tołpa, nawilżający krem rozświetlający pod oczy z amarantusem
- Dermedic, Hydrain Hialuro, serum nawadniające twarz, szyję i dekolt
- La Roche Posay, Effaclar Duo +, krem zwalczający niedoskonałości
b) żele/mydła
Dermedic Normacne Preventi, antybakteryjny żel do mycia
La Roche Posay, żel do twarzy Effaclar, oczyszczający żel do skóry tłustej i wrażliwej
c) peelingi
Korund
- L'Oreal, Ideal glow, peeling rozświetlający 
d) toniki/płyny micelarne/mleczka
- Farmona Dermacos, tonik antybakteryjny z bioaktywnym wyciągiem z borowiny
- Garnier, płyn micelarny 3w1
- Uriage, woda termalna 
e) maseczki
- Organique, glinka biała
- Organique, glinka zielona (mini)
- Organique, maseczka algowa z dynią
- Spirulina
Montagne Jeunesse, płatki pod oczy z kolagenem
Montagne Jeunesse, maseczka truskawkowa głęboko nawilżająca i odblokowująca pory
Montagne Jeunesse, maseczka czarna jagoda, głęboko odblokowująca pory
- Tołpa, maska-kompres nawilżająco-odprężająca na twarz i pod oczy
f) sera, olejki, kremy punktowe, inne

CIAŁO - OCZYSZCZANIE
a) żele pod prysznic
Dove go fresh, granat i werbena cytrynowa
- Luksja, mleczko pod prysznic ze składnikami balsamu z olejem z pestek dyni
- La Petit Marselis, biała brzoskwinia i nektarynka 
- Joanna Naturia, bzowy żel pod prysznic
- Joanna Naturia, bzowy olejek do kąpieli i pod prysznic
- Balea, żel pod prysznic kokos i nektarynka
Isana, żel pod prysznic limonka i mięta
Isana, żel pod prysznic limonka i mięta
b) peelingi
Farmona Tutti Frutti, peeling do ciała wiśnia i porzeczka
Bielenda, Fruit Bomb Spa, peeling do ciała ujędrnienie+nawilżenie, papaja
c) kąpiel
- BeBeauty, sól do kąpieli bursztynowa
- Isana, sól do kąpieli granat i imbir

CIAŁO - PIELĘGNACJA
a) balsamy/masła do ciała
Pat&Rub, otulające masło do ciała
- Balea, kokosowy krem do ciała
- Lancome, Miracle, perfumowany balsam do ciała
b) olejki, oliwki
c) wyszczuplanie, ujędrnianie
- Biocol, Drenafast - żel antycellulitowo-ujędrniający
- Nivea, ujędrniający żel antycellilitowy z Q10

CIAŁO - PIELĘGNACJA SPECJALNA
a) biust
- Perfecta Slim Fit, modelujące serum do biustu
b) depilacja
- Bielenda Vanity, krem do depilacji avocado
- Bielenda Vanity, zestaw do depilacji ultra nawilżający aloes+kwas hialuronowy
Venus, pianka do golenia z alantoiną o zapachu konwalii
Venus, pianka do golenia z alantoiną, ekstrakty z melona i grejpfruta
- Isana, pianka do golenia o zapachu brzoskwini
c) ochrona przed potem
Rexona, Linen Dry, antyperspirant w kulce
Rexona, Shower Clean, antyperpirant w aerozolu
- Rexona, Linen Dry, antyperspirant w aerozolu

ZAPACH
- Lolita Lempicka
- Calven Klein, Obsession
- Elizabeth Arden, Green Tea
- Avon, Today Tomorrow Always Together
- Mexx, summer edition

DŁONIE
Iwoniczanka, krem do szorstkiej skóry dłoni, łokci, pięt
- Pat&Rub, otulający krem do rąk

STOPY
- Neutrogena, peeling do stóp szorstka skóra/zrogowacenia
- Scholl, krem regenerujący na popękane pięty
- The Body Shop, chłodzący spray do stóp

MAKIJAŻ
a) pomadki i kredki do ust
- L'Oreal, Color Riche Extraordinaire w kolorze 500 molto mauve
- L'Oreal Balm, 318 heavenky berry
- L'Oreal Caresse, 102 mauve cherie
- Bourjois Rouge edition, 04 rose tweed
- Maybeline Moisture extreme, 210 that's mauvie
- Maybelline, Color Whisper, 130 pink possibilities
- Maybelline, Color Whisper, 160 rose of attraction
- MAC, cremesheen w kolorze hot gossip
- Rimmel Kate, 101
- Revlon Colorburst, 025 peach parfait
- Bourjois Color Boost, 03 orange punch
- Catrice, pure shine colour lip balm, 030 don't think just pink
- Manhattan, colour splash liquid lip tint, 51P hint of pink
- Essence, lipliner 07 cute pink
- Bourjois, Levres Contour 15 rose precieux
b) błyszczyki
- Maybelline, Color Sensational shine gloss 150 pink shock
Maybelline, Color Sensational shine gloss 420 glorious grapefriut
c) pomadki/balsamy ochronne
Regenerum, regeneracyjne serum do ust
- Blistex, balsam do ust classic
Lush, peeling do ust bubblegum
d) kredki do oczu i linery 
- Catrice, kredka pod łuk brwiowy
e) tusze do rzęs i odżywki 
- L'Oreal, Volume Million Lashes
- Yves Rocher, Sexy Pulp
- Regenerum, regeneracyjne serum do rzęs
f) kosmetyki do brwi
- Eveline, brązowy korektor do brwi art scenic
- Catrice, kredka do brwi w kolorze 020 date with ash-ton
g) cienie do powiek i bazy pod cienie
- Everyday minerals, cień mineralny w kolorze first love
- Maybelline, color tattoo w kolorze permanent taupe
- Urban Decay Naked 2, paleta cieni
h) podkłady/korektory
- Collection (2000), korektor w kolorze 01 fair
- Lily Lolo, mineralny podkład z SPF15 w kolorze blondie, 0,75g
- Lily Lolo, mineralny podkład z SPF15 w kolorze barely buff, 0,75g
i) pudry do twarzy
- Lily Lolo, puder mineralny flawless silk, 0,5g
- Mayballinie, Affinitone
- Manhattan, sypki puder matujący
j) róże/bronzery
- The Body Shop, róż w kolorze 01 shade petal
- Catrice, Defining Blush 020 rose royce
- Bourjois, róż/bronzer z kolorze 85 sienne

PAZNOKCIE
a) lakiery kolorowe
- ok. 60 buteleczek, prowadzę ciągłą selekcję :)
b) odżywki do paznokci/ top&base coaty
- Essie, Good to go
- Wibo, eliksir z jedwabiem
c) pielęgnacja skórek
- Sally Hansen, cuticle remover
- Miss Sporty, nail expert cuticle oil
- Burt's Bees, lemon butter cuticle cream
d) zmywacze
- Donegal, zmywacz do paznokci w żelu

Podsumowując:
25 opakowań poszło do kosza
21 produktów przybyło
2 rzeczy znalazły nowy dom

Nie jest źle. Wychodzi na to, że każde denko zastępuję nowym produktem. Postaram się teraz powalczyć z zapasami, ale nie jest to już taki problem jak kiedyś :) Patrząc na pierwszy post KZZ jestem nawet z siebie dumna. Oby tak dalej! :) 

A jak wygląda Wasze denko w tym miesiącu? 



Tak długa nieobecność spowodowana była oczywiście sesją, która w tym roku zebrała plon dwóch poprawek wrześniowych. Teraz jednak cieszę się tym, że będzie trochę czasu na nadrobienie zaległości blogowych. Jestem bardzo ciekawa, co działo się przez ostatni czas na Waszych blogach :)
Jako, że złamałam moje postanowienie o nic-nie-kupowaniu, dziś post z rzeczami, które mi ostatnio przybyły. Nie jest źle, większość z nich zastąpiła puste miejsce na półce. Zapraszam na post!


Jako pierwszej pokusie zakupowej uległam żelom pod prysznic :) Na zapas zapach, w którym się absolutnie zakochałam, czyli limonka i mięta z Isany (ok. 2,50zł/300ml). Drugi żel wpadł do koszyka na fali ochów i achów nad marką Le Petit Marseillais. Znośny dla nosa okazał się najbardziej żel w wersji biała brzoskwinia i nektarynka (7,19zł/120ml). Strasznie znudziła mi się bursztynowa sól do kąpieli z Biedronki, której używam do stóp. Na chwilę oddechu przyda się sól z Isany o zapachu granatu z imbirem (2,19zł/80g). W prezencie dostałam perfumowany balsam do ciała Lancome - Miracle. Jestem ciekawa jak zapach utrzymuje się na skórze, bo wydaje się być dość intensywny :) Dużą część moich czerwcowych zakupów stanowiły kosmetyki do włosów, z którymi nadal prowadzę ciężkie boje... Kupiłam kolejną maskę Babuszki Agafii, tym razem łopianową (15zł/300ml) i mogę powiedzieć, że nie widzę specjalnej różnicy w działaniu tych masek na moje włosy. Wszystkie lubię i stosuję zamiennie. Do odżywkowej rodzinki dołączyła również polecana przez wiele z Was nawilżająca odżywka z granatem i aloesem z Alterry (7zł/200ml). Zużyłam już jedno opakowanie i działa naprawdę fajnie, chociaż jest trochę za gęsta. Napiszę coś więcej za jakiś czas. Staram się również wrócić do olejowania, bo skóra mojej głowy jest wtedy w najlepszym stanie. Na długość włosów wybrałam łopianowy olejek ze skrzypem polnym Green Pharmacy (6zł/100ml), a w prezencie urodzinowym dostałam wymarzony olejek Khadi! :) Mam nadzieję, że pomoże moim włosom wrócić do normy i zahamuje wypadanie. W akcie desperacji sięgnęłam również po szampon Dermena hamujący wypadanie włosów (20zł/200ml). Zużyłam butelkę w ok. 1 miesiąc i niestety szampon źle działa na skórę mojej głowy... Zastanowię się nad kupnem kolejnej butelki i używaniem jej co 2-3 mycie. Skusiłam się również na codzienny szampon do włosów Babuszki Agafii (15zł/350ml), który nie załapał się do zdjęcia oraz szampon z olejkiem makadamia Planeta Organica (12zł/250ml). Jestem szczególnie ciekawa tego drugiego, bo zapach ma genialny! :)
Do zdjęcia nie załapał się również żel oczyszczający do twarzy La Roche Posay z serii Effaclar, który udało mi się kupić w opakowaniu 400ml z pompką za 35zł. 
Tusz Sexy Pulp z Ives Rocher dostała moja dziewczyna za założenie karty stałego klienta i bardzo się cieszę, bo z mniejszym żalem zamieniłam się z nią za tusz L'Oreal Volume Million Lashes. Musiałam się nieźle namęczyć, żeby moje rzęsy nie wyglądały jak sklejone pajęcze nóżki... Teraz może efekt jest delikatniejszy, ale mi to o wiele bardziej odpowiada. Pianki do golenia latem, to rzecz konieczna, więc zapas w postaci melonowo-grejpfrutowej Venus i brzoskwiniowej Isany w pełni uzasadniony (ok. 5zł/250ml i 180ml).

Zakupy nie są jakoś nadzwyczajnie duże, więc jestem w miarę zadowolona :) W lipcu większych łowów nie planuję, jedynie chciałabym dokupić jakiś olej na długość włosów i pewnie pokuszę się o zamówienie ze Skarbów Urody. Ale to jeszcze nic pewnego ;) Na razie mam wszystko, czego mi trzeba.

A Wy w czerwcu trafiłyście na jakąś zakupową perełkę? 

pozdrawiam, A


Obsługiwane przez usługę Blogger.